środa, 10 kwietnia 2013

OSTATNIO OBEJRZANE: marzec 2013

 photo p_AGoodDayToDieHard_zps1912165d.jpg

A GOOD DAY TO DIE HARD

*w telegraficznym skrócie*

...młody McClane próbuje wypełnić buty po ojcu udając agenta CIA w Rosji

+moje wrażenia+

I niestety młodziak Jai Courtney wypada kiepsko przy dziadku Willisie, który już tylko odcina kupony od dawnej glorii i nie musi się zbytnio wysilać.
Ten film byłby o wiele lepszy gdyby darowano sobie dialogi i próby szycia grubymi nićmi jakiejś międzynarodowej intrygi, a skupiono się na pościgach i generalnej rozwałce Placu Czerwonego. Jedyną frajdą jaką mogłam odnaleźć to właśnie sceny totalnej destrukcji. Ani fabuła nie jest zbytnio przekonująca, ani relacje ojciec-syn, nie mówiąc o nijakich bandziorach, którzy są bardziej stereotypowi niż społeczność meksykańska w kreskówkach o pewnej bardzo szybkiej myszce... O ile udało mi się przetrawić ostatnią część, która była komedią akcji, o tyle ta część poziomem nie odbiega od produkcji z Stevenem Segalem.

Film proszę oglądać z wyłączonym głosem, na podglądzie.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_Aladdin_zpscf79cd7f.jpg

ALADDIN


*w telegraficznym skrócie*

Bajka Disneya a żebraku, który chciał być księciem i księżniczce marzącej o zwykłym życiu...

+moje wrażenia+

Klasyczny Disney z czasów gdzie oprócz perfekcyjnej animacji, liczyła się też solidna, wciągająca fabuła. Nie jeden dzieciak stracił nerwy gdy Aladyn znalazł się w skarbcu, i nie jeden dorosły płakał ze śmiechu oglądając Dżina :) Pomimo ostatnio trawiącej mnie zgryzoty i nastroju, który ładnie, dokładniej opisuje angielskie słowo "grumpy", wtedy, nawet gdy ostatnio powtarzam sobie stare filmy, nie kłują mnie w me piękne oczęta takie scenki jak nawiązujące bezpośrednio do współczesności, podczas gdy akcja filmu dzieje się 200-2000 lat temu. Jakoś te starsze produkcje mają swój urok, którego nowe są pozbawione.

7/10

[film obejrzany po raz n-ty]


 photo p_Atonement_zps59a559e1.jpg

ATONEMENT

*w telegraficznym skrócie*

Bujna wyobraźnia dziewczynki doprowadza do tragedii...

+moje wrażenia+

Długo się zabierałam do obejrzenia tego filmu. Jest to głównie zasługą mało zachęcającego zwiastuna, który film reklamował jako kolejne romansidło z akcją dziejącą się podczas którejś tam wojny, tylko, że tym razem z nowymi, młodymi i zdolnymi aktorami, będącymi obecnie na fali popularności. No i te wszystkie ochy i achy...
Dałam sobie czas. I dobrze zrobiłam. Doceniam ten film, jego konstrukcję i to jak małe dziecko, nie rozumiejące obrazów, które widzi, przetwarza je i przeinacza, i przez to powoduje konflikty. W roli małej mącicielki porządku, nieszczęśliwie podkochującej się w ogrodniku, genialna Saoirse Ronan. Ta młoda aktorka niejednokrotnie mnie zaskakiwała swoją dojrzałością aktorską a w połączeniu z nietuzinkową urodą wybija się na tale wszystkich ładnie-nijakich aktorek.
Tylko zakończenie mnie trochę zasmuciło. Wbrew pozorom, liczyłam na happy end.

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_DontBeAfraidOfTheDark_zps7ea5e40a.jpg

DON'T BE AFRAID OF THE DARK

*w telegraficznym skrócie*

Małżeństwo z małym dzieckiem przeprowadza się do dużego domu. Dziewczynka odkrywa, że dom zamieszkują inne istoty...

+moje wrażenia+

Film dumnie sygnowany nazwiskiem Guillermo Del Toro nie ma nic wspólnego z twórczością meksykańskiego reżysera, poza przydługim, nastrojowym wstępem. Meksykańskie/Hiszpańskie czy Japońskie horrory mają to do siebie, że gdy robią je amerykanie na swoją modłę, przestają być one straszne. Owszem, wszystko jest ładnie zrobione, każdy piksel na swoim miejscu, a aktorzy z wielką powagą wygłaszają swe bzdurne kwestie...

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy i raczej ostatni]


 photo p_DragonballEvolution_zps8d85c804.jpg

DRAGONBALL EVOLUTION

*w telegraficznym skrócie*

Fabularna adaptacja klasyki anime...

+moje wrażenia+

Wszyscy odradzali mi obejrzenie tego filmu. Wszyscy: i fani mangi/anime jak i ci, co pierwszy raz spotkali się z serią Dragon Ball. Ten film, obsadzony amerykańskimi twarzami nie miał szans się udać.
Zacznijmy od castingu i ogólnego wyglądu postaci - owszem, ciężko byłoby przetłumaczyć na język kina fabularnego to, że Goku ma szalony fryz i ogon goryla, a dziadek nosi skorupę żółwia... Ale mroczna Bulma oraz BRAK czułek u Szatana Serduszko jest strzałem w kolano z 50cal'a... W tym przypadku pozostanę purystą komiksowym: po prostu k! NIE.
Efekty wizualne - za każdym razem gdy mam styczność z takim partactwem, zastanawiam się czy przypadkiem "graficy" od Wieśmina nie maczali paluchów... 2009rok, a filmy typu Jurassic Park czy Mumia biją na głowę oprawą wizualną.
Gdyby chociaż fabuła miała sens a główny aktor nie cierpiał na wieczną obstrukcję, którą wyrażał jedną miną, to bym się nie czepiała brakujących czułek u Piccolo. Prosta z pozoru historia okazała się zbyt trudna do sfilmowania.

1/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]


 photo p_Faster_zpse54587f3.jpg

FASTER

*w telegraficznym skrócie*

Enigmatyczny Kierowca na tropie Zdrajcy, a za nim podąża Zabójca oraz Gliniarz-Weteran...

+moje wrażenia+

Nie wiem co mnie podkusiło by sięgnąć po ten tytuł, chyba po prostu ogarnęło mnie przerażenie, że na liście filmów do obejrzenia mam tyle poważnych filmów, a chciałam coś co nie wymaga zbytniego myślenia. Dałam kredyt zaufania Dwayne'owi Johnson'owi oraz twórcom, że zdołają go jakoś sensownie pokierować tą masą mięśni... niestety, The Rock wypada w roli kierowcy rajdowego tak przekonująco jak ja w roli Einsteina.
Film miejscami jest przydługi, zmarnowano potencjał drugoplanowych aktorów, nie do końca rozumiem zamysł pozbawienia postaci imion, aczkolwiek jest to dość ciekawy zabieg, gdy ma się do czynienia z takim materiałem wyjściowym.

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


 photo p_MuchAdoAboutNothing_zps04d5d85e.jpg

MUCH ADO ABOUT NOTHING

*w telegraficznym skrócie*

Kenneth Branagh znowu przenosi Szekspira na ekran...

+moje wrażenia+

... i jak zwykle robi to perfekcyjnie. Oprawa, dobór aktorów (Keanu Reeves!), wszystko gra jak w perfekcyjnie nastrojonym instrumencie. Nie ma tu wielkich popisów aktorskich, jest za to sielski obraz włoskiej prowincji i wszyscy tak ładnie recytują Szekspira.

7/10

[film obejrzany po raz 3ci]


 photo p_NightAtTheMuseum2_zpsc8da4672.jpg

NIGHT AT THE MUSEUM: BATTLE OF THE SMITHSONIAN

*w telegraficznym skrócie*

...tym razem dzielny nocny strażnik, musi pomóc swym woskowym przyjaciołom w dobie postępującej cyfryzacji.

+moje wrażenia+

Film oglądałam z polskim dubbingiem i o dziwo nie umarłam. Akurat tu on mi nie przeszkadzał i sądzę, że wypadł on bardzo dobrze, a polscy aktorzy zdołali, wyjątkowym trafem, oddać charakter postaci. Moimi absolutnymi faworytami są Oktawian, Kahmunrah oraz generał Custer. Postać Amelii Eckhart wypadła z kolei wybitnie irytująco, ale tak to już jest, że jeśli chodzi o damski dubbing, stawiamy na charakterystyczny skrzekot lub inne wysokie tony.
Pozycja w sam raz na familijny popołudniowy obiad.

6/10

[film obejrzany po raz drugi]


 photo p_Stormbreaker_zpsdc38cf9e.jpg

STORMBREAKER

*w telegraficznym skrócie*

...14latek po śmierci wuja zostaje tajnym agentem...

+moje wrażenia+

...wszystko jest logiczne i nie wiem czemu miałabym się czepiać faktu, że dorosłego człowieka zastępuje smark, który o dziwo zna się na broni, walce, strategii etc.
Film jest koszmarny. Realizacją przypomina polskie seriale detektywistyczne, a o tych najlepszego mniemania nie mam. Drętwe dialogi oraz powolna akcja są jedynymi i głównymi epitetami jakimi można opisać to dzieło kinematografii.
Odradzam nawet małym dzieciom.

2/10

[film obejrzany po pierwszy i ostatni]


 photo p_StreetFighter_zpscd950d0a.jpg

STREET FIGHTER

*w telegraficznym skrócie*

Ekranizacja popularnej gry...

+moje wrażenia+

Będąc dziecięciem byłam fanką kina kopanego oraz jego przedstawicieli pokroju Jean Claude Van Damme'a. Już trochę wyrosłam ze swojego uwielbienia dla skaczących panów robiących szpagaty w powietrzu, ale sentyment do produkcji ze złotej ery VHS pozostał. W gry wideo nigdy jakoś specjalnie nie grałam, więc tytuł StreetFighter prędzej kojarzy mi się z fruwającym Raulem Julia niż dwoma panami w jednokolorowych kombinezonach, naparzających się kopniakami w twarz.
Ja traktuję ten film jako pastisz gatunku, no bo sorry, każdy kto oglądał ten film z otwartymi oczyma, nie na podglądzie, zauważy, że chłopaki zrobili ten film dla jaj, dla zabawy. Bez napinki. Wszystko jest przerysowane, plastikowe, wręcz durne. Ale ogląda się to całkiem przyjemnie jeśli ma się odpowiednie nastawienie.

6/10

[film obejrzany po raz n-ty]


 photo p_Tarzan_zps2a5a20a8.jpg

TARZAN

*w telegraficznym skrócie*

Próba Disneya zmierzenia się z legendą Tarzana...

+moje wrażenia+

..wypada kiepsko, nawet na tle nowszych produkcji, które nie grzeszą fabułą czy olśniewającą animacją. Oglądałam wersję polskojęzyczną, która jest potworna. Autentycznie uszy mi krwawiły podczas seansu. Nie wiem jak inni, ja się wychowałam i na bajkach Disneya, ale też w pamięci mam Greystoke: Legenda Tarzana, Władcy Małp, która do dnia dzisiejszego nie ma sobie równych.
Najbardziej irytowałam mnie gorylica Terk, której użyczyła głosu Joanna Wizmur, a tuż po niej Edyta Olszówna jako Jane - skrzekot niemiłosierny. Ja wiem, że mam fatalny głos, ale te panie zmasakrowały film. Już zawsze będę mieć koszmary i słyszeć w uszach ten potworny rechot!

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]