piątek, 17 sierpnia 2012

OSTATNIO OBEJRZANE: lipiec 2012

Photobucket

BATTLESHIP

*w telegraficznym skrócie*

gra w statki na dużym ekranie...

+moje wrażenia+

Pomysł kuriozalny: przenieść popularną, "kartkową" grę, która umilała nie jedną nudną lekcję na duży ekran. Tylko jak żeby miało to ręce i nogi? Wszyscy się zastanawiali, większość pukała się w głowę i wyśmiewała jankesów, a tymczasem dostajemy na wakacje całkiem zgrabny produkt. Oczywiście fabuły jest tu tyle co kot napłakał, ale za to efekciarstwo wykonania, ładne buźki aktorów i brak powiewającej co pięć sekund flagi amerykańskiej wynagradza mielizny scenariusza, który choć nie jest skomplikowany, jest bardziej strawny niż owoce morza ;)

Jedyne co mnie boli to wygląd obcych - prędzej bym się przestraszyła moherowej babci niż nich... wyglądają jak ziomale spod budki z piwem :/ lepiej by było gdyby w ogóle nie pokazywali swoich facjat... A ich kombinezony to istne kopie tych z gry Halo czy Mass Effect...

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

FRIGHT NIGHT

*w telegraficznym skrócie*

remake komedii z lat 80'tych...

+moje wrażenia+

Colin Farrell jako wampir? Biorę! Choć ani fanką tego aktora, ani krwiopijców nie jestem ;) Film bazuje na starym dobrym kinie dla młodzieży z lat 80tych, więc jeśli ktoś lubi takie klimaty, nie zawiedzie się. Ja jednak żałuję że autorzy nie pokusili się o odświeżenie formuły. Aczkolwiek, krótka scenka obejmująca panoramę osiedla, które stoi po środku pustkowia, daje poczucie zagrożenia. Pomoc nie ma skąd nadejść.

Lekko strawne jak puszka AB Rh+ ;)

PS
Genialna rola Davida Tennanta :D Choćby ze względu na niego warto obejrzeć ten film.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE GREY

*w telegraficznym skrócie*

powracająca z Alaski grupa nafciarzy rozbija się, a ich tropem podąża wygłodniałe stado wilków...

+moje wrażenia+

A przewodzi tej grupce (nafciarzy, nie wilków) Liam Neeson. Zanim puścicie pawia, bo się naoglądaliście Liama w dennych filmach gdzie niczym poza posturą się nie popisał, dajcie mu szansę. Film oczywiście z cyklu "człowiek vs. natura" i niczym specjalnym na tle takich filmów jak The Edge się nie wyróżnia. Niemniej, pomimo tych samych trików, film wciąga i z napięciem i satysfakcją skreślamy kolejnych uczestników wycieczki krajoznawczej ;) Przynajmniej ja tak miałam. Lubię takie filmy. Nie wiadomo do końca kto wygra. Spryt i wola walki człowieka czy dzikość natury. Odpowiedź znajduje się po napisach końcowych więc nie przegapcie tych kilku cennych sekund.

PS
Wilki mogły wyjść ciut lepiej...

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

IN TIME

*w telegraficznym skrócie*

Świat przyszłości gdzie zza wszystko płaci się czasem. Starzejesz się do 25 roku życia, potem masz rok na życie/wydatki. Jak z tego skorzystasz?

+moje wrażenia+

No, Gattaca to to nie jest, zwłaszcza z taką obsadą, ale thumbsy za starania. Nie mam nic do aktorów tu grających no, ale właśnie to czego brakuje w tym filmie, to solidne aktorstwo. Fabuła jest zgrabna, odrobina "zabili go i uciekł" połączona z dogmatami rewolucji francuskiej, a wszystko to otulone przyjemnymi zdjęciami slumsów oraz okazałych rezydencji przyszłości.

Ja jednak jestem już stary piernik i mój zegar wyrabia nadgodziny i już zawsze będę marudzić ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE IRON LADY

*w telegraficznym skrócie*

O pewnej pani co rządziła imperium...

+moje wrażenia+

Od razu napiszę, że moja ocena jest całkowicie subiektywna i podyktowana sympatią oraz nieustającym podziwem dla aktorstwa oraz urody pani Meryl Streep. Prawdopodobnie każdy film z nią będę oceniać oczko wyżej, więc radzę się z tym pogodzić ;)
Co tu więcej napisać, żeby nie wyszedł z tego list pochwalny na cześć jednej aktorki?
Dobre zdjęcia, przyzwoite aktorstwo reszty obsady. Nie jest to biografia w stylu Dawida Copperfielda: "urodziłem się, żyłem". Są to wspomnienia, a raczej ich przebłyski ulatującej świadomości starszej, schorowanej osoby, która chciała tylko jednego: dobra swego kraju.
Można by w tym miejscu zacząć się spierać o to czy Margaret Thatcher była dobrym premierem i czy podejmowała słuszne decyzje. Ja odpowiedzi na te zagadnienia nie znam. Nie żyłam w tamtych czasach ani nie znam się na polityce aby ferować jakiekolwiek wyroki.
Spodobał mi się jednak obraz kobiety z nizin, silnej, wręcz zawziętej. która poświęciła wszystko by spełnić swoje marzenia. Wiele straciła, co też sobie uświadamia - jeden z najmocniejszych punktów filmu.

Gorąco polecam.
MUST SEE.

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

LAST NIGHT

*w telegraficznym skrócie*

Taki Closer dla początkujących...

+moje wrażenia+

Jeśli ktoś widział wspomniany wyżej film, to ten obraz zbytnio nim/nią nie wzruszy. Jest przyzwoity, ale to tak jak porównywać Coca-Colę do napoju o smaku coli - czaicie różnicę? Fabularnie jest podobnie, choć drogi wszystkich uczestników się nie krzyżują, a przynajmniej nie w łóżku. Aktorsko jest na odpowiednim poziomie, takim jakim można się spodziewać po napoju o smaku coli ;)
Keira Knightley jest przerażająco chuda, Eva Mendes wygląda jak ciocia klocia, a Sam Worthington stara się jak może by wykrzesać ze swojego fizis coś więcej poza utrapioną miną cierpiącego za miliony. O francuskim aktorze, który tu gra nawet nie wspominam, bo jak to w przypadku naszych kuzynów z kraju Franków, oni zawsze grają u Jankesów "francuskich kochanków" i mącicieli umysłów cnych Amerykanek...

Plus za starania.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

MAN ON A LEDGE

*w telegraficznym skrócie*

Młody mężczyzna próbuje popełnić samobójstwo skacząc z gzymsu budynku...

+moje wrażenia+

Przyzwoity thriller... a kto by się spodziewał? ;) Mnie wciągnął od razu, a seans przemknął bez bólu... no dobra, poza ostatnią sceną, którą wszyscy mogli sobie darować, bo w Modzie na Sukces widywałam lepsze. Oczywiście czytałam na forach listę zarzutów wobec tego filmu, począwszy do samego faktu, że gra tu nieszczęsny Sam "kamienna twarz" Worthington, co już powinno eliminować resztę grzechów, po takie duperele jak: "dlaczego laska idąca na włam nosi czerwoną bieliznę i gigantyczne kolczyki w uszach?!"... Nikomu nie dogodzisz. Ja przyjęłam film z dobrodziejstwem inwentarza, tak więc bólów żadnych nie odczuwałam żadnych. Polecam tę metodę wszystkim filmożercom ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

PROMETHEUS

*w telegraficznym skrócie*

Prequel do sagi o Obcym...

+moje wrażenia+

Sama nie wiem czego miałam się spodziewać po tym filmie. Z jednej strony, poniekąd, chciałam aby to był znowu film survivalowy, tak jak poprzednie Alieny, ale z drugiej oczekiwałam czegoś więcej, jakiejś głębi, może komentarza do naszych czasów. Film ostatecznie jest wypośrodkowany. Nie miejmy złudzeń, cała obsada statku Prometeusz ginie w odpowiedniej kolejności, a odpowiedzi na nurtujące, zarówno widzów jak i filmowych naukowców, pytanie raczej nie uzyskujemy. No chyba, że kogoś zadowala odpowiedź w stylu "bo tak", a tak przecież dzisiejsi ludzie argumentują swoje wybory i dokonania: sklonowaliśmy mysz bo mogliśmy, zrobiliśmy bombę atomową bo potrafiliśmy itd.
Film zostawia na końcu, pomimo otwartej furtki do kontynuacji (co może być irytujące dla części widzów), pewien niedosyt. Przynajmniej ja tak miałam gdy pojawiły się napisy końcowe. Chcę więcej i mam nadzieję, że dostanę ciut więcej z wydaniem dvd, a już na pewno z nowym filmem, który mam nadzieję powstanie jak najprędzej, bo sir Scott nie młodnieje.
Co do plusów mogę napisać, że Prometeusz miło uzupełnia uniwersum Aliena, a wizualnie nie odbiega od pierwszego filmu - tu część osób pewnie każe mi się puknąć w głowę, ale na logikę, Prometeusz to statek badawczy, a Nostromo był statkiem transporterem, a przecież koparka czy tir nie muszą mieć bajeranckiej karoserii czy deski rozdzielczej jak Lamborghini, nie?
Kolejny plus to oczywiście Michael Fassbender, który trzyma cały film. Sorry, dla żeńskiej obsady, ale panienki były mało zauważalne i nawet nie będę porównywać żadnej z nich do postaci Elen Ripley, bo to nie ten poziom. Totalny brak charyzmy. Przynajmniej jeśli chodzi o stanie w cieniu Fassbendera.

Teraz powinny być minusy, ale ograniczę się do jednego zdania:
NIENAWIDZĘ 3D!

Jebie mnie rzekomo bajerancka głębia i doznania jakie ma zapewnić ten efekt. Za każdym razem chuj mnie strzela jak dają mi te jebane gogle.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

RACE TO WITCH MOUNTAIN

*w telegraficznym skrócie*

Dwoje nieletnich kosmitów łapie taryfę...

+moje wrażenia+

I jakkolwiek bzdurne jest pierwsze zdanie, tak właśnie prezentuje się owy film. Oczywiście taksówkarz okazuje się być specem od mordobicia, który chce uciec od brutalnego świata (rewelacyjnie, zwłaszcza, że pracuje w Las Vegas...), po drodze napatacza się pani naukowiec od E.T. i UFO, a całą gromadkę dopełniają nerdy lubujące się w seriach typu Star Trek.
Rozrywka rewelacyjna dla młodocianych przedstawicieli homo sapiens poniżej 12 roku życia. Reszta się wynudzi i zaśnie, a jeśli jakimś trafem nie zaśniecie, to na pewno zapomnicie o czym był ten film. To ostatnie zaliczam akurat na plus, bo są filmy, których niestety obrazu nie da się wymazać z pamięci... brrr...

4/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

SHERLOCK HOLMES: A GAME OF SHADOWS

*w telegraficznym skrócie*

Holmes staje twarzą w twarz z doktorem Moriartym...

+moje wrażenia+

Słabszy od poprzedniego filmu, nie ma co się oszukiwać. Pobożnym życzeniem moim było aby styl reżyserii się zmienił. Fanów usatysfakcjonuje, mnie wynudził, no bo ile razy można oglądać bullet time? Albo te same sceny Holmesa analizującego potyczkę, która się ma wydarzyć za 2 sekundy?
Jared Harris był dobry i według mnie przyćmił kolegów, ale bardziej przemawiał do mnie Mark Strong w poprzednim filmie. Moriarty jest tutaj po prostu taki zwyczajny.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

WAR HORSE

*w telegraficznym skrócie*

Okres tuż przed IWŚ, młody chłopak wychowuje źrebaka na farmie, niestety niedługo potem armia upomina się o konie by te walczyły na froncie...

+moje wrażenia+

No jak to u Spielbierga, facet potrafi uderzyć w odpowiednie struny by człek zaczął ryczeć jak bóbr, a nic tak nie smuci jak straszne losy biednych zwierzątek... Są malowniczo-upiorne zdjęcia obszarów wojny, są soczyste ujęcia pól i domowych zaciszy, są i skrzypczyki Williamsa, ale czegoś mi brakło... Jest to bardzo dobry film, familijny film opowiadający o strasznym czasie i o nadziei, a jednak nie porwał mnie tak jak poprzednie filmy Spielbierga. Wątpię aby to była moja znieczulica, bo ja zawsze płaczę jak widzę cierpiące zwierzę. Czuję niedosyt. Czuję, że reżyser nie dał z siebie wszystkiego i zaserwował dobrze nam znane danie.

Można obejrzeć, ale nic się nie straci jak się pominie ten film.

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz