wtorek, 1 grudnia 2009

OBEJRZANE: listopad 2009

Photobucket

HAIR

*w telegraficznym skrócie*

..wiejski chłopek Claude chce zaciągnąć się do wojska by walczyć w "słusznej sprawie".. jego plan poświęcenia się dla ojczyzny zostaje wywrócony do góry nogami przez bandę nowo poznanych hipisów..

+moje wrażenia+

..'nie masz prawa krytykować musicali jeśli nie obejrzałaś tego filmu' tak mi ktoś kiedyś powiedział.. dzięki uprzejmości ale kino! w końcu udało mi się zobaczyć ten zachwalany wszędzie obraz.
czy mi się podobał? chyba tak.. hipisa nigdy na oczy nie widziałam, wojnę w Wietnamie znam tylko z filmów więc być może moje postrzeganie tegoż musicalu będzie lekko zaburzone.
no dobra, przyznaję się, że nie trawię Treata Williamsa, który nie dość że paskudny z twarzy, która to nie skażona została inteligentną myślą, to jeszcze grać nie umie.. niemniej przyznaję, że jako Berger spisał się rewelacyjnie.. ba! cała obsada była wspaniała! choć myślałam, że Beverly D'Angelo będzie ciut więcej.. czy ona coś w ogóle mówiła lub śpiewała? oO
film jest radosny, energiczny, ale miejscami się dłuży, są przestoje.. gdy cichnie muzyka wszystko zamiera, aktorzy stają się sztywni i wtedy wychodzą ich ułomności..

7/10


Photobucket

KRULL

*w telegraficznym skrócie*

.paskudni Slayersi pod wodzą Bestii chcą zniewolić cały Wszechświat..

+moje wrażenia+

..brzmi zachęcająco? :D nie? hmm.. to szkoda, bo ja nie miałam tak dobrego ubawu od dawna jak przy tym filmie^^..
jest to mieszanka Władcy Pierścieni z sagą Gwiezdnych Wojen! serio serio.. ten film to miks wszystkich elementów filmów fantasy, które jechały na popularności wyżej wymienionych: mamy dzielną drużynę, doświadczonego mędrca, który ich prowadzi a sam waleczny książę oraz porwana księżniczka są jakby żywcem wzięci z kolejnego klasycznego kataszana pt. Zmierzch Tytanów.
pomimo nagromadzenia tych wszystkich zapożyczeń, film został sprawnie zrealizowany i jest jedną z lepszych produkcji ówczesnych lat..
.to co wg mnie w tym filmie jest najlepsze to świetne zdjęcia oraz znakomita scenografia - ja nie wiedziałam w scenach na bagnach gdzie kończył się plan a zaczynała płachta z namalowanym tłem!.. dodatkowo film ilustruje przyjemna, może czasem zbyt skoczna, muzyka Jamesa Hornera.. i chyba sam z siebie czerpał, bo motyw przewodni to zlepek gdzieś już zasłyszanych motywów, które zostały bardziej rozwinięte w innych filmach (Aliens przykładowo)..

7/10

Photobucket

LEGEND

*w telegraficznym skrócie*

.zły Władca Ciemności pragnie zapanować nad światem.. w tym celu musi zabić dwa ostatnie Jednorożce, które póki żyją, gwarantują równowagę pomiędzy Dobrem i Złem..

+moje wrażenia+

.deja vu? być może, ale film Ridleya Scotta na tle innych filmów fantasy wyróżnia się niesamowitym klimatem oraz starannością w odtworzeniu wykreowanego świata..
oczywiście ów obraz zbyt wyprzedzał swoje czasy mimo, że czerpał z filmów fantasy garściami.. dopiero wraz z Władcą Pierścieni powstała moda na mroczne i ciut poważniejsze filmy fantasy, przez co w latach 80tych Legenda przeszła niezauważona.
..żeby nie było - ja oglądałam tylko wersję Europejską dzięki czemu moje uszy nie doświadczyły masakry jakiej dokonał niejaki zespół Tangerine Dream, który nie czuł klimatu i zaserwował klisze z cyrkowych aren.. do Europejskiej wersji na szczęście muzykę skomponował Jerry Goldsmith, dzięki któremu widz czuje ciarki na skórze a sceny zyskują na intensywności (np ta w której księżniczka Lily jest kuszona przez Księcia Ciemności)..

..nieuniknionym jest tutaj przymus wspomnienia o obsadzie, którą tworzy rewelacyjny Tim Curry, piękna debiutująca Mia Sara oraz ..ekhm.. no.. Tom Cruise, który nie był wtedy jeszcze spaczony przez swoją żonkę-świruskę-scjentolożkę.. jego udział w filmie nie powinien być synonimem indoktrynacji religią w ufoki! jako Jack, wcielenie ideału każdego eko-świra sprawdził się znakomicie^^.

PS
powinni do jasnej cholery dać Oscara za charakteryzację! jak zobaczycie to się przekonacie o czym piszę..

10/10

Photobucket

SHALLOW GRAVE

*w telegraficznym skrócie*

.troje młodych Szkotów szuka sublokatora.. kiedy w końcu go znajdują ten nagle umiera zostawiając pod łóżkiem walizkę pieniędzy a za drzwiami masę problemów..

+moje wrażenia+

.lubię Dannyego Boylea i się tego nie wstydzę, lubię także praktycznie każdy film, który ten wyreżyseruje. skoro już wiecie na czym stoicie, to nie będziecie mieć pretensji co do moich ochów i achów ani oceny =]
..film ten jest zgrabną czarną komedią pełną siarczystego sarkazmu oraz zaskakującymi zwrotami akcji.
..ale siłą napędową są oczywiście aktorzy: psychodeliczny Christopher Eccleston oraz uroczy, nawet jako drań, Ewan McGregor.. pani Kerry Fox niestety blednie przy obu panach i nawet zaświecenie biustem nie wywołuje większych emocji.. drugim mocnym punktem filmu są dialogi oraz cięte riposty.. trochę gorzej jest z muzyką - niby ok, ale to już nie te rytmy co teraz.. nie tyle co oldskÓl a raczej old krematorium :>
na szczęście szybki montaż, absurdalne sytuacje oraz obsada sprawiają, że film miło się ogląda i nie raz się do niego wróci :)

8/10

Photobucket

SORORITY ROW

*w telegraficznym skrócie*

..siostry z bractwa o ciebie zadbają, czy tego chcesz czy nie..

+moje wrażenia+

.od razu napiszę, że ocena poniżej tych kilku słów krytyki i malkontenctwa nie jest odzwierciedleniem filmwebowej nazwy, tylko tego, że nie miałam żadnych wymagań od filmu gdzie to fajne laski są mordowane w logicznej dla scenarzysty kolejności przez jakiegoś socjopatę, a jednocześnie, że nie był aż tak ok mimo mojego wysokiego poziomu tolerancji na głupotę ..

zacznę od tego co dobre: ano film powinien dostać o oczko mniej, ale dzięki temu, że oglądałam ów klasyk gatunku w zajebiście zrytej jakości, że miałam wrażenie iż oglądam film z lat 80tych..
tak jak pisałam poprzednio, nowe 'horrory' powinno się oglądać tylko i wyłącznie w jakości cam lub ewentualnie avi.. żadne hd!
cała reszta, to minusy.. szkoda czasu na opisywanie tej kopii z kopii kopii.. wspomnę tylko, że jedną z głównych ról gra tutaj córcia Bruca Willisa i zwyczajem taty ratuje wszystkich.. no prawie wszystkich.. ups! czyżbym popełniła spoiler? tee hee ;)

4/10

Photobucket

STAR WARS: EPISODE I - THE PHANTOM MENACE

*w telegraficznym skrócie*

Niepewność ogarnęła
Republikę Galaktyczną.

Powstał spór o opodatkowanie
szlaków
handlowych w
systemie gwiezdnym.


Mając nadzieje, że rozwiąże
sprawę
blokadą śmiercionośnych
statków,
chciwa Federacja Handlowa
wstrzymała wszelkie dostawy na
małą planetę Naboo.


Podczas gdy Kongres Republiki
obraduje w nieskończoność, Naczelny
Kanclerz potajemnie wysyła
dwóch
Rycerzy Jedi, obrońców pokoju
i
sprawiedliwości w celu

rozstrzygnięcia konfliktu.

+moje wrażenia+

..tak oto zaczyna się jedna z najbardziej znanych i kasowych serii w dziejach kina.
.nie przeczę, że będąc dziecięciem byłam pod wrażeniem tego filmu (stare epizody znałam, ale nigdy nie oglądałam ich w całości).. ten świat, postacie, stroje i oszałamiające efekty dźwiękowe i wizualne nie jednego mogły wgnieść w fotel..
i szczerze nadal to robią.
wielu 'fanów' zarzuca Lucasowi infantylność pierwszego epizodu, a przecież pierwszy też takowy był, dziecinny.. poza tym minęło już 20 lat i trzeba było przedstawić bohaterów nowemu pokoleniu.. czy przez to film ucierpiał? cóż, jeżeli podejdziemy do niego jak do relikwii św. Piotra, Graala gatunku fantasy, to sromotnie się zawiedziemy..
ja oceniam ten film w kategorii kina familijnego i pod tym względem film przewyższa wszelkie możliwe oczekiwania, bo zarówno 5 letni szkrab będzie zadowolony jak i ci ciut starsi dostaną odrobinę humoru i akcji..
.no właśnie, akcja, najważniejszy element tego filmu.. wyścig na Tatooine czy pojedynek Qui-Gon/Obi-Wan vs. Darth Maul to najlepsze sekwencje ever!
niestety oprócz widowiskowych scen w filmie momentami wieje nudą.. zbyt długie wprowadzenia, przeciąganie niektórych wydarzeń skutecznie odstraszają.

.kolejna sprawa to postaci.. tak tak, m.in. Jar Jar - najbardziej irytująca i zbędna postać w filmie.. niby śmieszy, ale jednocześnie widz ma ochotę zrobić z niego wycinankę mieczem świetlnym..
na drugim miejscu do odstrzału znajduje się Padme/Amidala grana to raz przez Natalie Portman a raz przez Keirę Knightley.. o ile Natalie po prostu nie umiała sobie poradzić z tą rolą, o tyle Keira zachowywała się jak mimoza udając królową..

..jest jeszcze jeden minus za który nie mogę dać wyższej oceny: uśmiercenie Dartha Maula.. najfajniejsza postać, badass jakich mało i akurat Obi-Wan musiał go ukatrupić.. ok, w słusznej sprawie, ale cholera noooo....

6/10

Photobucket

STAR WARS: EPISODE II - ATTACK OF THE CLONES

*w telegraficznym skrócie*

W Senacie Galaktycznym
zapanował chaos. Kilka
tysięcy układów chce się
odłączyć od Republiki.

Ruch Separatystów pod
wodzą tajemniczego hrabiego
Dooku, utrudnia garstce
Rycerzy Jedi utrzymanie
pokoju i ładu w galaktyce.

Senatur Amidala, dawna
królowa Naboo, wraca do
Senatu by wziąć udział w
głosowaniu nad projektem
powołania Armii Republiki,
która mogłaby pomóc
Rycerzom Jedi....

+moje wrażenia+

.jest lepiej, znacznie lepiej ;)
..nadal się nie obyło bez przestojów i cukieraśnych momentów, no ale cóż, Lucas baaaaardzo chciał stworzyć coś epickiego i już prawie, prawie mu się udało..
w tym filmie jest więcej wszystkiego: akcji, efektów, kiepskich dialogów.. na szczęście już wprowadzanie postaci zostało ograniczone do minimum, ale jednocześnie każda z nich ma mocne wejście ( i zejście z padołu)..
Portman jako zadziorna pani senator już nie jest tak irytująca, rozwinęła się..
.świeżak, jakim jest Hayden Christensen, dla którego rola Anakina Skywalkera stała się przełomem w karierze, mimo głosów krytyki, wg mnie wywiązał się z zadania bardzo dobrze.. tzn dobrze jak na ograniczenia, które narzucił mu Lucas swoją fobią przed dobrym aktorstwem ;)
..no i Ewan McGregor, który coraz bardziej upodabnia się do Aleca Guinessa - piękny.. tfu! znaczy się utalentowany! err.. ehh.. no tak, wyszło na jaw - jestem fanką :>

7/10

Photobucket

STAR WARS: EPISODE III - REVENGE OF THE SITH

*w telegraficznym skrócie*

Wojna! Republika chyli się
ku upadkowi poprzez liczne
ataki bezwzględnego Lorda Sithów,
Hrabiego Dooku. Bohaterowie są
po obu stronach konfliktu. Zło
czai się wszędzie.

W zadziwiającym posunięciu,
okrutny przywódca armii droidów,
Generał Grievous, wtargnął do
stolicy Republiki, porywając
Kanclerza Palpatine'a, przywódcę
Galaktycznego Senatu.

W trakcie, gdy Armia Droidów
należąca do Separatystów, stara
się uciec z oblężonej stolicy
wraz z cennym zakładnikiem, dwaj
Rycerze Jedi prowadzą desperacką
misję uratowania porwanego
Kanclerza....


+moje wrażenia+

.i jeszcze więcej wszystkiego! szczególnie dialogi sięgają himalajskich szczytów w swej pompatyczności, epickości i co tam jeszcze może być dużego i och :>
..pan Hayden świetnie poradził sobie z przemianą w lorda Sithów, za to Portman.. ehh.. no ja wiem, że kobieta w ciąży ma swe humory, ale te teksty "you are breaking my heart" w połączeniu z tym jej bezcennym grymasem.. EPIC FAIL.. zupełnie jakby się oglądało jakiś film z serii Okruchy Życia czy coś.. masakra.

na szczęście owe kwiatuszki (a scena z Palpatinem i Skywalkerem w operze? hello?!) są wynagradzane sekwencjami akcji jak pojedynki Obi-Wan vs. generał Grevious czy znów cny rycerz vs. jego uczeń..
no ale nie ukrywam, że sceny rzezi na Mistrzach Jedi i uczniach w połączeniu z muzyką Johna Williamsa mogą wzruszyć człowieka.. tylko na chwilkę ;)

8/10

Photobucket

STAR WARS: EPISODE IV - A NEW HOPE

*w telegraficznym skrócie*

Nastał czas wojny domowej.
Statki rebeliantów
atakujące z ukrytej bazy,
odniosły pierwsze zwycięstwo w walce
ze złowrogim Imperium Galaktycznym.

Szpiedzy wykradli tajne plany
ostatecznej broni Imperium,
Gwiazdy Śmierci, stacji
kosmicznej o sile rażenia
zdolnej zniszczyć całą planetę.

Ścigana przez agentów Imperium
księżniczka Leia ucieka do domu,
strzegąc wykradzionych planów,
które mogą ocalić jej lud
i przywrócić wolność galaktyce....

+moje wrażenia+

.kicz.. nie będę owijać w bawełnę, że nawet po zremasteryzowaniu widać jak na dłoni, że mamy do czynienia z początkującymi aktorami i świeżym reżyserem.. nie mogę w tym względzie być wyrozumiałą :]
..na szczęście film nadrabia fabułą, gigantyczną galerią wszelakich postaci o wszelkich kolorach, wielkościach itd oraz efektami specjalnymi, które wyznaczyły nowy kurs w rozwoju kinematografii..
+ poczucie humoru, które jest ciut bardziej dorosłe :)

5/10

Photobucket

STAR WARS: EPISODE V - THE EMPIRE STRIKES BACK

*w telegraficznym skrócie*

Nastały ponure czasy dla rebelii.
Chociaż zniszczono Gwiazdę Śmierci,
wojska Imperium wyparły
rebeliantów z ich bazy.

Uciekając, obrońcy
wolności pod wodzą
Luke'a Skywalkera,
założyli nową tajną bazę
w dalekim, mroźnym świecie Hoth.

Darth Vader, ogarnięty obsesją
odszukania młodego Skywalkera,
posłał tysiące sond w odległe
zakątki wszechświata....

+moje wrażenia+

..Lucas tym razem zgłębia psychologię postaci i oprócz wielkiego widowiska, mamy zgrabne sekwencje ewolucji Wybrańca oraz potyczki Han vs Leia.. nawet droidy są zaopatrywane w osobowość ;)
..cóż, więcej nie opłaca się pisać, bo i tak wszyscy domyślą się za co są plusy a za co minusy..
nie mniej wolę jak Star Warsy celują w mroczne rejony niż przygodówkę rpg^^..

7/10

Photobucket

STAR WARS: EPISODE VI - RETURN OF THE JEDI

*w telegraficznym skrócie*

Luke Skywalker powrócił
na ojczystą planetę Tatooine,
by podjąć próbę wyrwania
swego przyjaciela Hana Solo
ze szponów groźnego
gangstera Jabby.

Luke nie domyśla się,
że Imperium Galaktyczne
rozpoczęło tajną budowę
nowej stacji bojowej
o sile rażenia większej
niż pierwsza Gwiazda Śmierci.

Ta potężna broń na pewno przyniesie
zagładę garstce rebeliantów
walczących o przywrócenie
wolności w galaktyce....

+moje wrażenia+

..hmm.. zastanawiające jest że najwyższą notę z całej sagi dostał film, który wyreżyserowany został nie przez Lucasa, lecz niejakiego Richarda Marquanda :>
niestety Lucas musiał wtrącić swoje trzy grosze dzięki czemu mamy te chrzanione Ewoki.. najbardziej żenujące momenty ever!
wydaje mi się, że ocena może być ciut zawyżona, ale jako zwieńczenie udanej serii wystawiam taką laurkę ;)

ale mimo to czegoś mi zabrakło w tym filmie - skoro już dali młodego Anakina (z wiadomych względów), to powinni też dać młodego Obi-Wana i wsadzić tam Qui-Gona.. pokazać Mistrzów Jedi w sile wieku i Mocy..

9/10


..w końcu cała saga na raz obejrzana.. nie chciałam jej szatkować i raz pisać o III epizodzie a raz o I, zważywszy na to, że te sześć filmów stanowi całość :)
.no i przy okazji wyszło, że mimo, że doceniam stare filmy, to jednak częściej oglądałam te nowsze, które zresztą dane mi było zobaczyć na dużym ekranie..
.prawdopodobnie jeszcze zweryfikuję swoje oceny ;) kiedyś tam..

Photobucket

STREET FIGHTER: THE LEGEND OF CHUN-LI

*w telegraficznym skrócie*

.opowiastka o początkach niejakiej Chun-Li..

+moje wrażenia+

..masakra.. Andrzej Bartkowiak może i jest sprawnym operatorem ale reżyserem za to żadnym, co też potwierdza owym filmem..
głównym ała jest to, że twórca jak i aktorzy potraktowali materiał wyjściowy cholernie poważnie..
o ile stary Street Fighter był strawny dzięki dozie poczucia humoru i lekko pastiszowej konwencji (nos mi nie rośnie gdy to piszę! ;)), o tyle ten jest pozbawiony jakiegokolwiek humoru.. jest przaśny, napompowany jak cycki Anderson a do tego tak nieudolnie zrobiony, że wzbudza litość..
popisy kaskaderskie Kreuk jeszcze można zrozumieć, ale resztę? szczególnie Robin Shou, który.. no.. no nic nie pokazał! tylko paradował w przyklejonej do czoła mątwie :/
nic w tym filmie nie jest dobre, nawet jak się naciągnie do granic możliwości swoją cierpliwość oraz odwiesi na kołek rozum i zmysł estetyczny..
mniej niż zero

1/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz