poniedziałek, 2 sierpnia 2010

OSTATNIO OBEJRZANE: lipiec 2010

Photobucket

DAYBREAKERS

*w telegraficznym skrócie*

światem rządzą wampiry...

+moje wrażenia+

i ten świat wygląda całkiem całkiem.. twórcy pomyśleli o niektórych fajnych gadżetach, które budują klimat tego filmu.. trochę zapomnieli o scenariuszu i logice, no bo nigdzie nie wyjaśniono dlaczego wampiry nie mają odbicia w lustrze choć starano się w sposób naukowy wyjaśnić czemu wampir staje się wampirem i na odwrót.. trochę to zagmatwane.. nie mniej, nawet Ethan Hawke, którego darzę ambiwalentnymi uczuciami, nie zrujnował mi seansu tego przyjemnego horroru ;) cały film jest znośny, ale pomysł na powrót do ludzkiej natury z wampirzej jest trochę.. hmm.. może i nowatorski, ale w ogóle nie uzasadniony..

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

DEFIANCE

*w telegraficznym skrócie*

oddział żydowskich partyzantów hasa po lesie i morduje nazistów

+moje wrażenia+

bła cha cha cha cha cha cha!
xD
sam opis wystarczy.. abstrahuję od historycznych faktów, bo to nie o nie tutaj chodziło reżyserowi, tylko o braci, ich relacje i o pokazanie po raz n-ty że Żydzi to naród wybrany.. nie wiem kto ich wybrał, ale ja w owym głosowaniu nie brałam udziału i wnoszę stanowcze weto =]

przyznaję, że film obejrzałam tylko i wyłącznie ze względu na Lieva Schribera bo rzadko go można gościć na ekranach kin i telewizorów w większych rolach, a ja go po prostu uwielbiam :)

cóż więcej można napisać, że film jest przeznaczony jedynie dla miłośników pompatycznego kina, które ma łapać za serce ale niestety przeważnie powoduje rozluźnienie mięśni żuchwy.. ekhm ;)

ocena nie jest wynikiem tego, że film nie spełniał moich oczekiwać, lecz jedynie to, że nie było nawet ok :)

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy i raczej ostatni]


Photobucket

ELEKTRA

*w telegraficznym skrócie*

zanim Elektra miziała się z Dare Devilem po miziała się z Tyfusem :>

+moje wrażenia+

serio się pytam - czego oczekujecie po filmie na podstawie komiksu, którego to bohaterką jest odziana w skąpy, czerwony, skórzany strój gorąca laska?

no, to wyjaśniliśmy sprawę ;)

a daję szalone

5/10

za przeciwników Elektry :>

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

FANTASTIC FOUR

*w telegraficznym skrócie*

kolejna adaptacja kolejnego komiksu... tym razem rzecz o grupce naukowców, którzy zostają napromieniowani w przestrzeni kosmicznej, a której to skutkiem będą nowe umiejętności bohaterów...

+moje wrażenia+

spodziewałam się totalnej kaszany, ale to co dostałam było całkiem znośne.. ot, taki film sf/akcji skręcający w stronę kina familijnego. słodki, cukierkowy, ładnie opakowany w efekty.. reżyser chyba chciał pobawić się trochę w psychologa, bo jeden z głównych bohaterów zamieniła się w chodzącą skałę, ale niestety to mu się nie udało i wszelkie próby wtrącenia pogaduch o tolerancji spełzają na niczym.. w sumie to też wina scenarzysty bo co i rusz postaci sobie żartują.. hmm.. osobiście wolę jak reżyser trzyma się jednej konwencji.. a tak, aktorzy. heh, nie ma czego opisywać. zabawni, do przebolenia, choć Jessica Alba w wersji super blond i z chamsko niebieskimi soczewkami nadal będzie powracać w koszmarach sennych, to jednak całość jest do przeżycia.
a tak, fanki Chrisa Evansa będą miały sobie na co popatrzeć.. chociaż tyle ;)

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

FANTASTIC FOUR: RISE OF THE SILVER SURFER

*w telegraficznym skrócie*

Fantastyczna Czwórka po raz drugi.. tym razem muszą rozwikłać zagadkę tajemniczego Srebrnego Surfera, który sobie śmiga na desce i rozwala naszą planetę...

+moje wrażenia+

...poziom dramaturgi, dowcipów i efektów specjalnych ten sam co był, więc nie ma co się rozpisywać, to tylko wspomnę że najlepszym aktorem i tak był Laurence Fishburne, który podkładał głos pod kosmitę :>



UWAGA SPOILER

ale ostatnia scena jak Surfer postanawia sprzeciwić się swemu panu robi wrażenie :)

KONIEC SPOILERA

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

FAST & FURIOUS

*w telegraficznym skrócie*

"nowy model, oryginalne części"

+moje wrażenia+

.tak oto reklamowali ten film... wellllll..
ok, rozumiem, że to film akcji z furami
wiem, że występują w nim niezbyt utalentowani aktorzy [choć patrzenie na nich nie kłuje w oczy]
ale, to czego nie mogę przeboleć od pierwszej części, która pojawiła się 9 lat temu to to, że wyścigi to wytwór komputera.. o ile w pierwszej części, było tego nie wiele, o tyle teraz jest tego za dużo.. z ciekawości obejrzałam sobie tzw 'behind the scenes' i jestem zawiedziona.. 3/4 kręconych było na green boxie :/
dodać do tego fakt, że zabijają jedną z głównych postaci.. tego już za wiele.. a podobno mają kręcić piątą część.. ciekawe kurwa o czym :|

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

FINAL FANTASY: THE ADVENT CHILDREN

*w telegraficznym skrócie*

druga próba ekranizacja kultowej gry

+moje wrażenia+

gówno. tak można to opisać. piszę to, bo to coś filmem nie było. film, jakikolwiek by on nie był, z reguły charakteryzuje się spójną fabułą.. tu jej nie było. przyznaję się bez bicia, że w gry FF nigdy nie grałam, ale kurna, twórcy powinni łaskawie choć zarysować tło akcji, a tu dupa.. pamiętam reakcje nastoletnich fanek słit bishoenów na widok Sephirota, który był słit i w ogóle, i majł fajny miecz i był zły itd. rzyg. przez cały film na niego czekałam i dupa. pojawia się w dwóch momentach i tyle.
kolejna sprawa: efekty wizualne.. lepsze są w pierwszym filmie. serio. żywsze kolory, lepsza animacja. tutaj odnosiłam wrażenie jakbym widziała nieustający pojedynek na mordobicie przy wtórze durnych w dizajnie mieczyków i innych broni... nie, no, jak ktoś lubi takie coś, to proszę bardzo, ale to się nie nadaje do kin tylko na peceta i konsole..

1/10

[film obejrzany po raz pierwszy i zdecydowanie ostatni]


Photobucket

INCEPTION

*w telegraficznym skrócie*

Nolan z rozmachem pokazuje swój świat snów na jawie

+moje wrażenia+

ŁAŁ.. bo tyle można rzec po pierwszym seansie tego filmu. jest to zdecydowanie film sf/akcji na najwyższym poziomie, a Nolan ukazuje w pełni swój talent i umiejętności w żonglowaniu wieloma poziomami fabuły..
wizualne widowisko, które zapiera dech w piersiach. cóż, siedziałam w trzecim rzędzie i ledwo ogarniałam ekran, ale jakoś dałam radę ;)
chyba wyrósł nam nowy reżyser, który umiejętnie łączy kino rozrywkowe z inteligentną historią, przystępne kino dla każdego, dające poczucie obcowania z czymś wartościowym, a po którego seansie widz uruchamia zwoje nerwowe i stara się zrozumieć i przetrawić to co widział i usłyszał i nie zapomina po pięciu minutach od obejrzenia napisów końcowych..

ale żeby nie było aż tak pięknie, to muszę wspomnieć, że największym 'ała' w filmie była para głównych aktorów, czyli Leoś DiCaprio i Marion Cotillard, którzy się ani nie popisali, ani też zbytnio nie pasowali do filmu.. na szczęście film był wypełniony oprócz nimi i efektami specjalnymi, innymi postaciami a na największą uwagę zasługuje tutaj duet Tom Hardy-Joseph Gordon-Levitt, który jest zdumiewająco podobny do zmarłego Heatha Ledgera.. mam nadzieję, że jeśli Nolan zmobilizuje się do nakręcenia trzeciej części o Batmanie, to jeśli w scenariuszu pojawi się postać Jokera, to koniecznie musi obsadzić tego aktora w tej roli :)

9/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

INVINCIBLE

*w telegraficznym skrócie*

familijnie o barmanie, który stał się jednym z najlepszych graczy futbolu amerykańskiego

+moje wrażenia+

czyli kolejna amerykańska legenda w stylu od zera do bohatera... ładne, zgrabne, bez faków i innych elementów, które przyprawiłyby o palpitację serca obrońców moralności ;)
plus Mark Wahlberg popisujący się swoją sprawnością fizyczną no i futboliści.. nie wiem jak wy, ale ja lubię popatrzeć sobie jak chłopaki się okładają na boisku :>
przyjemne, lekkie i nie kłujące w oczy kino [prawie ;)] familijne

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

IRON MAN

*w telegraficznym skrócie*

i jeszcze jedna ekranizacja komiksu starająca się być bardziej dorosła :>

+moje wrażenia+

.no więc.. chyba przedawkowałam trochę tych filmów o superbohaterach i w sumie nie wiadomo o czym pisać bo wszystko o tym samym jest.. imo, Iron Man stara się być jak Batman, tylko, że bardziej kÓl.. przypadek mamy prawie ten sam: w chuja bogaty gostek, któremu przestawia się we łbie i zaczyna robić za lokalnego herosa i pogromcę zUa.. problem w tym, że Iron Man to nie Batman, a Downey to nie Bale, Keaton czy chociażby Kilmer.. nie przeczę, film mnie ubawił nieźle i widać, że Downey jest w niezłej formie: i fizycznej i aktorskiej, co cieszy moje oczy i serduszko, jednak, jakby to ujęli jankesi "I don't get it/ I don't buy it".. sorry Winnetou, było miło, trochę głośno, zdecydowanie efekciarsko, ale...

skromne

7/10

i moje błogosławieństwo dla oglądających ;)

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

JUNO

*w telegraficznym skrócie*

z humorem o nastoletniej przyszłej matce

+moje wrażenia+

tego humoru w tym filmie jest co nie miara, ale według mnie w niektórych momentach widać, że scenariusz pisała dorosła babka, który podkoloryzowała za bardzo dialogi.. nie znam amerykańskich nastolatków i jedyne co o nich wiem z filmów i tv to to, że albo pieprzą się jak króliczki bez użycia gumek, bo to przecież byłoby niezgodne z Biblią oraz to, że od czasu do czasu lubią sobie postrzelać do znajomych z klasy i nauczycieli.. więc ciężko jest oceniać to jak zachowuje się Juno w stosunku do rówieśników i rodziców. wydaje mi się że autorka, swoją drogą rewelacyjnego scenariusza, za bardzo chciała zrobić ze swojej bohaterki totalne indywiduum, przez co, przynajmniej ja, czułam dystans do Juno..
za to to co najbardziej mi się podobało w tym filmie to rola Jennifer Garner, która wydawała być się zdrowo pieprzniętą kobietą na punkcie macierzyństwa i widząc ją z jednej strony czułam strach przed taką wariatką, a z drugiej to jak reagowała, jej twarz, mimika.. po prostu uroczy widok :)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

KICK-ASS

*w telegraficznym skrócie*

od zera do bohatera w wersji hard core .. zdecydowanie nie dla dzieci.

+moje wrażenia+

przekombinowany - tak można w skrócie opisać ten film choć nie do końca rozumiem dlaczego każda wytwórnia odmawiała zrealizowania scenariusza.. no bo co? 11 latka, która ma kung fu w małym palcu i robi sieczkę większą niż oddział SWAT jest niby bardziej hardcorowa od 12 letniej Dakoty Fanning, której to rodzice pozwolili brać udział w scenie gwałtu? jankesi mają popierdolone priorytety. ale w sumie to wiemy od dawna ;)

enyłej film jest zabawny, pełen akcji, a krew/flaki/posoka leją i walają się co chwila po ekranie.
jednak, imo, to kolejny film, który bardzo stara się być kÓl..

PS
moją ulubioną sceną jest ta w której tatuś grany przez Nicolasa Cage`a testuje kamizelkę kuloodporną na córeczce :>

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

KING RAT

*w telegraficznym skrócie*

z życia w obozie wojennym :>

+moje wrażenia+

..uwielbiam ten film, bo uwielbiam filmy wojenne z dobrymi aktorami, solidnym scenariuszem i gdzie bohaterem jak cwaniak, który roluje wszystkich dookoła, nawet swoich 'przyjaciół'..
trochę szkoda, że ten film jest niedoceniony. nie mam pojęcia dlaczego.. być może dlatego, że nie zagrał w nim ani Paul Newman ani Steve McQueen, którym proponowano role, a którzy to odrzucili.. wg mnie to nawet i lepiej, bo George Segal w roli Kaprala Króla spisał się rewelacyjnie: ma odpowiednią aparycję oraz ten błysk cwaniaka w oku, którego to nie posiadał świętej pamięci Newman i McQueen - obaj zbyt poważni do tej roli..
kolejnym atutem o którym warto wspomnieć to zdjęcia - mimo braku kolorów, człek potrafi sobie je wyobrazić, a nawet poczuć smród obozowego szpitala czy gotowanego psa..

9/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

LEGION

*w telegraficznym skrócie*

Bogu nie podoba się to co ludziska wyrabiają i posyła anioły, które mają posprzątać, tj dokonać eksterminacji ludzi...

+moje wrażenia+

a mówcie sobie co chcecie, mnie się ten film spodobał :D ja wiedziałam dokładnie czego się spodziewać, a spodziewałam się kaszaniastego filmu i takowy dostałam, a co najlepsze - miałam radochę z jego oglądania :D

poza tym, że ten film ma cienką fabułę i plasuje się raczej w dolnej części alfabetu filmowego to ma kilka scen i postaci godnych uwagi:
bardzo podobały mi się pierwsze sceny w Paradise Falls, zbliżenia na postaci, światło - ma to klimat klasycznych filmów noir/sf z lat 50tych..
kolejny mocny plus to obsadzenie dwóch ślicznych aniołków o twarzach Paula Bettany`ego, który wcielił się w archanioła Michała i Kevina Duranda, który przyjął rolę ręki bożej, czyli archanioła Gabriela.. w jednej z recenzji typowego malkontenta, który nie umie czerpać przyjemności z oglądania filmów, na filmwebie czytałam, że obaj aktorzy nijak pasują do tych ról i rujnują wizerunek archaniołów, które mają być dumne, dostojne i takie tam pierdoły..

WTF?

przepraszam, a kto miał ich zagrać? pizduś Zac Efron? albo inna śliczna mordencja nie skażona mutacją głosową? kaman.
relacje między tymi dwoma były najlepszym, najciekawszym elementem filmu i śmiało mogą stanowić podwaliny pod osobny film

ale, żeby nie było aż tak super, to lojalnie ostrzegam:
jeśli, drogi widzu, oglądałeś Tales from the Crypt: Demon Knight i The Prophecy, i oba filmy ci się spodobały, to i ten film ci się spodoba.. jeśli nie lubisz kiczu, nadętych kwestii wypowiadanych z kamienną twarzą [rispekt dla Bettany`ego ;)] - to daruj sobie seans =]

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy i nie ostatni :D]


Photobucket

ROBIN HOOD

*w telegraficznym skrócie*

kolejna wariacja na temat legendy o cnym złodzieju co okradał bogatych a dawał biednym

+moje wrażenia+

po tym co przeczytałam na forach i kilku recenzjach tru znaFcUf panów krytykantów, z nie małą obawą wybrałam się na seans.. bo oto Ridley Scott [mój ulubiony reżyser] został odsądzony od czci i wiary za to co zrobił z Robinem.. heh, mogę jedynie napisać, że podobne głosy darły się gdy dwadzieścia lat temu Kevin Costner wcielał się w tą postać =]

czy Ridley rzeczywiście chciał na nowo napisać legendę i stanowczo wymachiwał transparentem "tylko moja wersja jest tru!" ? eee, NIE. stanowczo nie.
Ridley po prostu zrobił film po swojemu i kolejny raz pokazał jak się robi widowiskowe kino dla mas - czy to źle? facet ma prawo robić takie filmy jakie mu się podobają, a tęskniących za jego dawnymi dokonaniami odsyłam do wypożyczalni wideo..

no cóż, przyznaję, wielce skomplikowaną fabułą ten film nie grzeszy, a i Russell Crowe powtarza swoją rolę z "Gladiatora", ale do jasnej cholery, gdyby każdy reżyser odwalał taką komerchę a picze takie jak Cliwe Owen czy Orlando Bloom mieli choć 1/10 charyzmy Crowe`a, to by świat był piękniejszy a filmy lepsze.. co z tego, że się powtarza skoro, w sumie obaj, robią to najlepiej? jeden robi widowisko, które wgniata widza w fotel, a drugi porywa za serca swoją grą, nawet jeśli powtarza te same nadęte frazesy..

na początku gdy usłyszałam, że Scott ma reżyserować byłam szczęśliwa, potem byłam przerażona, że obsadzi, coby nie mówić, starszych już aktorów w rolach głównych, ale to co dostałam, w porównaniu z zaniżonymi wymaganiami, przerosło moje oczekiwania i dzięki temu miałam dwie bite godziny radochy, w porównaniu z tą lasencją, która obok mnie siedziała i posyłała mi wzrok śmierci za każdym razem gdy się głośniej zaśmiałam [a film jest pełen takich momentów] i w końcu musiałam jej się spytać czy się jej tak podobam czy nie.. oburzona tym pytaniem i brakiem reakcji ze strony jej lubego, który wyglądał jakby przeszedł lobotomię, już nie patrzyła w mą stronę do końca seansu =]

cóż, jestem fanką tego reżysera i to długo jeszcze się nie zmieni, a do tego lubię takie pseudo-realistyczne kino, gdzie bohaterowie mają brud za paznokciami i krzywe, żółte zębiska :D

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

SMOKIN' ACES

*w telegraficznym skrócie*

zgraja płatnych morderców, świrów i innych popaprańców na tropie pewnego showmana z Las Vegas...

+moje wrażenia+

do obejrzenia tego filmu skusił mnie trailer oraz osoba Kevina Duranda, który to dołączył do mojej listy ulubionych aktorów^^.. ale po obejrzeniu filmu miałam mieszane odczucia. w sumie to poczucie lekkiej dezorientacji towarzyszyło mi od połowy filmu, bo z jednej strony to miała być czarna komedia gangsterska, ale z drugiej strony, dzięki mocnym rolom Jeremy`ego Pivena i Ryana Reynoldsa odniosłam wrażenie, że oglądam mocny dramat.. w tym miejscu, przy próbie połączenia tych dwóch gatunków, reżyser równie widowiskowo co bohaterowie filmu użynający niechcący sobie ręce, użyna sobie nogi i się wywala, wbijając żuchwę w mózg i dostając k10 obrażeń ;)

skąd więc tak wysoka nota, zważywszy na to, że w pierwszej połowie filmu już zdradzono jeden z tropów do rozwikłania zagadki? nie wiem.. to prawdopodobnie 'wina' postaci i ich perypetii, a co za tym idzie, aktorów, którzy się w nie wcielają, a ja mam słabość do małych-wielkich ról drugo-trzecio planowych takich jak np rola zapijaczonego adwokaciny granego przez Jasona Batemana :D

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]



Photobucket

WALKING TALL

*w telegraficznym skrócie*

ubarwiona przez Hollywood historia na faktach

+moje wrażenia+

o ile oryginalnie historia mogłaby się wydawać dość interesująca, jeśli ktoś lubi samotnych obrońców sprawiedliwości, o tyle ten film jest po prostu filmem akcji z The Rockiem w roli głównej =]
jest więc główny bohater, który powrócił po 8 latach z wojska, są jego dawni kumple, z których jeden stał się miejscowym bossem, jest senna mieścina i banda drabów.. finał chyba dość przewidywalny, więc nie ma sensu się rozpisywać ;)

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]



Photobucket

WILD HOGS

*w telegraficznym skrócie*

banda tetryków w wielkiej przygodzie na swych stalowych rumakach.. i cha cha ;)

+moje wrażenia+

no może nie tetryków, ale panów w średnim wieku, którym bliżej do końca tej umownej granicy pewnego wieku ;)
lekki, zabawny, niezbyt błyskotliwy, ale przez cały seans miałam przyklejonego do twarzy banana, a już końcówka filmu mnie rozwaliła :D
lubię Travoltę i Liottę i to ich role najbardziej mi się podobały w całym filmie. pierwszy okłamuje siebie i innych, że jest cool luzakiem, który odniósł sukces [sceny paniki - bezcenne], a drugi gra hardego szefa gangu motocyklistów, który wcina na śniadanie takich jak postać Travolty i jego kompanów ;)

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]



Photobucket

X-MEN ORIGINS: WOLVERINE

*w telegraficznym skrócie*

oto droga jaką przebył James Howlett by stać się Wolverinem...

+moje wrażenia+

ok, wiadomo, że bez Singera każdy film z/o X-Menach to będzie parada nieustającej akcji, postaci i efektów specjalnych.. tak było i tym razem, więc nastawiłam się na niewymagające niczego, poza dobrym humorem, kino.. cel osiągnięty, bo po seansie ani nie darłam włosów z głowy ani też nie rozpamiętywałam miałkiej fabuły =]

a tak naprawdę, to obejrzałam ten film, zresztą to już drugi w tym wpisie, ze względu na Lieva Schribera, który jako jedyny, przy całym szacunku i moim lubieniu do Hugh Jackmana, zbudował solidną postać.. gdy pojawiał się na ekranie, wszystkie inne postacie blakły.. a postaci mutantów to oni tam nawpieprzali, że to się w głowie nie mieści.. całkiem nieźle spisał się Ryan Reynolds jako Deadpool, ale to co z nim zrobili scenarzyści pod koniec filmu.. przegieli pałę.
a no i z ciacha Kevina Duranda zrobili Bloba T___T.. buuu..

niemniej, do przeżycia.. jeśli ma się odpowiednie nastawienie ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz