piątek, 6 września 2013

OSTATNIO OBEJRZANE: sierpień 2013

 photo p_Candyman_zps704fda97.jpg

CANDYMAN

*w telegraficznym skrócie*

Młoda studentka socjologii bada lokalną legendę o mężczyźnie nawiedzającym afroamerykańskie slumsy...

+moje wrażenia+

Pomimo upływu lat, horror ten, w przeciwieństwie do wielu współczesnych produkcji, nadal potrafi przestraszyć bez nadmiernego epatowania gore czy eksploatacji gatunku felis domesticus, który lubuje się w wyskakiwaniu z szaf. Zestarzał się i warstwie wizualnej może trącić myszką, zwłaszcza widzów przyzwyczajonych do wystrojonych aktorów w najnowsze kolekcje z H&M, jednakże ma on nadal swój urok, a starszych widzów, obeznanych z klasykami horrorów, weźmie na sentyment. Ja należę do tej drugiej grupy widzów, trawionej dziecinnym sentymentem oraz dziwaczną sympatią jaką darzę Tonny'ego Todda, który niestety (albo i stety) wyrył się w pamięci widzów jako postawny mężczyzna z hakiem, z którego ust wylatuje rój pszczół.
Siłą tego filmu są właśnie wyraźnie narysowane postaci znakomicie odegrane przez aktorów. Tony, jako udręczony duch, nieustępliwa siła przed którą nie da się skryć, magnetyczny i hipnotyzujący swym spokojnym głosem, oraz Virginia Madsen - wielkooka, drobna blondynka, o wręcz dziecięcych rysach twarzy stanowią kontrast, który pięknie się uzupełnia w horrorze o obsesji, pożądaniu.
Pozycja obowiązkowa dla każdego fana horroru.

7/10

[film obejrzany po raz n-ty]

 photo p_CocoAvantChanel_zpsec4ef5e0.jpg

COCO AVANT CHANEL

*w telegraficznym skrócie*

Historia wzlotów i upadków jednej z najsłynniejszych projektantek mody...

+moje wrażenia+

Szczerze nie wiedziałam czego spodziewać się gdy zasiadłam do obejrzenia tego filmu. Z jednej strony oczekiwałam wielkiej historii kontrowersyjnej postaci jaką była Coco Chanel: romanse, współpraca z nazistami czy w końcu rewolucja w kanonach mody i wyzwolenie kobiet z gorsetów. Z drugiej, gdy zobaczyłam, że w obsadzie główną rolę powierzono drobniutkiej, eterycznej, wręcz przeźroczystej Audrey Tautou, wiedziałam, że nie może to się dobrze skończyć.
O czym jest więc ten film? Na pewno nie o rewolucji w modzie. Dla mnie jest to kolejna produkcja z cyklu "od zera do bohatera" z chirurgicznie odmierzonymi momentami, w których to główną bohaterkę musi spotkać coś złego, bo w końcu mogła dumnie triumfować. Film skupia się, niestety, bardziej na życiu uczuciowym bohaterki niż na jej skrupulatnym dążeniu do celu i zmiany swojego życia, osiągnięcie sukcesu etc. Takie romantyczne mydliny.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

 photo p_Elysium_zps4040e892.jpg

ELYSIUM

*w telegraficznym skrócie*

Pracownik fabryki robotów i eks-skazanie dostaje szansę by zmienić swoje życie i dostać się Elysium, orbitalnego raju...

+moje wrażenia+

Mam problem z oceną tego filmu. Z jednej strony bardzo, ale to bardzo podoba mi się warstwa wizualna: egzoszkielety, pojazdy, całe technologiczne zaplecze. Z drugiej mamy ogrom dziur logicznych oraz niezbyt dobraną obsadę (fakt faktem Matt Damon prezentuje się bardzo in plus). Oczywiście nie myślę tu o Sharlto Copley'u, który jako psychopatyczny komandos skradł show swoim ekranowym kolegom.

 To co mnie zastanawia:

- po dostaniu śmiertelnej dawki promieniowania, Max zaczął wyrzygiwać swoje wnętrzności (no, może nie do końca, ale komfortowo się nie czuł), więc jakim cudem egzoszkielet, który tylko wzmacnia kości i mięśnie, wpłynął także na jego zdolność koncentracji? Na szprycowali go czymś?
- jakim magicznym cudem komandosi wiedzieli, że Max skrył się u Frey?
-dziwne ciągnoty Krugera do Frey (que pasa?)
- czemu u licha Delacourt nie przyjmuje pomocy od Frey, skoro raptem dzień wcześniej mówiła przed prezydentem o zwalczaniu imigrantów, którzy tylko by rozkradli dobra Elysium? Nagle odechciało jej się walczyć w obronie jej własnych dzieci?

To co najbardziej mnie denerwowało w tym filmie to retrospekcje z sielskiego życia w sierocińcu - pasowały do filmu jak Adamek do polityki, a ich subtelne wmontowanie w fabułę przypominało grację betoniarki przejeżdżającej przez fabrykę nitrogliceryny. Ok, rozumiem, że Blomkamp starał się zaserwować ciut bardziej optymistyczną wizję przyszłości, ze słodkim happy endem i cnymi postaciami. Szkoda tylko, że odbiło się to na wartości filmu, który ani nie jest czystą lekką rozrywką spod znaku postapokaliptycznego sf ani nie jest surową krytyką naszej rzeczywistości (walka klas, problemy z publiczną służbą zdrowia). W tym względzie jest nijaki - jest kilka brawurowych scen, jest akcja, aczkolwiek trzęsąca się kamera sprawiła, że finałowa walka Max'a z Krugerem to rozmazany chaos - montażysta płakał jak ciął taśmę, ale brakuje do tej całej wizualnej bajki solidnego komentarza społecznego. Nie mam nic przeciwko pozostawieniu zakończenia otwartego do dyskusji, ale żeby ona się odbyła, przydała by się jakaś podstawa: jak zbudowano maszyny, które leczyły ze wszystkiego? Na co działały? Czy tylko możni i celebryci mogli się sprowadzić tam, czy może jednak sprowadzono też wybitnych naukowców. Kto rządzi Ziemią? Jak doszło do takiego podziału? Może w wyniku wojny? Wojny o co? O leki? Ludność została zdziesiątkowana jakimś wirusem? Nie wiadomo. Różne wersje wydarzeń można snuć.

Dla mnie Elysium jest niespójnym filmem, który mimo to, przyjemnie się ogląda przy odpowiednim nastawieniu.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_IronSky_zpsf82dc2ff.jpg

IRON SKY

*w telegraficznym skrócie*

Naziści żyją! Skryli się po ciemnej stronie Księżyca i szykują się do ponownej inwazji! Achtung!

+moje wrażenia+

Zabierałam się do obejrzenia tego filmu jak do wyrwania zęba, bo wiedziałam, że poziom absurdu może być szkodliwy dla moich wiotkich zwojów nerwowych... Ale nie dałam się i przetrwałam! Co prawda obejrzałam film na raty, bo naraz nie dałabym rady. Film jest parodią odzwierciedlającą obecne trendy polityczne i społeczne panujące w USA, które świetnie się prezentuje na tle absurdalnej wizji tego, jakoby Naziści skryli się na Księżycu. Zresztą, jak się okazuje ideologia Republikanów ma całkiem wiele wspólnego z Nazistami, ale niestety, będąc w dybach "poprawności politycznej", żadnemu politykowi, któremu zależy na długim życiu politycznym nie przyjdzie do głowy wygłoszenie na głos rasistowskich postulatów ;)
Finowie nie mieli zahamowań i wyśmiali wszelkie cne cechy Wujka Sama, którymi się ów wujek szczyci, pokazując wylewającą się zewsząd hipokryzję.

Co do poziomu realizacji nie można się przyczepić, ponieważ jak na niezależną produkcję, film prezentuje się przyzwoicie, a baza na Księżycu (ofkorz w kształcie nazistowskiej sfastyki ;)) robi wrażenie. Gorzej wypadają ujęcia wewnątrz budynku, które chyba były kręcone na green box'ie: aktorzy wyglądają jak wycinanki.

Czy polecam? Ciężko powiedzieć. Jest to specyficzny film, wymagający poczucia humoru i odpowiedniego nastawienia. Monthy Pyton to to nie jest, ale nie jest to też obrazoburcza komedii niskich lotów, jakie przeważają na ekranach naszych kin

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy... ale za drugim podejściem]

 photo p_LuckyOneThe_zps45209982.jpg

THE LUCKY ONE

*w telegraficznym skrócie*

Młody marines po 3 turach w Iraku wraca do kraju by odnaleźć tajemniczą kobietę ze zdjęcia, które przynosiło mu szczęście...

+moje wrażenia+

Zac Efron staje na uszach by udowodnić, że nie jest już słodkim chłopaczkiem z High School Musical... Według mnie chłopak ma potencjał, ale niestety kastingowcy widzą go raczej w rolach ciach o rozlazłym, marzycielskim spojrzeniu, które uwodzi wiejskie dziołchy z problemami - w sumie, to właśnie opisałam fabułę filmu.
Film ładnie się prezentuje, szczypta melodramatyzmu + ładne zdjęcia Luizjany. W sam raz na romantyczny wieczór dla licealistów czy kur domowych po 40tce. Panowie zachwyceni nie będą, ale czego nie robi się dla darmowego seksu? ;)

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_Megamind_zps8142d973.jpg

MEGAMIND

*w telegraficznym skrócie*

Od czarnego charakteru do superbohatera...

+moje wrażenia+

Wiem - SPOILER, ale inaczej się nie da. Nie powiem, film mnie rozbawił, ale nieznośna kalka głównego bohatera z RDJ i jego roli w Iron Manie, to było za dużo dla mnie... oni nawet wzięli piosenkę AC/DC :|
Wizualnie ok, odpowiednia, acz skopiowana kropka w kropkę dawka humoru (sceny, dialogi). Na tle filmów o superbohaterach film nie wyróżnia się niczym poza faktem, że jest w pełni animowany.
Z drugiej strony, jeśli wasza pociecha jest za mała na filmy fabularne, film może być dobrym wprowadzeniem do ciut poważniejszej tematyki niż wsadzanie petardy do ucha kota i czekanie na efekt końcowy ;)
Dla starszego widza, który grymasi jak czterolatek (czyt. ja :D) jest to ciężko strawne danie.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_Oblivion_zps7a1f407f.jpg

OBLIVION

*w telegraficznym skrócie*

Weteran wojny z obcymi zostaje oddelegowany do pozyskiwania resztek surowców naturalnych z Ziemi. Z czasem jednak zaczyna kwestionować swoje obowiązki...

+moje wrażenia+

Lubię science fiction więc nie do końca mogę być obiektywna jeśli chodzi o ocenianie filmów z tego gatunku (ale czy kiedykolwiek byłam obiektywna? ;)). Pomimo, że w filmie jest Tom Cruise (niektórzy mają alergię na tego scjentologa skaczącego po kanapach w telewizji śniadaniowej), pomimo, że w filmie jest Olga Kurylenko (tej pani to ja z kolei nie zdzierżę), film naprawdę warto obejrzeć, chociażby ze względów wizualnych, a te prezentują się całkiem oryginalnie (design pojazdów i stacji - gorzej z Rebeliantami; ci jak zwykle modnie, na czarno, trochę w konwencji Mad Max'a ale bez gadżetów BDSM ;)). Fabularnie rozbrzmiewają echa Philip'a K. Dicka (chociażby zbiór opowiadań "Impostor"), jednak skutecznie zostają one zagłuszone przez mało trafny (według mnie) kasting. Uważam, że film zyskałby gdyby postawiono na mniej znane twarze. No i brakowało mi odrobinę humoru. Film jest przyciężki, stara się za bardzo być posępnym post-apokaliptycznym obrazem i jakoś nie wychodzi to. Więcej luzu i wejście w konwencję bardziej filmu przygodowego byłoby lepsze moim zdaniem.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_Passenger57_zps34ff02dc.jpg

PASSENGER 57

*w telegraficznym skrócie*

Specjalista ds. ochrony linii pasażerskich miesza się w incydent terrorystyczny...

+moje wrażenia+

Sorry, nie wiedziałam jak inaczej opisać ten klasyk VHS i kablówki ;)

Czego możecie się spodziewać:
- fatalnej mody lat 90tych
- jeszcze gorszych fryzur
- super poważnych dialogów
- dzielnych pracowników linii lotniczych
- czerstwych one-linerów
- dynamicznej muzyki z CSI: Miami
- durnych policjantów
- mrożących krew w żyłach zwrotów "akcji"
- Wesley'a Snipes'a 

Z sympatii dla Wesley'a:

6/10

[film obejrzany po raz trzeci]


 photo p_PeopleLikeUs_zps3b319a81.jpg

PEOPLE LIKE US

*w telegraficznym skrócie*

Porządkując posiadłość po zmarłym ojcu, Sam odkrywa, że ma siostrę. Ich spotkanie doprowadza do przewartościowania życia oraz zmienia ich postrzeganie rodziny...

+moje wrażenia+

Pozytywne zaskoczenie aktorskie i fabularne. Z wiekiem coraz bardziej ruszają mnie takie historie: rodzinne dramaty, pojednania rodzeństwa skutkujące finałowym katharsis. Tu też nie obyło się bez chusteczek. Jak ktoś chce sobie odetkać zatoki - polecam.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_RIPD_zps207faf0f.jpg

R.I.P.D.

*w telegraficznym skrócie*

Ekranizacja komiksu...

+moje wrażenia+

Kolejny przykład na fatalne zastosowanie efektu 3D w filmie, który tego nie wymaga. Z drugiej strony zawartość komiksu (dla dorosłych! a film PG12 [sic!]) sugerowała, że wylewające się z ekranu części kolejnych rozczłonkowanych demonów wzniosą na artystyczne szczyty to dzieło kinematografii.
Tak się nie stało i stąd ból mojego zgrabnego tyłeczka.
Obsada wyglądała dość zachęcająco, a brak innych propozycji kinowych w tamtym czasie spowodowała, że wybrałam się do kina... Dobrze, że bilet kosztował mnie 10zł, bo w przeciwnym razie moje niezadowolenie byłoby większe.
Wysoka ocena jest spowodowana litością oraz obecnością Kevina Bacona w roli czarnego charakteru.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_Smurfs2The_zps1e791507.jpg

THE SMURF'S 2

*w telegraficznym skrócie*

Gargamel robi karierę jako czarodziej na występach we Francji...

+moje wrażenia+

Na seans do kina wybrałam się w postaci opiekuna pewnej 7latki i okazało się, że ja lepiej bawiłam się na filmie niż dziecko, dla którego seans był przeznaczony... Tak to jest gdy małym dzieciom ogranicza się filmy fabularne, cenzuruje treści i jedyne co mogą oglądać to bajeczki dla upośledzonych ameb na kanale MiniMini... Ja wychowywałam się w cudownych latach 90tych gdzie obce było sformułowanie "ochrona rodzicielska" ;)
Jednak moim zdaniem Smerfy lepiej prezentują się jako klasyczna animacja niż koszmarne wytwory grafiki komputerowej, które wyglądają słabo. Nijaki dubbing polski też nie pomaga. Na szczęście film obfituje w gagi i seans zlatuje dość szybko, a i maluchy nie będą nękać rodziców powtórkami tego filmu ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_WreckItRalph_zpsfe1a3073.jpg

WRECK-IT RALPH

*w telegraficznym skrócie*

Czarny charakter z gry chce udowodnić, że może być bohaterem, kradnąc medal z innej gry...

+moje wrażenia+

Uwielbiam ten film!
Co prawda nie wychowywałam się na grach konsolowych, ale chyba każdy, nawet totalny laik będzie kojarzyć postaci z Mario Super Bros., Tekken czy Pac Man'a, które stały się częścią popkultury i globalnym fenomenem.
Twórcy filmu idealnie balansują między klasyczną historią od "zera" do bohatera, wplatając pomiędzy smutne i poważne elementy historii przemiany bohatera, wątki humorystyczne, których dwuznaczność wyłapią starsi widzowie ;)
Dodać do tego oszałamiającą animację, gdzie każda gra ma swój unikalny styl i mamy przepis na idealny film rodzinny.
Film oglądałam w wersji anglojęzycznej i sobie daruję polskojęzyczną - nie mam zamiaru popsuć sobie filmu.

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]