środa, 12 grudnia 2012

OSTATNIO OBEJRZANE: listopad 2012

Photobucket

THE 51st STATE


*w telegraficznym skrócie*

Amerykański chemik próbuje dopełnić interesu życia sprzedając swoją unikalną formułę. Niestety, wkrótce po przylocie do Anglii, wszystkie plany zaczynają się sypać...

+moje wrażenia+

Całkiem przyzwoite kino gangsterskie, widać że reżyser czerpał inspirację z filmów Guy'a Ritchie. Czy to dobrze? Jak ktoś lubi takie kino, szybki montaż i galerię życiowych nieudaczników w rolach głównych, to, mam nadzieję, widz będzie uchachany. A jeśli ktoś nie lubi takiego kina, lub co gorsza, jest zatwardziałym fanem Ritchie'go, to dla takiej osoby film będzie zwykłą papką i nieudolną kopią mistrza.
Ja na szczęście obejrzałam film ze względu na aktorów, którzy się tu pojawiają i przewaga ulubieńców zadecydowała o mojej ostatecznej ocenie.
Ale jeśli miałabym się silić na obiektywizm, to film, poza paroma zabawnymi dialogami i scenkami, jest raczej nudny i wtórny i tak jakby robiony przez kogoś kto nie ma pojęcia co zrobić z taśmą filmową i tymi dziwnymi panami, którzy mówią "strasznie śmieszne" rzeczy...

6/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

BRAVE

*w telegraficznym skrócie*

Merida ma dość podporządkowywania się matce i tradycji, więc o pomoc prosi starą wiedźmę...

+moje wrażenia+

I jak zwykle wszystko przez baby... Tak, jest to kolejna produkcja Disney/Pixar i tak, główną bohaterką jest księżniczka-buntowniczka. Ale tym razem nie ma wątku romantycznego. Tak, dokładnie tak. Nie ma żadnego żebraka/księcia, który staje się obiektem westchnień głównej bohaterki. Merida jest zbyt zajęta aby myśleć o amorach. Film skupia się na relacjach dziecko-rodzic, co jest nowością, tj.  w Królu Lwie już coś tam było o młodym-zbuntowanym, który musi dopełnić powinności względem państwa/rodziny, ale i tam dowalili Simbie dziewczynę. Tutaj mamy pełny wymiar relacji córka-matka, nieporozumień wynikających z różnic pokoleniowych, ect. Nie muszę chyba mówić, że jak to u Disneya, wszystko kończy się dobrze :>

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

CLOUD ATLAS


*w telegraficznym skrócie*

Opowieść o tym jak czyny jednostek mają wpływ na poprzednie i przyszłe wcielenia...

+moje wrażenia+

Z mojego punktu widzenia, na który miała wpływ nauczycielka chemii z gimnazjum, "nic w przyrodzie nie ginie". Nasza biomasa będzie karmą dla innych żyjątek, ale co z energią elektryczną naszego mózgu? Nie może ot tak się rozpłynąć w nicości. Musi gdzieś przejść. Jedni, bardziej uduchowieni, nazwą to reinkarnacją, inni będą się upierać przy bardziej naukowych metodach pomiaru i definicji tego co znamy pod wspólną nazwą, duszy.

Wracając do filmu, jak wspomniałam, sama czuję, że zaszalałam z oceną bo są dwie rzeczy, które mnie się rzuciły w oczy i uszy: niedoróbki charakteryzacji oraz brak zapadającej w ucho muzyki. Ktoś inny będzie miał odmienne zdanie, ale moje jest takie: jak się wie czego szukać, to żaden sztuczny nos i domalowane powieki nie zmienią dziewczynki w chłopca, a chłopca w dziewczynkę. Najsłabiej na tym polu wypadli panowie w rolach żeńskich... Rodzeństwo Wachowskich mogło się postarać o większą ingerencję Photoshop'a. Słabo też wypadła Doona Bae jako blady rudzielec - od frontu można było się jeszcze nabrać, ale z półprofilu czy profilu - Koreanka jak nic. No i białasy robiące za Azjatów - MASAKRA.

Za to największe wrażenie zrobił na mnie Hugh Grant jako wojownik plemienny, Tom Hanks jako pisarz-morderca (opalenizna i diamenciki w uszach xD) oraz piękna Halle Berry w wersji blond Żydówki :>

Wizualnie cały film miodzio, zwłaszcza Neo Seul, który przypomina mariaż Tronu: Legacy z Blade Runnerem.

Inną sprawą jest muzyka - wiem że coś tam ładnego plumkało, ale to nie było to samo co w Incepcji, Tronie: Legacy czy Gladiatorze, gdzie po seansach musiałam zdobyć soundtrack. Epicki film zasługuje na równie epicką oprawę muzyczną, a tej tutaj jakoś mi brakowało. Brakowało też różnorodności wykonania głównej melodii - może gdyby to zastosowali, melodia bardziej wryłaby mi się w pamięć. No nie było tego "pierdolnięcia".

Ogólnie to nie spodziewałam się fajerwerków więc to co zobaczyłam na ekranie, w pełni mnie usatysfakcjonowało :) Film jest pełen humoru, pięknych plenerów i strojów. Polecam :]

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

ENCINO MAN

*w telegraficznym skrócie*

Dwóch szkolnych nerdów planuje gigantyczną imprezę. W tym celu postanawiają wykopać basen. Podczas prac znajdują zamrożonego jaskiniowca...

+moje wrażenia+

Dokładnie. Tak samo jak absurdalny jest ten opis, tak i sam film jest równie durny. Nie liczcie na jakieś fachowe badania i teorie.
Ja mam sentyment do tego filmu, bo wielokrotnie go oglądałam będąc dziecięciem. Jeśli ktoś z was jest beztroskim dzieckiem lat 90tych, to dostrzeżecie urok tej głupiutkiej komedyjki :)

6/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

GOON

*w telegraficznym skrócie*

Doug Glatt to czarna owca w rodzinie inteligentów. Nie ma stałej pracy, brak mu wykształcenia. Ale dzięki wręcz cudownemu zbiegowi okoliczności, dostaje szansę by odmienić swoje życie, gdy zostaje pół-profesjonalnym hokeistą...

+moje wrażenia+

Niczego się po tym filmie nie spodziewałam.. no dobra, myślałam, że to będzie kolejna historia od zera do bohatera, że nasi będą grzmoceni, potem trener do nich przemówi, podniesie morale i w ostatniej nanosekundzie decydującego meczu bohater strzeli gola, a potem to już fanfary, oklaski, confetti i mokry całus od ukochanej...
Psikus. Ten film ma tyle wspólnego z hokejem co ja z jazdą figurową. Owszem, chłopaki wychodzą na lód i nawet rozgrywają mecz, ba! jest sędzia, ale głównie chodzi o to, aby się po napierdzielać i złoić dupy chłopakom z przeciwnej drużyny :] Zero finezji czy głębszych przemyśleń. Czysta, krwawa rozrywka.

Polecam do piwa :)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

HIGH NOON

*w telegraficznym skrócie*

W dniu ślubu szeryfa, który przechodzi jednocześnie na emeryturę, do miasta powracają zwolnieni z więzienia bandyci. Szeryf Kane uświadamia sobie, że nie może liczyć na niczyją pomoc w starciu ze złoczyńcami...

+moje wrażenia+

Termin "klasyka gatunku" jak najbardziej pasuje do tego filmu. Z jednej strony mamy klasyczny western, gdzie dobrzy są dobrzy a ci źli są naprawdę paskudni. Z drugiej: zakończenie wywraca do góry nogami utarty schemat. Zresztą już sam fakt, że strachliwa tłuszcza mieszkańców, zamiast w szczytnym celu zjednoczyć się z prawym szeryfem, woli chować się w kościele i udawać, że nic się nie dzieje jest pewnym wyłamaniem się ze schematu filmów z lat 50tych gdzie nadal obrazowany był idylliczny wizerunek dzikiego zachodu.
To co według mnie wyróżnia ten film, to to że się nie zestarzał. Przynajmniej ja mam takie odczucie.

8/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

LOOPER

*w telegraficznym skrócie*

W 2074 roku podróżowanie w czasie jest zakazane. Nielegalne organizacje wykorzystują je do pozbywania się niewygodnych ludzi i odsyłają takowych 30 lat wstecz, gdzie czeka na delikwenta tzw looper - wynajęty morderca, który utylizuje przysłanego człowieka...

+moje wrażenia+

Im więcej czytam o tym filmie, tym bardziej go doceniam.
Po pierwsze, wizja przyszłości, poza podróżami w czasie, nie jest tak przytłaczająca jak to co zwykle nam oferują filmowcy. Jest tu parę udogodnień, ale laserowych ścieżek i fruwających pojazdów tutaj nie uświadczymy. Prawo i porządek wyznacza trzymana w rękach broń, co w sumie jest bardzo prawdopodobne, zwłaszcza w miejscu akcji filmu, tj Kansas w USA.

Po drugie: kiedy ostatnio widzieliście Bruce'a Willisa w dobrej roli? Bardzo dawno. Film faktycznie momentami się dłuży, ale wolę takie fabularne dłużyzny, które dają nam lepszy rys psychologiczny postaci niż jakieś bum-prask-szast i film wylatuje z głowy po 10 minutach od zakończenia seansu. Dzięki scenom wahania, rozmów mamy wgląd w postaci i możemy się postawić w ich sytuacji i sami zadecydować kto ma rację. Czy film ucierpiałby gdyby go skrócić o 10-15 minut? Niespecjalnie. Pewnie tym którzy spodziewali się bezrefleksyjnego kina ala Transformers bardziej by się spodobał. Ja też byłam nastawiona na film w stylu "zabili go i uciekł" i to co zobaczyłam, pozytywnie mnie rozczarowało :)

Trzecia sprawa: Joseph Gordon-Lewitt - jak dla mnie nominacja do Oscara za udawanie Bruce'a Willisa - dzieciak nie tylko przywdział lateksową maskę by upodobnić się do herosa kina akcji, ale też doskonale odzwierciedlił mimikę starszego kolegi, jego gesty, sposób poruszania się i oczywiście mowę.

Gorąco polecam :)

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

MEN IN BLACK 3

*w telegraficznym skrócie*

Zły kosmita ucieka z więzienia, cofa się w czasie i wymazuje z kart historii agenta K. Na pomoc rusza mu oczywiście agent J, który cofa się do kolorowych lat 60tych XXwieku...

+moje wrażenia+

Nuda panie. Nuda. Co, jak zawsze powtarzam, jest zbrodnią w filmach przygodowych/sf/akcji. Za mało się dzieje i jest za mało interakcji oraz chemii pomiędzy aktorami, którzy wypowiadają swoje kwestie z werwą przerdzewiałego tostera. Poza tym, odniosłam wrażenie, że film ten nie ma swojego targetu - niby znamy już te zabawy, bo chłopaki są z nami od ponad 10 lat i wypadało by im dorosnąć, a jednocześnie w obawie przed wielkim panem cenzorem i niskimi wynikami sprzedaży biletów w ograniczeniu dostępu małoletnich, dostajemy takie oto coś.
Chińska zupka pomidorowa jest chińska i można ją nazywać pomidorową, ale nie ma wiele wspólnego z domową zupą mamy.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

NOT ANOTHER TEEN MOVIE

*w telegraficznym skrócie*

Niegrzeczny pastisz komedii szkolnych...

+moje wrażenia+

Nie wiedzieć czemu, darzę ten film sympatią. To tzw "guilty pleasures" - wiesz, że coś jest złe, denne, a jednak czerpiesz z oglądania satysfakcję i radość :D
Film powstał na fali produkcji highschoolowych filmów, komedii romantycznych, które osiągnęły apogeum na przełomie lat 1998-2001 - kto potrafi zliczyć wszystkie takie produkcje, temu flaszkę.
Film jest głupi, fatalnie zagrany, obsadzono 30latków w rolach licealistów, ale... żeby w pełni docenić ten film, trzeba właśnie mieć za sobą te wszystkie "normalne" produkcje z "The Breakfast Club" na czele - bez tego, nawet nie zabierajcie się za oglądanie filmu, bo po prostu nie wyłapiecie wszystkich smaczków.

6/10

[film obejrzany po raz trzeci]


Photobucket

PLUNKETT AND MACLEANE

*w telegraficznym skrócie*

Dwaj oszuści wkupują się w łaski szlachty by potem okradać ją...

+moje wrażenia+

Wielkich oczekiwań względem tego filmu nie miałam, no bo czego można oczekiwać po dziele w którym występuje Liv Tyler czy Jonny Lee Miller? Tak, nie darzę specjalnym poważaniem tej dwójki aktorów obdarzonych charyzmą pieńka rzeźnickiego i urodą leniwca (sami zdecydujcie, który opis do kogo pasuje bardziej ;)). W chwili obecnej przeżywam fascynację na nowo odkrytym Robertem Carlyle o czym świadczyć mogą wymienione niżej tytuły filmów :]

Sam film ładnie pasuje do konwencji kina płaszcza i szpady: jest dzierlatka w opresji, która ma większe jaja niż nie jeden mężczyzna, jest uroczy donżuan-buntownik, tzw ciacho dla widzek oraz jego mniej urodziwy kompan, który załatwia wszystko i jest mózgiem operacji. A że jest to jeszcze romans, to zakończenie staje się oczywiste...

7/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

RAVENOUS

*w telegraficznym skrócie*

W ramach awansu, kapitan John Boyd obejmuje dowództwo w forcie, gdzie wkrótce pojawia się mężczyzna, który przekazuje niepokojącą opowieść o kanibalach mieszkających w lasach...

+moje wrażenia+

Po pierwsze, to ja się spodziewałam tradycyjnego horroru w stylu: entliczek, pentliczek, raz dwa trzy, zaraz tobie siknie krew i flaki z tyłka. Że będzie dużo biegania, machania toporkiem itp. A tu psikus. Oczywiście jest trochę gore, zważywszy że mamy do czynienia z kanibalizmem, ale film sam w sobie jest bardzo zabawny. Dialogi oraz oczywiste prawdy wygłaszane przez postaci rozładowują napięcie związane z tym krwistym tematem. Muzyka tutaj wcale nie pomaga. Pasuje jak pięść do nosa, tak jakby kompozytor brał coś podczas tworzenia.

Podsumowując: film jest specyficzny, ja go obejrzałam tylko ze względu na Roberta Carlyle :>

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE TOURNAMENT

*w telegraficznym skrócie*

Raz na siedem lat, w dowolnym mieście na świecie, organizowany jest Turniej w którym bierze udział 30 światowej klasy zabójców (jest jakiś ranking? można głosować? :D)...

+moje wrażenia+

Kolejny i zarazem ostatni w tym podsumowaniu film, do którego obejrzenia skłoniła mnie osoba Roberta Carlyle^^. Tym razem mój ulubiony Szkot gra księdza, który przez niespodziewany zbieg okoliczności i za sprawą wyjątkowego pecha, wplątuje się w sam środek potyczek najemnych zabójców.

Jest to kino małego budżetu, ale panowie i panie, gdybyśmy my robili takie nisko-budżetówki, nikt by się nie śmiał z polskiego kina. Ilość wybuchów i rozwalonych samochodów dorównuje hollywoodzkim produkcjom. Co do aktorstwa... cóż, poza wymienionym występuje tutaj piękna Kelly Hu oraz mniej piękny Ving Rhames.

O pardon, zapomniałabym, że w roli psychopaty z teksasu wystąpił Ian Somerhalder, który znany jest żeńskiej części widzów z roli Damona w The Vampire Diaries.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

czwartek, 15 listopada 2012

OSTATNIO OBEJRZANE: październk 2012

Photobucket


13 GOING ON 30

*w telegraficznym skrócie*

Pewne urodzinowe życzenie przemienia dziewczynkę w "dorosłą" kobietę...

+moje wrażenia+

Moje ogólne wrażenie po seansie tegoż filmu jest całkiem pozytywne. Mamy dziecięcą wersję dorosłego świata bez obrazoburczych tematów a przekleństwa jeśli już występują to są tak łagodne, jak pierwszy śnieżek na Gwiazdkę. Miła dla oka, lekka komedyjka, która szybko znika z pamięci.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE BREAKFAST CLUB

*w telegraficznym skrócie*

Grupa szkolnych winowajców, zostaje po lekcjach...

+moje wrażenia+

Klasyka "szkolnej" komedii dla młodzieży. John Huges wielkim reżyserem nie był, ale dał kinu i jego młodym widzom gatunek szkolnej komedii. Zasada jest prosta: bierzemy po jednym osobniku z każdej grupy, a w USA szkolne kliki łatwo rozpoznać - zawsze jest jakiś sportowiec, jest rockandrollowy rebeliant, jest kujon no i plastikowa niunia. Osadzamy ich w jednym pomieszczeniu i mamy nadzieję, że do końca napisów grupa ta znajdzie wspólny język i się jakoś dogadają, rozumiejąc, że pomimo zewnętrznych różnic, wiele ich łączy.
Dokładnie to mamy w tym filmie, więc jeśli lubicie ten gatunek a obraz mody z lat 80tych ubiegłego wieku wam nie straszny, to gorąco polecam.

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE CABIN IN THE WOODS

*w telegraficznym skrócie*

Grupka studentów spędza wesoło weekend w domku w lesie...

+moje wrażenia+

Aby móc obejrzeć taki film i czerpać z seansu przyjemność, trzeba mieć pewien dystans i poniekąd sentyment do filmów spod znaku: "jesteśmy młodzi, najebani studenci i spędzamy weekend w podejrzanym miejscu i każde z nas zginie w kolejności zgodnie ze wskazówkami scenarzysty-debila" - serio, czego można się spodziewać po takim filmie? Ogólny schemat jest oklepany i wyłazi uszami, bo wiemy, że parka uprawiająca jedną z najprzyjemniejszych czynności znanych człowiekowi (i nie, nie mam tu na myśli dłubania w nosie) zginie, że kujon i kujonka w końcu się ze sobą prześpią, a najinteligentniejszym jegomościem jest kolo jarający trawę w takich ilościach, że nawet Snoop Dogg wysiada...
Co więc sprawiło, że oceniłam tak wysoko film? Otóż sama koncepcja, której niestety zdradzać nie mogę bo będzie super mega SPOILER.

Obejrzyjcie koniecznie ;)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

DARK SHADOWS

*w telegraficznym skrócie*

Przeklęty przez wiedźmę wampir, powraca na rodzinne włości po 200latach letargu...

+moje wrażenia+

Bez jaj. Film miał potencjał. Gotycki, lekko makabryczny styl Tima Burtona vs wampiry vs lata 70te... i co? I chuj. Nie wiem do kogo jest adresowany ten film, bo dla dzieciaków jest zbyt dosłowny i nie załapią niektórych "smaczków", ale dla dorosłych jest po prostu nudny. Zwłaszcza koniec rozczarowuje. Serio, lepiej obejrzyjcie sobie zwiastun, a sam film zakopcie, a klucz wywalcie do oceanu. Nie warto tracić czasu.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE DEEP BLUE SEA

*w telegraficznym skrócie*

Młoda mężatka zakochuje się młodszym pilocie RAFu, jednak nowe, romantyczne uczucie nie spełnia jej wyobrażeń...

+moje wrażenia+

Spodziewałam się większego melodramatu, jakiś większych zawirowań emocjonalnych. Na szczęście po pierwszym zawodzie, dochodzi do głowy rozsądek, bo przecież bohaterowie to Brytyjczycy, uwięzieni w sieć konwenansów. Film jest o tyle dobry, że przez cały seans miałam ochotę spoliczkować Rachel Weisz, żeby w końcu się ogarnęła i dorosła. Każda z nas ma romantyczne wyobrażenia na temat księcia z bajki i odrzuca "prozę życia" i dostatek na rzecz ulotnego romansu z facetem, który nie jest przystosowany do "dorosłego" życia. Pod tym względem, rysu charakterologicznego postaci, film bardzo mnie się spodobał. Mamy tu dość młodą, bo przed czterdziestką kobietę, lubiącą poezje i długie rozmowy, która wyszła młodo za mąż za dużo starszego od siebie mężczyznę, który, tak jak ona, jest równie oczytany, ale nie ma w sobie tej iskry życia, która towarzyszy młodszym ludziom. Mamy też i młodziutkiego pilota, który nie miał szansy dorosnąć, bo został wciągnięty w wir wojny, i dopiero teraz ma szansę sobie "odbić" stracone na wojnie lata. To pociąga młodą mężatkę, ale niestety, co widać w filmie, nie ma ona o czym rozmawiać z młodzikiem. Większą emocjonalną i intelektualną więź ma jednak ze swoim mężem. Niestety durny babol chce zjeść ciastko i mieć ciastko, a tak niestety się nie da. Mało pocieszające, co nie?

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE EYE

*w telegraficznym skrócie*

Ślepa skrzypaczka dostaje szansę na odzyskanie utraconego przed laty wzroku...

+moje wrażenia+

Prawdopodobnie oryginalna wersja jest lepsza i straszniejsza niż amerykański remake, który najzwyczajniej w świecie jest nudny. Przy horrorach, które powinny trzymać w napięciu i straszyć, jest to poważne zaniedbanie. Efekty specjalne ani uroda Jessici Alby nie pomagają. Można obejrzeć, ale śmiało można się obyć bez seansu tegoż filmu.

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

IT COULD HAPPEN TO YOU

*w telegraficznym skrócie*

Policjant wygrywa 4 miliony dolarów w Totka i dzieli się nagrodą z przypadkowo poznaną kelnerką, której wcześniej obiecał, że jeśli wygra, odda jej połowę wygranej...

+moje wrażenia+

Nicholas Cage dobrym aktorem jest. Serio serio. Faktycznie, ostatnio grywa w produkcjach raczej przeciętnych, kinie klasy B, a jego warsztat aktorski jest dość ograniczony. Cóż, jaka produkcja, takie wymogi. Nie mniej warto sobie przypomnieć od czasu do czasu, że ten koleś kiedyś grał w przyzwoitych filmach. Do tego grona można dodać uroczą, acz idealistyczną i naiwną, komedię o dobrotliwym gliniarzu (Cage), który niespodziewanie wygrywa na loterii, a wcześniej umówił się z pechową kelnerką, że cokolwiek by nie wygrał, podzieli się z nią pół na pół... Niby nic specjalnego, ale w tym filmie jest taka niewinność przekazu, że jednak pieniądze się nie liczą... no dobra, liczą się, ale warto mieć je z kim wydawać i realizować swoje, wspólne marzenia ;)

8/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

KROLL

*w telegraficznym skrócie*

O zjawisku "fali" w Wojsku Polskim...

+moje wrażenia+

Obejrzałam polski film i umarłam. Cud nad Wisłą. Nie to, że mam awersję do kina polskiego, ale serio, kiedy ostatnio coś dobrego wypuściliśmy? Jak w raz do roku uda nam się wyprodukować jakiś treściwy film to jest to już nie mały sukces, co jest żenującą ilością zważywszy na to, że nie jesteśmy jakimś wypierdkiem o powierzchni boiska, a i ludzi mamy parę milionów w PL.
Wracając do samego filmu - zestarzał się i nie ma sensu się kłócić o to. Tak dzieje się z większością filmów z lat 80tych i 90tych. Czy film jest zgodny z realiami panującymi w wojsku polskim? Nie wiem, w wojsku nie byłam, nie znam nikogo kto mógłby potwierdzić czy też zaprzeczyć tezom, które wygłasza postać grana przez Dariusza Kordka, że wojsko nie uczy bycia mężczyzną, tylko niszczy osobowość i hoduje bezwzględnych typów niezdolnych do normalnych interakcji z innymi ludźmi. Film za to ukazuje różne typy osobowości: mamy Chudego, który nie wytrzymuje stresu i popełnia samobójstwo, mamy wiernego pieska Wiadernego, mamy bezwzględnego Porucznika tropiącego dezerterów. Każdy znajdzie coś dla siebie ;)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

MILK

*w telegraficznym skrócie*

Biograficznie o burmistrzu-aktywiście..

+moje wrażenia+

Moje wrażenia są takie, że Oscar dla Seana Penna jest całkowicie... niezasłużony. Mickey Rourke powinien zgarnąć statuetkę za Zapaśnika, ale nie, Sean zagrał geja i mu się należało, wg szacownej Akademii, która łyka wszystko co gejowskie, nawet największe gówno. Film zły nie jest, ale do wybitnych nie należy. Według mnie jest strasznie nijaki i sztampowy. Mamy gościa, któremu cały świat rzuca bele pod nogi, ale udaje mu się przekonać do siebie sąsiadów i wrogów politycznych i następuje Wiktoria... żenada.
Nie pomaga też tu obraz gejów napalonych na wszystko co nosi obcisłe jeansy. Chyba nigdy społeczność homoseksualistów nie zostanie przedstawiona bez takich typów - ręka do góry jeśli ktoś zna jakiś tytuł gdzie geje nie są jedynie pedałami ruchającymi wszystko co popadnie.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

OCEAN'S ELEVEN

*w telegraficznym skrócie*

Danny Ocean zbiera grupę speców i planuje napad na trzy kasyna...

+moje wrażenia+

A wszystko to przez babę... No, nie do końca bo kilkadziesiąt milionów dolarów przypadających na łebka, też osłodzi życie.
Oryginału nie widziałam, więc nie będę się wypowiadać, natomiast ten film, jak i jego kontynuacje, zawsze z miłą chęcią obejrzę, mimo, że już prawie na pamięć znam dialogi. Chemia między aktorami oraz właśnie zabawne dialogi, to kwintesencja tego filmu. Widać po aktorach, że świetnie się ze sobą bawili. Im więcej takich kumpelskich produkcji, tym lepiej dla nas, widzów ;)

8/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

TAKEN 2

*w telegraficznym skrócie*

Wakacje w Stambule. Tym razem to agent Mills zostaje uprowadzony przez żądnego zemsty ojca chłopaka, który rok wcześniej zginął z rąk Millsa...

+moje wrażenia+

Sama się sobie dziwię, dlaczego nie daję niższej oceny temu "dziełu". Film jest tak zły, tak denny i absurdalny, że nawet Michael Dudikoff wysiada. Ja wiem, każdy ojciec chciałby pomścić swojego synalka, który parał się niecnym procederem handlu kobietami, ale kurde, bez przesady. Smark zasłużył na śmierć. Przynajmniej według zdrowego rozsądku i porządku moralnego, który przyjmujemy w naszej części świata.
No i takie kwiatki, jak odmierzanie odległości granatami: niunia biega po mieście i rzuca to tu, to tam granaty, aby jej ojciec mógł określić odległość w jakiej się znajduje wobec rezolutnej córki...
I akcja z mamusią: pocięli kobietę, zawiesili do góry nogami, facetowi udaje się oswobodzić i co robi? Spierdala mówiąc jej, że po nią wróci. Wraca ale jej nie zastaje. Co śmieszniejsze, sytuacja się powtarza... Nosz kurwa ja pierdole co za debil wymyślał te dialogi?! Następnym razem psa mu zabiją i koza z owcą będą chciały ratować dzielnego agenta....
Wbrew temu co twierdzi część moich znajomych, którzy byli ze mną na przedpremierowym pokazie, mam poczucie humoru... popatrzcie na moją ocenę filmu:

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]


Photobucket

TRAFFIC

*w telegraficznym skrócie*

Przeplatające się ze sobą historie sędziego, meksykańskich policjantów i żony bossa narkotykowego, a wszystkich łączy heroina...

+moje wrażenia+

Kolejny heroinowy film o pladze jaka ogarnęła południe USA i Meksyk. Film co prawda nie pokazuje zbyt drastycznie realiów tamtejszego świata, a bohaterowie ostatecznie i tak wychodzą obronną ręką, ale dobre aktorstwo sprawia, że historia wciąga. Film był trampoliną do kariery dla paru aktorów, m.in. Benici'a Del Toro czy Dona Cheadle, a Catherine Zeta-Jones pokazała wtedy, że nie jest jedynie żoną swojego męża, Michaela Douglasa i zgarnęła statuetkę, zasłużenie ;)
Żeby nie było wątpliwości: to nadal amerykańska, uładzona wersja wojny narkotykowej.

8/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

WATERBOY

*w telegraficznym skrócie*

Chłopak od podawania wody staje się football-ową nadzieją przegrywającej we wszelkich rankingach drużyny...

+moje wrażenia+

Mam sentyment do głupkowatych komedii z lat 90tych ubiegłego wieku. Są głupkowate ale niewinne i nie aż tak obrzydliwe jak obecne produkcje. Co jak co, ale poczucia zażenowania podczas seansu nie znoszę. Niestety, ale ten film, pomimo swojego dziwacznego uroku i całkiem niezłej obsady, jest przeznaczony głównie dla fanów Adama Sandlera, który wybił się na rolach niezbyt inteligentnych, acz w jakiś tam sposób utalentowanych, postaciach wszelkiej maści frajerów.

6/10

[film obejrzany po raz trzeci]


Photobucket

THE WEDDING PLANNER

*w telegraficznym skrócie*

Organizatorka ślubów zakochuje się w przyszłym mężu swojej klientki...

+moje wrażenia+

Kolejna lekkostrawna i łatwa do przełknięcia komedia romantyczna z J.Lo. Jeśli ktoś jest fanem - śmiało. Jeśli ktoś z was nie lubi tej aktorki i generalnie nie trawi gatunku - omijać z daleka.

5/10

[film obejrzany po raz drugi]

środa, 10 października 2012

OSTATNIO OBEJRZANE: wrzesień 2012

Photobucket

AVENGERS

*w telegraficznym skrócie*

Herosi wszelkiej maści jednoczą się na wezwanie Nick'a Fury'ego z S.H.I.E.L.D. by bronić Ziemi przed zakusami Loki'ego...

+moje wrażenia+

Płakałam ze śmiechu oglądając ten film. Po cierpiącym egzystencjalne męki Batmanie, po wykręconych i dość mrocznych Watchmenach, z przyjemnością ogląda się pełny humoru, lekki film o facetach w trykotach i babkach w lateksie. Zero nadęcia czy patetyczności. Czysta rozrywka. Ton całej historii zresztą nadaje Iron Man (genialny jak zawsze Downey Jr), który rozluźnia te napięte do granic wytrzymałości muskuły pozostałych herosów, a chemia pomiędzy nim a Dr Bannerem alias Hulk to po prostu miodzio.
Właśnie, na początku nie byłam zbytnio przekonana do Marka Ruffalo w roli Hulk'a. Myślałam sobie: "Czy on przypadkiem nie jest za stary?". Jakoś tak wizualnie mi nie pasował. Seans rozwiał wątpliwości. Ruffalo, w roli naukowca zmieniającego się w zielonego olbrzyma o nadludzkiej sile, jest po prostu na swoim miejscu, to dojrzały facet, które swoje przeżył. No a poza tym potrafi poustawiać tych asgardzkich bogów na miejsca ;)

Gorąco polecam i czekam na kolejne odsłony "mścicieli", w grupie czy też osobno ;)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

BEASTS OF THE SOUTHERN WILD

*w telegraficznym skrócie*

Mała dziewczynka mająca swój sposób na porozumiewanie się ze światem, stara się przeżyć w brutalnym świecie zniszczonym przez powódź...

+moje wrażenia+

Dla przyszłych oglądaczy:
nie jest to dramat obyczajowy, aczkolwiek tragedie są obecne w tym filmie (choroba ojca, urzędnicy, którzy chcą pomagać ale nie rozumieją, że ludzie nie chcą "pomocy" itd.),
nie jest też to film fantasy, choć i takowe elementy się pojawiają (mistyczne "tury", które uosabiają dziki, niebezpieczny film).
Co to za film? Trudno powiedzieć. Na pewno jest to debiut reżyserski, co widać chociażby na poziomie realizacji - chłopaczyna naoglądał się modnych blogasków ze zdjęciami, które są niby surowe, jak z polaroida i taki też jest jego film, stylizowany na staroć, tak jakby był kręcony taśmą 8mm. Film pozgarniał parę nagród, słusznie czy nie, sami ocenicie. Mnie mojego szacownego siedzenia nie urwał, ale przyznać muszę, że muzykę ma genialną i chociażby ze względu na nią, warto obejrzeć ten film. No i fajnie, że nie ma tam żadnej znajomej mordy, no bo ile razy można oglądać te gwiazdy holiłudu? ;)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

BLOW DRY

*w telegraficznym skrócie*

W małej mieścinie ma się odbyć światowy konkurs fryzjerski...

+moje wrażenia+

I tak samo jak ten wstęp, film jest boleśnie nudny, a szkoda bo po takiej obsadzie można było się spodziewać czegoś lepszego. Nieudany, według mnie ofkorz, mariaż komedii z dramatem. Mamy małe miasteczko, jego mieszkańców o małomiasteczkowej powierzchowności i wnętrzu, mamy światowych, ekstrawaganckich fryzjerów i ich modelki, no i mamy lokalnego fryzjera, który się rozwiódł, bo jego żona zostawiła go dla modelki z którą to x lat wcześniej miał wygrać edycję tego światowego konkursu, który zawitał w jego skromne progi.. Są też młodzi, tj dzieci fryzjerów, historia Romea i Julii ale bez krwawego końca... Nudy i nawet doczepiony bober Heidi Klum tu nie pomaga. Film oglądałam w tv i z ulgą witałam kolejne reklamy, bo na seansie tego dzieła można usnąć.

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

COMMANDO

*w telegraficznym skrócie*

Super komandos John Matrix zamiast cieszyć się zasłużoną emeryturą, zostaje zmuszony do wykonania ostatniej śmiertelnie niebezpiecznej misji, gdy bandziory porywają mu jego córkę...

+moje wrażenia+

LOL. Ten film albo się kocha, albo nienawidzi. Ja należę do grupy fanów. Powód? Przyjmuję film na luzaku ponieważ został on zrobiony z niebywałym humorem. Arnie ma dystans do siebie, co chwila puszcza oko do widza, dając do zrozumienia, że mamy do czynienia z pastiszem kina akcji a nie czymś poważnym. Chłopaki prężą muskuły, bohater jest objuczony bronią jak muł, a jego arsenału pozazdrościłby nawet Transformers ;)
Są nawiązania do Terminatora czy Rambo. Arnie skutecznie, z niebywałą lekkością drwi sobie z ociekającego testosteronem filmów. Doskonale zdaje sobie sprawę, że to już koniec. Pora na nowy typ bohatera i nową odsłonę kina akcji. Niestety czas pokazał, że pomimo sukcesów w innym gatunku, fizyczność Arniego stanowi pewny problem...

7/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

HEAT

*w telegraficznym skrócie*

Grupa bankowych rabusiów dokonuje napadu i nieoczekiwanie pozostawiają policji trop do kolejnego ich napadu...

+moje wrażenia+

Drodzy państwo, moim zdaniem pojedynek aktorski w tym filmie, zwyciężył...

[werble]

...Val Kilmer! :D
Nie no, żarcik taki ;) Wielką fanką De Niro czy Pacino nie jestem, zdaję sobie sprawę, że to genialni aktorzy, ale ich nazwiska nie są dla mnie magnesem przyciągającym do danego filmu, więc doceńcie fakt, że po wielu latach ponownie obejrzałam ten film by podzielić się moimi refleksjami na jego temat ;) Otóż, w miarę obiektywnie, muszę przyznać, że Pacino zmasakrował De Niro... Rozwalił go na łopatki a potem splunął na tonące we własnej krwi szczątki.
Sam film trzyma w napięciu od początku aż do końca napisów, jeśli nawet ktoś z was nie jest, tak jak ja, sympatykiem głównego duetu, to na pewno znajdzie dla siebie inne postaci, którym będzie kibicować.
Technicznie bez zarzutu, choć kineskop czy stare cegły-telefony komórkowe mogą trącić myszką ;)

Gorąco polecam.

8/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

HORRIBLE BOSSES

*w telegraficznym skrócie*

Trójka kumpli prześladowanych przez swoich psychopatycznych szefów postanawia wyświadczyć światu przysługę i zabić szefostwo...

+moje wrażenia+

Po zwiastunie spodziewałam się najgorszego - tj pasma żenujących, nieśmiesznych dowcipasów oraz hardcorowych momentów. A jak wrażenia po seansie? Nudna komedyjka z kilkom raptem naprawdę śmiesznymi momentami. Niestety żaden z głównych bohaterów nie dorównuje poziomem swoim szefom, którzy zostali kapitalnie zagrani. Tak, nawet Aniston, która usilnie stara się udowodnić, że jest seksowna i że jest aktorką komediową, jako nimfomanka jest znośna. Ale najlepiej według mnie wypadł ucharakteryzowany i grający totalnego ćwoka Colin Farrell - to pokazuje, że facet ten ma dystans do siebie i wizerunku "seksownego ciacha".

Niestety komedia ta równa nie jest i można przysnąć w jej trakcie co jest zbrodnią niewypowiedzianą jeśli chodzi o ten gatunek filmowy.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

HOTEL RWANDA

*w telegraficznym skrócie*

Kierownik hotelu podejmuje dramatyczną decyzję o ukryciu uchodźców przed wrogim plemieniem Hutu dokonującym masakry ludności w Ruandzie...

+moje wrażenia+

Po filmach z taką historią, takimi postaciami oczekuję czegoś więcej. Film jest boleśnie nieciekawy. Nie wiem jak inni, ale mnie średnio obchodził los bohaterów filmu, nie było żadnej sceny w której to chociażby łezka zakręciła się w mym oku. Do tego dochodzi warstwa techniczna przypominająca telewizyjną inscenizację z para dokumentów.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

JUST LIKE HEAVEN

*w telegraficznym skrócie*

Samotna kobieta pogrążona w śpiączce nie wiedząca o swoim odmiennym stanie nawiedza swoje mieszkanie, które jest okupowane przez nowego lokatora...

+moje wrażenia+

Urocza, lekka, wzruszająca komedia romantyczna. Pewnie się starzeję. Może i były inne podobne komedie, nie wiem, bo filmów z tego gatunku raczej nie oglądam, ale póki co, jak dla mnie, ten film wpisuje się w klasykę filmów romantycznych. Bohaterowie nie są oszałamiająco piękni czy zdolni, to normalna para z niecodziennym problemem. Ktoś może zarzucić infantylność historii i jej całkowite oderwanie od rzeczywistości - jeśli spotkacie taką osobę, macie moje błogosławieństwo na danie fangi w nos :]

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE LION IN WINTER

*w telegraficznym skrócie*

1138 rok, Wigilia na dworze króla Henryka II. Do zamku przybywa przetrzymywana w niewoli Eleonora Akwitańska...

+moje wrażenia+

...i intryga się zagęszcza. Dwoje starych tetryków planuje, knuje przeciwko sobie nawzajem wykorzystując do tego swoje własne dzieci, ale i tak wszyscy wiemy, że kto się czubi ten się lubi. Pojedynki na miecze wypadają blado przy słownych potyczkach czy to braci czy też obojga rodziców, a w ich rolę wcieliło się dwoje tytanów aktorskiego panteonu: Peter O'Toole i Katharine Hepburn. Czy dalej mam się rozpisywać, czy może wymienienie tych nazwisk wystarczy za samą rekomendację? ;)

9/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

LOCKOUT

*w telegraficznym skrócie*

Super więzienie orbitalne z kwiatem przestępczości na pokładzie a dodatkowo, córka prezydenta, którą trzeba uratować z rąk psychopatów...

+moje wrażenia+

Znajome? Bo jak dla mnie bardzo. Niestety nie jest to Ucieczka z NY, a Guy Pearce to nie Kurt Russell. Mimo to uśmiałam się na tym filmie lepiej niż na niejednej komedii :D Film jest tak durny, że aż fajny, a bad boy Pearce i jego super męskie odzywki dodają tylko uroku temu obrazowi.

Polecam ten odmóżdżacz ;]

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

SAFE HOUSE

*w telegraficznym skrócie*

Ambitny, ale lekceważony przez szefów agent dostaje swoją szansę gdy do pilnowanej przez niego "dziupli" trafia jeden z najbardziej poszukiwanych terrorystów...

+moje wrażenia+

Film z serii zabili go i uciekł, bohaterowie dostają taki łomot, że to aż wręcz niemożliwe by ktoś normalny wstał, chodził i mówił. A jednak. Ale pomimo tego proszę nie rezygnować z seansu. Tak, film jest dziurawy, intryga płytka jak kałuże na Saharze, ale montaż oraz kilka efektownych scen wynagradzają te luki. Mnie najbardziej spodobała się scena przesłuchań oraz pościgi. Zresztą, według mnie, film ten powinno się pokazywać na studiach dla operatorów filmowych, no ale to nic dziwnego skoro za zdjęcia odpowiedzialny był ten sam człowiek co przy trylogii Bourne'a.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

SAVAGES

*w telegraficznym skrócie*

Dwoje młodocianych biznesmenów robiących w trawiastym interesie popada w konflikt z meksykańskim kartelem...

+moje wrażenia+

No i się zaczyna. Proszę wziąć na poprawkę, że to Oliver Stone reżyserował film, a jak wiemy, nic dobrego ostatnio nie popełnił. Ja miałam to na uwadze, więc film mnie nie zawiódł, wręcz pozytywnie rozczarował. Jest to, bodaj od Any Given Sunday, kolejny porządny film w dorobku tego pana. Mamy te same, soczyste kolory, ciekawe, dynamiczne ujęcia i niezbyt skomplikowaną fabułę, którą ratują występy genialnych aktorów. Salma Hayek jako szefowa kartelu to baba z jajami, która ustawia po kątach tych wszystkich groźnie wyglądających meksykanów, którzy, co pokazano w filmie, nie są milusińskimi Chihuahua'mi.
Ale jedną z moich ulubionych scen jest ta w kuchni, w domu agenta DEA (Travolta), a Lado (Del Toro), gość od mokrej roboty na usługach Eleny (Hayek) - mówcie co chcecie, ale Travolta to świetny aktor. Przy nim i pozostałej dwójce, główni aktorzy to amatorzy, co niestety widać.
Jeszcze młodzi panowie jakoś się bronią (nie będę ukrywać, że wizualnie są w me gusta ;)), ale blondi? Ze wszystkich blondynek, tych naturalnych i farbowanych, nie było innej, bardziej utalentowanej? Nie byłoby źle gdyby nie te jej durne komentarze zza kamery (ona jest narratorem filmu) - tak bezdennie głupich komentarzy w życiu nie słyszałam. Żeby jeszcze za nią była jakaś historia, że z ulicy, ojciec gwałcił czy coś... nie, to tępa laska z bogatego domu, która dorwała dwóch zdolnych chłopaków i wydaje ich kasę na pierdoły. Padłam na twarz w scenie jej obiadu z Eleną, gdzie to ta niunia mówiła, mówiła aż powiedziała, że "chciała się zanurzyć w życiu" - jak tak bardzo tego chciała, to trzeba było wziąć plecak i zapierdalać do Kanady i popływać kutrami poławiaczy homarów czy dołączyć do Corpus Christi i rozbrajać miny w Kambodży. A tak jedyne w czym się zanurzała to sperma i dym z jointa. Masakra. Ale pomimo to, film da się oglądać... tylko to podwójne zakończenie trochę takie... no przesłodzone. Z jednej strony fajne, bo rzeczywistość okazuje się mniej melodramatyczna, ale to co następuje po akcji na pustyni to już typowe pierdolenie trzy po trzy, malownicze zachody słońca itd.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

TIMELINE

*w telegraficznym skrócie*

Grupa archeologów pracująca przy ruinach zamku odnajduje tajemniczą wiadomość i okulary, które przeleżały w ziemi 600lat...

+moje wrażenia+

Niezbyt wysoko oceniam ten film, choć zawsze z miłą chęcią go oglądam gdy pojawi się w tv. Swoisty paradoks. Oglądam, bo w gruncie rzeczy jest to klasyczne kino przygodowe, połączone z elementami science fiction, ale niestety tutaj, fiction jest więcej niż science. No i Gerard Butler - to zdecydowany plus. Cała reszta obsady po prostu irytuje. Plączą się po ekranie jak walnięci obuchem i w dodatku wszyscy są śmiertelnie poważni :| Całość na szczęście wynagradzają wielkie pada-bum w finale. Niby nie wiele, ale oblężenie zamku robi pozytywne wrażenie.

5/10

[film obejrzany po raz trzeci]


Photobucket

UNKNOWN

*w telegraficznym skrócie*

Mężczyzna budzi się ze śpiączki i odkrywa, że ktoś ukradł jego tożsamość...

+moje wrażenia+

Flaki z olejem. Oglądanie reklam proszków do prania daje większego kopa adrenaliny niż seans tego filmu. Niech nie zwiedzie was szybki montaż w trailerze oraz Liam Neeson pozujący na plakatach z pistoletem. Gra tutaj ciapę i robi to rewelacyjnie, choć, jak się okazuje w końcówce filmu, ciapą nie jest i nie powinien być. No, ale jak się rąbnie w łeb, a potem się spotyka taką Diane Kruger, to rzeczywiście można zapomnieć języka w gębie oraz innych zdolności przydatnych do przeprowadzenia zamachu na międzynarodowej konferencji. Ups, czyżbym zdradziła fabułę? ;)

4/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

poniedziałek, 3 września 2012

OSTATNIO OBEJRZANE: sierpień 2012

Photobucket

21 JUMP STREET

*w telegraficznym skrócie*

Dwaj młodo wyglądający policjanci-nieudacznicy dostają szansę rehabilitacji rozpracowując szajkę dilerów opanowującą szkolne ławy...

+moje wrażenia+

Dla informacji, jest to remake popularnego w latach 80tych serialu pod tym samym tytułem, w którym to debiutował niejaki Johnny Depp (który i w tym filmie się pojawia i jest to jedno z najlepszy cameo jakie widziałam ostatnio).
Z reguły nie lubię odgrzewanych kotletów, bo często smak już nie ten, a i dziwnie pachną, najczęściej jakimś ohydnym sztuczydłem. Na szczęście ten film zaliczam do chlubnych wyjątków. Wysoko go oceniłam ponieważ spełnia jedną ważną funkcję: bawi do łez, a przy tym nie jest obrzydliwy. Jest lekki i w cudowny sposób pokazuje jak zmieniła się szkoła. Kiedyś to mięśniaki i różowe laski rządziły na korytarzach a nerdy i cała reszta udawała, że jej nie ma by się nie narazić klikom. Dzisiaj sytuacja się zmieniła. Cool jest bycie gejem i jeżdżenie ekologicznymi samochodami. Hip hop nie ma racji bytu, a zastępuje go z powodzeniem Florence + TheMachine. Na nic prężenie muskuł gdy dziewczęta wzdychają do chłopców w wyciągniętych sweterkach, które skrywają wątłe klaty.
Film większego morału z sobą nie niesie, ale może to i dobrze. Na komedii ludzie powinni się śmiać, a niekoniecznie myśleć ;)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE BANG BANG CLUB

*w telegraficznym skrócie*

Grupa fotoreporterów dokumentująca upadek apartheidu w południowej afryce, dzięki pędowi za niebezpiecznymi tematami, zyskuje przydomek "bang bang club"...

+moje wrażenia+

Wybitne dzieło, opisujące czy to dramaty społeczne całego narodu czy też kolejnych postaci, to nie jest, ale daje wgląd na życie i pracę fotoreporterów, którzy dostarczają zdjęć z niebezpiecznych rejonów świata.
Mnie osobiście najbardziej poruszyła historia Kevina Cartera, który zrobił sławne zdjęcie umierającej z głodu dziewczynce, za którą czai się sęp. Zdjęcie uhonorowano Pulitzerem, ale fala krytyki święcie oburzonych ludzi zniszczyła życie fotoreporterowi doprowadzając go do samobójczej śmierci.
Bo pytanie jest, czy fotoreporter dokumentujący masakrę ma się udzielać? Być stroną konfliktu? Pomóc ludziom w opresji czy tylko robić zdjęcia?
Według mnie ma robić zdjęcia i przekazywać informacje. Przecież od czegoś jest ONZ i inne organizacje, czyż nie? To one, za pomocą odpowiednich środków powinny nieść pomoc tam gdzie ludzie jej potrzebują, a żeby się dowiedziały owe organizacje i społeczność międzynarodowa o konfliktach i cierpieniu, ktoś musi zrobić zdjęcie i je przekazać.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE CHANGE-UP

*w telegraficznym skrócie*

Jeden to playboy i niespełniony aktor, który nie wie co zrobić ze swoim życiem. Drugi to człowiek sukcesu, którego dopadła rutyna oraz pieluchy. Sikając na raz do fontanny, zamieniają się ciałami...

+moje wrażenia+

I tak mamy oto sprawdzony przepis na komedię pełną gagów i pomyłek, które powinny cieszyć widza o gustach inżyniera Mamonia. Powinny, ale jednak coś szwankuje. Szczerze się cieszyłam na tą komedię, wszak występuje w niej dwóch całkiem utalentowanych aktorów komediowych, których duo wspaniale się uzupełnia i pod względem fizycznym jak i poczuciem humoru.
Nic z tego.
Zamiast lekkiej niezobowiązującej komedii dostałam wór żartów o kciukach w odbycie, dziecięcych kupkach i tym podobnych atrakcji. Ja wiem, że proza życia nie jest wysublimowana jak obrazy w muzeum narodowym, ale jednak nawet odrobina powściągliwości by się przydała scenarzyście i reżyserowi.
Film ma zaledwie kilka scen wytchnienia od kloacznych dowcipasów (a niestety miałam tą wątpliwą przyjemność oglądania wersji uncut), ale jest to jak kropla w morzu bezdennej głupoty i miernoty umysłowej.

4/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE FIGHTER

*w telegraficznym skrócie*

Film o wczesnych latach boxera "Irish" Micky'a Warda i jego bracie, który pomógł mu przejść na zawodowstwo...

+moje wrażenia+

Najpierw napiszę o oczekiwaniach, bo film obejrzałam po całkiem dobrym "Warrior", więc z obejrzeniem filmu o podobnej tematyce (boks, bracia) ciut zwlekałam. Film ten jest lepszy od wspomnianego Warriora, a to co go odróżnia to rewelacyjne aktorstwo - zasłużony Oscar dla Bale'a. Moim skromnym zdaniem jako uzależniony od cracku wypadł lepiej niż Ewan McGregor w Trainspotting. Te rozbiegane oczka, gestykulacja, oczywiście fizyczność i cała maniera postaci granej przez Bale'a - w tamtym roku wykosił wszystkich, a malkontentom udowodnił, że potrafi jeszcze grać ;)
Sam film jest historią od zera do bohatera, z mnóstwem potknięć i dotkliwych upadków po drodze, ale jest to droga bardziej subtelna niż w Warriorze, a i końcowy sukces nie jest tak spektakularny.

Gorąco polecam.

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE HUNGER GAMES

*w telegraficznym skrócie*

Ku pamięci buntu 12 kolonii przeciw łaskawemu rządowi, wspomniane kolonie są zobowiązane raz do roku oddelegować parę dzieci pomiędzy 12 a 18 rokiem życia, które będą walczyć na śmierć i życie ku uciesze gawiedzi...

+moje wrażenia+

Żeby nie było, książki na podstawie której wyprodukowano ten film nie czytałam - bo ja ogólnie mało czytam książek, bo w większości to grafomańskie bzdety. Czy ten film zachęcił mnie do zapoznania się z serią? No, na pewno nie odstręczył. To co najbardziej spodobało mi się w tym filmie, to przedstawienie głównych postaci, tak często pomijane w adaptacjach książkowych. Sorry, ale nie wszyscy chcą czytać 500 stronicowe bryki i fajnie by było, nawet kosztem wydłużenia filmu, dać rys psychologiczny postaci, to skąd pochodzą. Dać widzowi jakieś pojęcie, aby mógł zrozumieć dlaczego dana postać zachowuje się tak a nie inaczej. Twórcy wypełnili tę lukę i moim zdaniem nic nie stracili na jakości, film w żadnym razie nie jest nudny, a młodzi aktorzy spisali się na medal.
Film jest mroczny, ale nie psychodeliczny, jest brutalny, ale nie jest to żaden gore. Zdecydowanie film dla starszej młodzieży, bardziej wymagającej. Jest to moim zdaniem film idealny by, poniekąd,rozstać się z bezpiecznymi filmami dla dzieci i młodzieży i wejść w świat kina ciut bardziej dorosłego.

Mam nadzieję, że w kolejnych częściach, o ile powstaną, Stolica zostanie lepiej pokazano, bo jakoś tak mało jej było, a wydaje się być interesująca, ze swymi rządzącymi i całym folklorem.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE MANCHURIAN CANDIDATE

*w telegraficznym skrócie*

Remake obrazu z 1962 roku...

+moje wrażenia+

Oryginału nie widziałam, więc film oceniam na świeżo, bez uprzedzeń, choć nie powiem, takowe miałam, bo Denzel Washington do moich ulubionych aktorów nie należy. Ostatnio jednak obejrzałam z nim kilka filmów i sądzę, że im straszy, tym lepszy jest.
Film ten jest przeznaczony głównie dla fanów teorii spiskowych, bo mamy tu wojskowych poddanych praniu mózgu, mamy ugrupowania lobbujące polityków, a raczej kukiełki, które mają służyć przejęciu władzy. Film trzyma w napięciu, jest świetnie zrealizowany, być może zbyt naciągany, ale kto by się tym przejmował gdy można oglądać Meryl Streep w roli czarnego charakteru? ;)

7/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

UNKNOWN

*w telegraficznym skrócie*

Grupa mężczyzn budzi się w opuszczonym magazynie. Nie wiedzą kim są i jak się tam znaleźli. Dzwoni telefon, a głos w słuchawce oznajmia, że jeden z nich jest mordercą...

+moje wrażenia+

Już nie raz to pisałam, ale dla przypomnienia powtórzę: nie lubię marnotrawstwa. Nie lubię marnować jedzenia, kredek a tym bardziej nie znoszę gdy marnuje się potencjał dobrych aktorów, a do takich zaliczam m.in. Greg'a Kinnear'a czy Joe Pantoliano.
Winnych, czyli reżysera, powinno się wieszać na napisie Hollywood, ku przestrodze.
Bo głównym "ała" filmu jest to, że reżyser nieumiejętnie buduje napięcie i tą swoją super intrygę, rozdrabniając film na sceny dziejące się poza magazynem, co według mnie odebrał potencjał filmowi. O ile panowie w magazynie jeszcze prezentują jakiś poziom aktorstwa, o tyle cała reszta będąca poza budynkiem jest nieciekawa i nieudolnie nakręcona. Miałam wrażenie jakbym oglądała jakiś polski serial, typu Plebania czy coś :|

4/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

piątek, 17 sierpnia 2012

OSTATNIO OBEJRZANE: lipiec 2012

Photobucket

BATTLESHIP

*w telegraficznym skrócie*

gra w statki na dużym ekranie...

+moje wrażenia+

Pomysł kuriozalny: przenieść popularną, "kartkową" grę, która umilała nie jedną nudną lekcję na duży ekran. Tylko jak żeby miało to ręce i nogi? Wszyscy się zastanawiali, większość pukała się w głowę i wyśmiewała jankesów, a tymczasem dostajemy na wakacje całkiem zgrabny produkt. Oczywiście fabuły jest tu tyle co kot napłakał, ale za to efekciarstwo wykonania, ładne buźki aktorów i brak powiewającej co pięć sekund flagi amerykańskiej wynagradza mielizny scenariusza, który choć nie jest skomplikowany, jest bardziej strawny niż owoce morza ;)

Jedyne co mnie boli to wygląd obcych - prędzej bym się przestraszyła moherowej babci niż nich... wyglądają jak ziomale spod budki z piwem :/ lepiej by było gdyby w ogóle nie pokazywali swoich facjat... A ich kombinezony to istne kopie tych z gry Halo czy Mass Effect...

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

FRIGHT NIGHT

*w telegraficznym skrócie*

remake komedii z lat 80'tych...

+moje wrażenia+

Colin Farrell jako wampir? Biorę! Choć ani fanką tego aktora, ani krwiopijców nie jestem ;) Film bazuje na starym dobrym kinie dla młodzieży z lat 80tych, więc jeśli ktoś lubi takie klimaty, nie zawiedzie się. Ja jednak żałuję że autorzy nie pokusili się o odświeżenie formuły. Aczkolwiek, krótka scenka obejmująca panoramę osiedla, które stoi po środku pustkowia, daje poczucie zagrożenia. Pomoc nie ma skąd nadejść.

Lekko strawne jak puszka AB Rh+ ;)

PS
Genialna rola Davida Tennanta :D Choćby ze względu na niego warto obejrzeć ten film.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE GREY

*w telegraficznym skrócie*

powracająca z Alaski grupa nafciarzy rozbija się, a ich tropem podąża wygłodniałe stado wilków...

+moje wrażenia+

A przewodzi tej grupce (nafciarzy, nie wilków) Liam Neeson. Zanim puścicie pawia, bo się naoglądaliście Liama w dennych filmach gdzie niczym poza posturą się nie popisał, dajcie mu szansę. Film oczywiście z cyklu "człowiek vs. natura" i niczym specjalnym na tle takich filmów jak The Edge się nie wyróżnia. Niemniej, pomimo tych samych trików, film wciąga i z napięciem i satysfakcją skreślamy kolejnych uczestników wycieczki krajoznawczej ;) Przynajmniej ja tak miałam. Lubię takie filmy. Nie wiadomo do końca kto wygra. Spryt i wola walki człowieka czy dzikość natury. Odpowiedź znajduje się po napisach końcowych więc nie przegapcie tych kilku cennych sekund.

PS
Wilki mogły wyjść ciut lepiej...

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

IN TIME

*w telegraficznym skrócie*

Świat przyszłości gdzie zza wszystko płaci się czasem. Starzejesz się do 25 roku życia, potem masz rok na życie/wydatki. Jak z tego skorzystasz?

+moje wrażenia+

No, Gattaca to to nie jest, zwłaszcza z taką obsadą, ale thumbsy za starania. Nie mam nic do aktorów tu grających no, ale właśnie to czego brakuje w tym filmie, to solidne aktorstwo. Fabuła jest zgrabna, odrobina "zabili go i uciekł" połączona z dogmatami rewolucji francuskiej, a wszystko to otulone przyjemnymi zdjęciami slumsów oraz okazałych rezydencji przyszłości.

Ja jednak jestem już stary piernik i mój zegar wyrabia nadgodziny i już zawsze będę marudzić ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE IRON LADY

*w telegraficznym skrócie*

O pewnej pani co rządziła imperium...

+moje wrażenia+

Od razu napiszę, że moja ocena jest całkowicie subiektywna i podyktowana sympatią oraz nieustającym podziwem dla aktorstwa oraz urody pani Meryl Streep. Prawdopodobnie każdy film z nią będę oceniać oczko wyżej, więc radzę się z tym pogodzić ;)
Co tu więcej napisać, żeby nie wyszedł z tego list pochwalny na cześć jednej aktorki?
Dobre zdjęcia, przyzwoite aktorstwo reszty obsady. Nie jest to biografia w stylu Dawida Copperfielda: "urodziłem się, żyłem". Są to wspomnienia, a raczej ich przebłyski ulatującej świadomości starszej, schorowanej osoby, która chciała tylko jednego: dobra swego kraju.
Można by w tym miejscu zacząć się spierać o to czy Margaret Thatcher była dobrym premierem i czy podejmowała słuszne decyzje. Ja odpowiedzi na te zagadnienia nie znam. Nie żyłam w tamtych czasach ani nie znam się na polityce aby ferować jakiekolwiek wyroki.
Spodobał mi się jednak obraz kobiety z nizin, silnej, wręcz zawziętej. która poświęciła wszystko by spełnić swoje marzenia. Wiele straciła, co też sobie uświadamia - jeden z najmocniejszych punktów filmu.

Gorąco polecam.
MUST SEE.

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

LAST NIGHT

*w telegraficznym skrócie*

Taki Closer dla początkujących...

+moje wrażenia+

Jeśli ktoś widział wspomniany wyżej film, to ten obraz zbytnio nim/nią nie wzruszy. Jest przyzwoity, ale to tak jak porównywać Coca-Colę do napoju o smaku coli - czaicie różnicę? Fabularnie jest podobnie, choć drogi wszystkich uczestników się nie krzyżują, a przynajmniej nie w łóżku. Aktorsko jest na odpowiednim poziomie, takim jakim można się spodziewać po napoju o smaku coli ;)
Keira Knightley jest przerażająco chuda, Eva Mendes wygląda jak ciocia klocia, a Sam Worthington stara się jak może by wykrzesać ze swojego fizis coś więcej poza utrapioną miną cierpiącego za miliony. O francuskim aktorze, który tu gra nawet nie wspominam, bo jak to w przypadku naszych kuzynów z kraju Franków, oni zawsze grają u Jankesów "francuskich kochanków" i mącicieli umysłów cnych Amerykanek...

Plus za starania.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

MAN ON A LEDGE

*w telegraficznym skrócie*

Młody mężczyzna próbuje popełnić samobójstwo skacząc z gzymsu budynku...

+moje wrażenia+

Przyzwoity thriller... a kto by się spodziewał? ;) Mnie wciągnął od razu, a seans przemknął bez bólu... no dobra, poza ostatnią sceną, którą wszyscy mogli sobie darować, bo w Modzie na Sukces widywałam lepsze. Oczywiście czytałam na forach listę zarzutów wobec tego filmu, począwszy do samego faktu, że gra tu nieszczęsny Sam "kamienna twarz" Worthington, co już powinno eliminować resztę grzechów, po takie duperele jak: "dlaczego laska idąca na włam nosi czerwoną bieliznę i gigantyczne kolczyki w uszach?!"... Nikomu nie dogodzisz. Ja przyjęłam film z dobrodziejstwem inwentarza, tak więc bólów żadnych nie odczuwałam żadnych. Polecam tę metodę wszystkim filmożercom ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

PROMETHEUS

*w telegraficznym skrócie*

Prequel do sagi o Obcym...

+moje wrażenia+

Sama nie wiem czego miałam się spodziewać po tym filmie. Z jednej strony, poniekąd, chciałam aby to był znowu film survivalowy, tak jak poprzednie Alieny, ale z drugiej oczekiwałam czegoś więcej, jakiejś głębi, może komentarza do naszych czasów. Film ostatecznie jest wypośrodkowany. Nie miejmy złudzeń, cała obsada statku Prometeusz ginie w odpowiedniej kolejności, a odpowiedzi na nurtujące, zarówno widzów jak i filmowych naukowców, pytanie raczej nie uzyskujemy. No chyba, że kogoś zadowala odpowiedź w stylu "bo tak", a tak przecież dzisiejsi ludzie argumentują swoje wybory i dokonania: sklonowaliśmy mysz bo mogliśmy, zrobiliśmy bombę atomową bo potrafiliśmy itd.
Film zostawia na końcu, pomimo otwartej furtki do kontynuacji (co może być irytujące dla części widzów), pewien niedosyt. Przynajmniej ja tak miałam gdy pojawiły się napisy końcowe. Chcę więcej i mam nadzieję, że dostanę ciut więcej z wydaniem dvd, a już na pewno z nowym filmem, który mam nadzieję powstanie jak najprędzej, bo sir Scott nie młodnieje.
Co do plusów mogę napisać, że Prometeusz miło uzupełnia uniwersum Aliena, a wizualnie nie odbiega od pierwszego filmu - tu część osób pewnie każe mi się puknąć w głowę, ale na logikę, Prometeusz to statek badawczy, a Nostromo był statkiem transporterem, a przecież koparka czy tir nie muszą mieć bajeranckiej karoserii czy deski rozdzielczej jak Lamborghini, nie?
Kolejny plus to oczywiście Michael Fassbender, który trzyma cały film. Sorry, dla żeńskiej obsady, ale panienki były mało zauważalne i nawet nie będę porównywać żadnej z nich do postaci Elen Ripley, bo to nie ten poziom. Totalny brak charyzmy. Przynajmniej jeśli chodzi o stanie w cieniu Fassbendera.

Teraz powinny być minusy, ale ograniczę się do jednego zdania:
NIENAWIDZĘ 3D!

Jebie mnie rzekomo bajerancka głębia i doznania jakie ma zapewnić ten efekt. Za każdym razem chuj mnie strzela jak dają mi te jebane gogle.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

RACE TO WITCH MOUNTAIN

*w telegraficznym skrócie*

Dwoje nieletnich kosmitów łapie taryfę...

+moje wrażenia+

I jakkolwiek bzdurne jest pierwsze zdanie, tak właśnie prezentuje się owy film. Oczywiście taksówkarz okazuje się być specem od mordobicia, który chce uciec od brutalnego świata (rewelacyjnie, zwłaszcza, że pracuje w Las Vegas...), po drodze napatacza się pani naukowiec od E.T. i UFO, a całą gromadkę dopełniają nerdy lubujące się w seriach typu Star Trek.
Rozrywka rewelacyjna dla młodocianych przedstawicieli homo sapiens poniżej 12 roku życia. Reszta się wynudzi i zaśnie, a jeśli jakimś trafem nie zaśniecie, to na pewno zapomnicie o czym był ten film. To ostatnie zaliczam akurat na plus, bo są filmy, których niestety obrazu nie da się wymazać z pamięci... brrr...

4/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

SHERLOCK HOLMES: A GAME OF SHADOWS

*w telegraficznym skrócie*

Holmes staje twarzą w twarz z doktorem Moriartym...

+moje wrażenia+

Słabszy od poprzedniego filmu, nie ma co się oszukiwać. Pobożnym życzeniem moim było aby styl reżyserii się zmienił. Fanów usatysfakcjonuje, mnie wynudził, no bo ile razy można oglądać bullet time? Albo te same sceny Holmesa analizującego potyczkę, która się ma wydarzyć za 2 sekundy?
Jared Harris był dobry i według mnie przyćmił kolegów, ale bardziej przemawiał do mnie Mark Strong w poprzednim filmie. Moriarty jest tutaj po prostu taki zwyczajny.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

WAR HORSE

*w telegraficznym skrócie*

Okres tuż przed IWŚ, młody chłopak wychowuje źrebaka na farmie, niestety niedługo potem armia upomina się o konie by te walczyły na froncie...

+moje wrażenia+

No jak to u Spielbierga, facet potrafi uderzyć w odpowiednie struny by człek zaczął ryczeć jak bóbr, a nic tak nie smuci jak straszne losy biednych zwierzątek... Są malowniczo-upiorne zdjęcia obszarów wojny, są soczyste ujęcia pól i domowych zaciszy, są i skrzypczyki Williamsa, ale czegoś mi brakło... Jest to bardzo dobry film, familijny film opowiadający o strasznym czasie i o nadziei, a jednak nie porwał mnie tak jak poprzednie filmy Spielbierga. Wątpię aby to była moja znieczulica, bo ja zawsze płaczę jak widzę cierpiące zwierzę. Czuję niedosyt. Czuję, że reżyser nie dał z siebie wszystkiego i zaserwował dobrze nam znane danie.

Można obejrzeć, ale nic się nie straci jak się pominie ten film.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]