Witam serdecznie wszystkich, którzy lubią poczytać moje wypociny na temat obejrzanych przeze mnie filmów.
Tym razem będzie mowa o rozwiązłych dziołchach, które lubują się w ośmiokątach miłosnych, a broń biała nie jest im obca.
Raz na jakiś czas zdarza się, że w bardzo krótkim odstępie czasu, na ekrany kin wchodzą dwa tytuły o tej samej tematyce. Decydenci z Hollywood patrzyli jak fora filmowe dzielą się na obóz KStew i Lily Collins. Ostatecznie szumu było mniej niż wszyscy się spodziewali i obie produkcje dość krótko gościły na ekranach, zwłaszcza, polskich kin...
Mirror Mirror: 7/10
To historia przedstawiona z punktu widzenia "Złej Królowej" w którą rewelacyjnie wcieliła się Julia Roberts. Poza nią to tak w ogóle nie ma czym się zachwycać, jeśli chodzi o obsadę, która, wraz ze Śnieżką, robią za tło. A propo tła, pan który to wyreżyserował popełnił swego czasu, niejedno wizualne cudo, marne co prawda w warstwie fabularnej, The Cell czy The Fall. Pod tym względem, ta produkcja nie ustępuje poprzednim dokonaniom Tarsem'a Singh'a. No dobra, z tą krytyką zdolności aktorskich trochę przesadziłam, bo jest o niebo lepiej niż w...
Snow White and the Huntsman: 6/10
No tutaj i 10 drwali nie dałoby rady w starciu z drewnem pokroju panny Stewart. Nic do dziołchy nie mam, poza tym, że wiecznie gra z tym samym zestawem min, jeśli w ogóle możemy w przypadku tej pani mówić o jakimkolwiek zestawie. Blade, wychudzone z cierpiętniczą miną, tak jakby ktoś za karę kazał jej grać w tych wszystkich filmach... Pomijając to, w ogóle absurdem jest dla mnie zestawienie jej z Charlize Theron - niby mam uwierzyć w to, że Stewart jest ładniejsza od posągowej Theron? LOL
Niemniej, wizualnie ta bajka bardziej przemawia do mnie - cały ten mrok, stęchlizna... ale niestety to nie wystarczyło.
Tak więc, wolę cukierkową wersję z Julią Roberts niż pseudo mroczną bajkę ze Stewart i Thorem (biedaczyna, musiał grać cierpiętnika wdowca.. to bolało).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz