niedziela, 1 stycznia 2012

OSTATNIO OBEJRZANE: grudzień 2011

Photobucket

THE BOONDOCK SAINTS

*w telegraficznym skrócie*

dwaj bracia postanawiają oczyścić swoje miasto ze wszelkich bandziorów...

+moje wrażenia+

jak do wszystkich rzeczy, którym nadano etykietkę "kultowy", tak i do tego filmu podeszłam z rezerwą... za pierwszym razem, gdy go oglądałam, nie przypadł mi do gustu - uważałam ten film za tandetny... cóż, film nadal jest ciut kiczowaty, ale posiada swój urok
reżyser, debiutant, zafascynowany twórczością Tarantino stworzył coś swojego, film który nie jest bezmyślnym naśladowaniem. nie wnosi co prawda nic nowego do gatunku, ale obraz jest porządnie zrealizowany, pełen akcji, humoru oraz dziwacznych postaci, dla których tytułowi Święci, pomimo całej ich zajebistości, są tłem... zwłaszcza dla Willema Dafoe, który bezczelnie kradnie show ;)

7/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

THE BOONDOCK SAINTS II: ALL SAINTS DAY

*w telegraficznym skrócie*

Święci Bracia powracają do Bostonu...

+moje wrażenia+

z remake'ami jest tak, że z reguły nigdy nie powinny powstawać.. nawet gdy tego bardzo byśmy chcieli, aby nasi ulubieni bohaterowie znowu raczyli nas ciętymi dialogami i wymierzali sprawiedliowść (lub szerzyli Zło)... niestety druga odsłona przygód Świętych Braci z Bostonu wyjątkiem nie jest i lepiej by było, gdyby nigdy nie powstała.. nie jest to zły film - poziom akcji jest ten sam, fabuła całkiem zgrabna (poznajemy historię Papy braciszków) a stężenie humoru jest tak duże, że można by było nim śmiało obdarować dwie komedie.. tak, chłopaki wrócili, dokładnie ten sam zestaw gąb i zrobili sobie jaja ze skutkiem, hmm, przyzwoitym... niestety Willema Dafoe tu nie ma (pojawia się dosłownie na minutkę na samym końcu), a rudzielec, który go zastępuje nie ma jaj.. dosłownie i w przenośni - niunia jest zabawna, ale to nie to samo...

to co najbardziej mnie bolało podczas seansu i co skutecznie odciągało od dialogów, to twarz Seana Patricka Flanery'ego - tak, jego fizis jest powalająca.. nigdy nie widziałam tak zmasakrowanej twarzy.. nie wiem, czy to makijażysta się zemścił na aktorze, czy po prostu SPF był po jakimś odwyku... ok, między filmami jest 10 lat różnicy, no ale ludzie nie zmieniają się aż tak! no po prostu czysty obraz nędzy i rozpaczy... Norman Reedus zdecydowanie lepiej się zakonserwował i na imdb.com widnieje jego aktualne zdjęcie a nie sprzed 15 lat jak w przypadku Flanery'ego ;P

6/10

[film obejrzany pierwszy]


Photobucket

THE CONSPIRATOR

*w telegraficznym skrócie*

w wyniku polowania na czarownice po zamachu na prezydenta Lincolna, Mary Surratt, właścicielka pensjonatu, zostaje oskarżona o udział w zamachu...

+moje wrażenia+

polscy widzowie po obejrzeniu tego filmu z łatwością odniosą go do naszej rzeczywistości i tego co działo się po tragedii w Smoleńsku - tych wszystkich komisji, które miały wyjaśnić szybko i sprawnie co tak naprawdę zaszło... jak widać, już wtedy takie komisje służyły tylko i wyłącznie dla celów politycznych i bynajmniej nie miały na celu ukojenia narodu.. tu mają zabłysnąć prokuratorzy, oskarżyciele, a to, że potoczy się kilka niewinnych głów, tylko po to aby zapewnić spokój całemu krajowi, to koszta które rządzący są w stanie ponieść

czysta niesprawiedliwość w majestacie prawa
film może nie porywa dramaturgią, ale nieco przybliża historię oraz mechanizmy jakie kierują politykami w czasie kryzysu
jednostka i jej prawa przestają się liczyć

szkoda, że ten film nie wszedł na ekrany polskich kin, a brakuje nam dobrze zrobionych filmów z mocnymi aktorskimi kreacjami
przyznaję się bez bicia, że zaczynam doceniać Jamesa McAvoya, który tu wcielił się w młodego prawnika, weterana wojennego, który został przydzielony do obrony Surratt, skądinąd, kobiety, która pochodziła z południa...

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

GOSSIP

*w telegraficznym skrócie*

jedna mała plotka uruchamia lawinę wydarzeń, która prowadzi do tragedii...

+moje wrażenia+

a podobno słowa nie ranią
oj, ranią i to bardzo, a na paskudną plotkę, którą jak się powtórzy wystarczająco dużo razy, zamienia się w prawdę, jest sposób tylko jeden - zwalczyć ogień ogniem.. chyba znacie to: "tylko winny się tłumaczy"? ;)
właśnie tak zachowują się bohaterowie tego filmu
na początku jest to dla nich zabawa, ale gdy ginie jedna ze studentek, napięcie pomiędzy przyjaciółmi niszczy ich relacje
nie jest to film ambitny, ale całkiem nieźle odwzorowuje rzeczywistość, a dodatkowo wspierają je zdolni i młodzi, wtedy, aktorzy ;)

8/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

MESKADA

*w telegraficznym skrócie*

dynamika relacji międzyludzkich w małym miasteczku

+moje wrażenia+

wiele się nie spodziewałam po tym filmie i wiele nie dostałam
fabuła powoli się rozkręca (zaczyna się prawie jak u Hitchcocka, ale napięcie zamiast rosnąć, utrzymuje stały poziom)
aktorsko - nie powala. wszyscy zagrali przyzwoicie, a aktorzy mieli do odegrania zwykłych ludzi, więc pan detektyw nie będzie Tommym Lee Jonesem ze Ściganego, a dwoje chłopaków, którzy niechcący zamordowali dzieciaka podczas rabunku, nie są arcy zbrodniarzami
to historia normalnych ludzi, którym nie przelewa się w życiu i nikt im nie napisał happy endu

PS
zastanawiające jest, że najwięcej miejsca na plakacie dostał niejaki Kellan Lutz, który może się poszczycić jedynie prężeniem muskułów w serii filmów o świecących się jak kula dyskotekowa wampirów, a w tym filmie jego rola jest znikoma :| ale swoją drogą to dobrze, bo może te odmóżdżone fanki twi-shitu zaczną dostrzegać inne filmy niż tylko ich ukochany tłajlajt

6/10


Photobucket

RED CANYON

*w telegraficznym skrócie*

rodzeństwo wraca w rodzinne strony, by zmierzyć się z demonami przeszłości...

+moje wrażenia+

masakra
szkoda czasu na ten film
jeszcze fabuła mogła by być do przeżycia, no ale niestety fatalna reżyseria i koszmarni "aktorzy" dorżnęli to truchło
na stronach ten film ma kategorie: akcja - nie wiem gdzie ona się podziała, pewnie uciekła jak zobaczyła tępy wyraz twarzy pary głównych aktorów... thriller - więcej nerw i emocji dostarcza mi oglądanie Klanu... horror - nie wiem co takiego było strasznego w tym filmie, chyba realizacja jego, bo nawet nasze rodzime produkcje lepiej się prezentują...

może i Norman Reedus nie jest wybitnym aktorem, tak samo jak niejaki Noah Fleiss, ale byli jedynymi aktorami, którzy potrafili grać i na serio przyłożyli się do swojej pracy.. reszta, to jakieś totalne naturszczyki.. już lepiej wypadają statyści od Sędzi Anny Marii Wesołowskiej

1/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]


Photobucket

THE THING

*w telegraficznym skrócie*

prequel filmu z 1982 roku...

+moje wrażenia+

ja dostaję drgawek na wieść, że jakiś film, zwłaszcza dobry, zostanie zremakeowany (ahh to słowotwórstwo).. no po prostu wszystko wywraca mi się na lewą stronę i nie inaczej było w tym przypadku... a gdy doszło do tego, że w obsadzie pojawi się laska... nosz psia mać! równouprawnienie równouprawnieniem, ale w całej rozciągłości popieram powstawanie filmów, w których nie ma żadnej baby, a przez to nie ma wątków romantycznych, nie ma gejów, żydów i bóg wie czego co mogłoby spowodować pojawienie się amerykańskiej flagi lub zachodu słońca oraz pierdół na temat tego jacy to ludzie są zajebiści

na szczęście okazało się, że to ma być prequel, czyli film ukazujący to co działo się przed tym co zobaczyliśmy w filmie z 1982 roku.. ale ofkorz pani doktor, która jest bodajże w moim wieku i jest arcy geniuszem w swojej dziedzinie, musiała być jankeską, no bo nikt nie pójdzie na film gdzie są sami włochaci Norwegowie...

dobra, koniec moich narzekań - film jest ok. boli trochę, że obcy tak szybko się pojawia i zaczyna redukować populację norweskich naukowców, przez co film traci na klimacie, nie ma tego napięcia i poczucia ciągłego zagrożenia
ale za to cała reszta jest bardzo na miejscu, np sam wystrój bazy czy też design, ekhm, mutantów - coby nie mówić, efekty specjalne z oryginalnego filmu, dzisiaj mogą trochę śmieszyć

ostatecznie: jak ktoś widział oryginalny film i to już jakiś kawałek czasu temu, to dla niego ten Cosiek będzie na 5/10
z kolei jak ktoś nie widział, to sądzę, że dla tej osoby film będzie na 7/10
ja daję ocenę pomiędzy, bo prawdopodobnie jeszcze kiedyś obejrzę ten film :)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

TINKER, TAILOR, SOLDIER, SPY

*w telegraficznym skrócie*

w czasie Zimnej Wojny, zmuszony do emerytury agent Smiley musi rozpracować kreta, który siedzi na samej górze MI6...

+moje wrażenia+

wizualny orgazm - tego właśnie doznawałam podczas seansu
to, z jaką pieczołowitością odwzorowano lata 60 ubiegłego wieku, te samochody, ubrania, tapety, ba! oprawki do okularów.. cudo, po prostu cudo
druga rzecz: bycie agentem to gówniane życie. zero normalności, rodziny czy przyjaciół (nawet, a może zwłaszcza, wśród kolegów z wydziału) no i ciągła paranoja
wszystko fajnie, ale czegoś mi zabrakło
lubię monotonne filmy, które składają się ze statycznych ujęć, w których to dodatkowo jedyne napięcie budują dialogi wypowiadane przez aktorów, ale tu właśnie zabrakło mi o dziwo gry aktorskiej... rozumiem, że to nie Szekspir, że w tamtych czasach agenci musieli zachować zimną krew i praktycznie żaden z nich nie był Jamesem Bondem
bardzo zawiedli mnie Gary Oldman i Colin Firth - spodziewałam się po nich czegoś lepszego a nie bazowaniu na jednej minie, która nic poza samouwielbieniem, nie wyrażała
daję 7/10 za same zdjęcia i scenografię, bo za nic innego ten film nie dostanie ode mnie wyższej oceny

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE TWILIGHT SAGA: BREAKING DOWN - PART 1

*w telegraficznym skrócie*

i kolejna część sagi o wampirach świecących się jak kula dyskotekowa...

+moje wrażenia+

jest to słaby film.. nadal dostaje 2/10, a nie tak jak niektórzy dają 1/10, bo wierzcie mi, są gorsze filmy.. tak, trudno w to uwierzyć, ale takie przypadki się zdarzają
niestety, 4 odsłona przygód Belli zakochanej w stuletnim prawiczku jest gorsza od części 3 czy nawet 2.. można by rzec, że twórcy wrócili do źródeł, czyli aktorsko znowu jest koszmarnie, a efekty wizualne jeszcze gorsze...
ale za to, w końcu doszło do defloracji Belli! nie! niestety nie dokonał tego seksy wilkołak, tylko ten świecący się ogór... efektem tej wiekopomnej w dziejach kina chwili jest zajście w ciążę przez pannę Bellę... no ja pitole, absurd goni absurd, a już wielkim błędem było rozdzielać cieniutką książeczkę, na dwie części.. sorry, ale czwarty tom Zmierzchu ma się nijak do ostatniego tomu Harryego Pottera, gdzie mnogość wątków, zmusiła twórców do takiego postępowania.. a tu? nie wiem, Jezusowi kiedyś udało się rozmnożyć ryby i chleb, ale z broszurki, kiepsko napisanej broszurki, nijak nie da się zrobić w miarę wciągającego filmu.. bzdurne wydłużanie kolejnych scen nie pomogło, no ale kasę trzeba na kimś trzepać, a na nikim lepiej się nie zarabia jak na 12latkach, które nie mają gustu, ale za to cierpią na chcicę (ja swojej córce po prostu kupię wibrator a nie jakieś książki o wampirach-ciotach)

z niecierpliwością czekam na drugą część, mam nadzieję, ostatnią...

2/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

WARRIOR

*w telegraficznym skrócie*

dwaj bracia kierowani silnymi motywami, stają na przeciw siebie w turnieju MMA...

+moje wrażenia+

no! takie filmy to ja lubię.. jest trochę dramatu, walka z niesprawiedliwością, po drodze jeszcze kilka upadków/potyczek, ale w finale i tak nasz bohater podnosi się i zwycięża...
problem w tym, że tutaj mamy dwóch bohaterów:
jeden jest starszy, ma rodzinę, dwójkę dzieci, etat nauczyciela, a bank chce mu zabrać dom.. musi dorabiać na boku jako ochroniarz w klubach
drugi, to młody gniewny, ma za złe całemu światu, że jego życie do idealnych nie należało, że ojciec to alkoholik, matka umarła, a brat porzucił i jedyną rodziną jaką miał tak naprawdę, to koledzy z wojska.. a walczy aby oddać wygraną wdowie kolegi, której też w życiu się nie przelewa

komu widz ma więc kibicować?
ja kibicowałam starszemu bratu - jakoś młodzi-gniewni, źli na cały świat, zbyt uparci aby poprosić o pomoc, zbyt uparci by wybaczyć - już mnie nie 'jarają' takie postacie
prawdziwym bohaterem jest dla mnie człowiek, który potrafi zadbać o własną rodzinę nie idąc po po trupach do celu

no i oczywiście, że chłopaki bosko wyglądali! nosz kurde, nie ukrywajmy tego, że elementy wizualne też były ważne ;)
od czasu Bronsona, widziałam jak Tom Hardy mocno się zmienił - takiego gościa można się przestraszyć.. ale za to nie wiedziałam jak bardzo zmienił się Joel Edgerton, którego już wcześniej lubiłam za rolę w Królu Arturze... musicie zapisać sobie oba nazwiska i śledzić ich poczynania, bo to mogą być goście, którzy zastąpią starą gwardię ;)

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz