środa, 2 marca 2011

OSTATNIO OBEJRZANE: luty 2011

Photobucket

BLACK DEATH

*w telegraficznym skrócie*

w czasie wielkiej plagi dżumy w średniowiecznej Europie, do klasztoru docierają słuchy o nietkniętej zarazą wiosce... grupa śmiałków wyrusza w podróż by sprawdzić te plotki...

+moje wrażenia+

Imię Róży to to nie jest, ale film trzyma klimat środkowego okresu wieków średnich, tj. jest mrocznie, brudno a czasem można nawet poczuć smród zgniłych ciał
ładnie to wszystko wygląda ;)
aktorsko na poziomie 3+ lub 4-, jak kto woli i komu co pasuje. Sean Bean ledwo się trzyma swojej roli... na szczęście sytuację ratuje młodziutki Eddie Redmayne, którego twarz i imię proszę sobie zanotować w kajecie, bo ten chłopak ma talent

czy polecam? raczej tak, zwłaszcza młodszej widowni, która po prostu wynudzi się na Imieniu Róży czy na Valhalla Rising - tutaj mamy trochę siekania, akcji, więc cny kwiat młodzieży nie uśnie... taką mam nadzieję ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

BLACK SWAN

*w telegraficznym skrócie*

czarny łabędź dominuje białego łabędzia...

+moje wrażenia+

no niestety, film obejrzałam po wysypaniu się nań wora z nagrodami, w tym i statuetką dla Natalie Portman i niestety moje oczekiwania względem tego filmu poleciały het w górę, tam gdzie nawet smoki nie latają...
wynik - mało było, czuję niedosyt po seansie i mam wrażenie, że reżyser nie bardzo wiedział co chce nakręcić. zupełnie jak przy Labiryncie Fauna, gdzie nie wiadomo czy reżyser chciał z laborancką precyzją pokazać psychikę i zatracanie się w kreowanej przez baletnicę, postać czarnego łabędzia, czy też pójść w fantastykę i oszołomić widza swoimi wizjami...
według mnie - mariaż nieudany
pozostaje jedynie sycić się obrazami, a portretować zamknięte środowisko to Aronofsky umie całkiem nieźle, jak zmarły przed laty Robert Altman

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

BORN ON THE 4th OF JULY

*w telegraficznym skrócie*

młody, przepełniony ideałami Amerykanin wraca po koszmarze wojny w Wietnamie, sparaliżowany, porzucony przez rodzinę i państwo...

+moje wrażenia+

to jest kawałek solidnego dramatu ze znakomitym aktorstwem
jednak uważam, że ostatnie przemówienie, które wygłasza Tom Cruise jest tak boleśnie patetyczne, że aż zęby swędzą i z trudnością da się to wytrzymać, te bite parę minut... cóż, główny bohater, niejaki Ron Kovic, to postać autentyczna i niestety mieszał się bardzo w produkcję filmu, cóż, był scenarzystą... napisał scenariusz na podstawie własnej autobiografii... a pan Stone nie śmiał ingerować w dzieło kaleki i widać w filmie owy brak dystansu do tematu.

co do aktorstwa - Tom Cruise grac umie i każdego kto twierdzi inaczej wyzywam na ubitą ziemię. choć, według mnie, był ciut za młody do tej roli.. po prostu wizualnie nie pasował, ale może to kwestia tego, że wizażystka była zakochana w Tomku i nie chciała go oszpecić? ;)

gorąco polecam

8/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

THE BROTHERS GRIMM

*w telegraficznym skrócie*

z cyklu prawdziwe historie...

+moje wrażenia+

ładne to to, jak na film o klasycznych bajkach przystało
i jak to u Gilliama, duża dawka dziwacznego humoru
ponadto film nie oszałamia widza efektami wizualnymi, nie ma tutaj przeładowania, liczy się skrzętnie upleciona fabuła, tak aby wszystkie motywy z bajek połączyć w jedną

tylko szkoda, że Moniki Bellucci tak mało... jej kontemplowanie jej urody zajmuje więcej niż marne 5 minut ekranowych :]

6/10

[film obejrzany po raz 4ty]


Photobucket

FOREVER STRONG

*w telegraficznym skrócie*

na sportowo: o rugby

+moje wrażenia+

każdy z nas widział co najmniej dwa filmy o footballu amerykańskim i jeden o bejsbolistach. ciut rzadziej, ale zawsze, trafiają się też "szczęśliwcy" uraczeni filmem o koszykówce czy o hokeju... ja nawet nie będę liczyć ile razy widziałam już "Ich własną ligę" czy "Remember the Titans"..
może moja teoria jest ciut naciągana, ale sądzę, że filmy sportowe, zwłaszcza dotyczące sportów zespołowych, cieszą się popularnością ze względu na to, że miło ogląda się grupę ludzi, która razem, w trudach, osiąga jakiś cel - w kupie siła, a nie tak jak jest w naszej lekko szarawej, korporacyjnej rzeczywistości, gdzie człek dba tylko o własne cztery litery

mimo, że Forever Strong daleko do wymienionych przeze mnie filmów, to jednak warto mu poświecić 90 minut, bo mamy tutaj ewenement - chłopaki zza oceanu wzięli na warsztat rugbystów... co prawda to jeszcze nie ta liga, bo chłopaki są licealistami/studentami, ale to zawsze odmiana od wymachujących dziwne znaki pałkarzy ;)

osobiście - bardzo lubię rugby, bo jest bardziej pierwotne i brutalne niż football amerykański
jeśli ktoś lubi sportowe kino - polecam, tylko trzeba uważać na odrobinę patetyczności, bo film powstał na faktach, a przy takich produkcjach zawsze prędzej czy później filmowcy chwytają po jakieś rzewne cukierkowe momenty ;)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

IRON MAN 2

*w telegraficznym skrócie*

Iron Man powraca...

+moje wrażenia+

w sumie to nigdzie nie odszedł
ba!, bezczelnie się obnosi ze swoją superbohaterskością
o ile pierwsza część to była tylko rozgrzewka w kółku sparingowym dla seniorów, o tyle tutaj mamy już solidny pojedynek młodzików ;)
jest tutaj po prostu więcej:
więcej egocentryka Starka
więcej efektów
więcej muzyki
nawet Mickey Rourke nie śmieszy z tymi swoimi biczami
za to jest mniej Pepper.. i kurde bardzo dobrze! tylko ta Scarlett Johansson jest jakaś taka ciężkawa gdy obija kolejnych zbirów. tutaj pan operator kamery się nie popisał, bo cała sekwencja bijatyki jest ździebko za długa i się nie klei

za to genialnym pomysłem było wypieprzenie na zbity pysk tego Terrenca Howarda, który jest tak zajebiście irytujący a jego głos jest tym czym dla innych jest skrobanie pazurami po tablicy...
wzięli inną rozpoznawalną mordencję, niejakiego Dona Cheadle, który lepiej się wpasowuje wizualnie w obsadę.

9/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

THE KING'S SPEECH

*w telegraficznym skrócie*

królem być...

+moje wrażenia+

przed tegorocznymi Oscarami jakiś krytyk filmowy, tudzież inny komik, powiedział, że nie ma sensu organizować gali w tym roku, bo nie dość, że Colin Firth gra jąkałę, to w dodatku królewską jąkałę, przyszłego króla Jerzego VI.. reszta nominowanych była z góry przegrana, bo akademia kocha ułomnych i kocha królewską rodzinę ;)

nie mniej ten film jest cholernie dobry
tak, tak, trochę podkolorowali te antyfaszystowskie wątki - gdy Anglia wydała wojnę Niemcom, zrzucili ulotki na Berlin... ja mam to do siebie, że zapamiętuję tylko bzdurne rzeczy, a to jest chyba wystarczająco durne :]

film urzeka przede wszystkim zdjęciami, aktorzy nie są wytapetowani jak pokoje hotelu, a muzyka delikatnie dopełnia całość... no i ten inteligentny humor - coś czego w dzisiejszym kinie nie uświadczysz, proste i dowcipne dialogi, które nie odwołują się do czyjegoś zadu, tudzież cycków...

9/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

MARS ATTACKS!

*w telegraficznym skrócie*

Marsjanie atakująąąąąąąąąą!!!!!!!!1!!oneone!!

+moje wrażenia+

ja nie wiem dlaczego na tą całkiem strawną komedię Tima Burtona ludzie wylewają wiadra pomyj...
może i ja mam spaczony gust, ale takie nawiązanie do lat 50tych XX wieku i ówczesnych filmów science fiction, bardzo, ale to bardzo mi się spodobało
dodatkowo, jak to u Burtona, galeria dziwacznych postaci nieprzystosowanych do życia i nieżycia

dla mnie to takie guilty pleasures - wiesz, że jest to złe, niezdrowe, a jednak sięgasz po to i się cieszysz jak dzieciak oglądając po raz wtóry ;)

8/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

SLEEPOVER

*w telegraficznym skrócie*

pidżama party

+moje wrażenia+

dno dna i pięć metrów mułu... powód - główna aktorka, młodziutka wtedy Alex Vega jest (była w 2004) diablo brzydką nastolatką.. no przepraszam bardzo, za moją brutalność, ale oczy to ja mam jeszcze całkiem sprawne.. do takich filmów i do takich ról powinno się wybierać ciut ładniejsze dziewczynki, które wyglądają jak dziewczynki a nie jak młodszy brat Giovanniego Ribisi
prędzej piekło zamarznie niż taki okaz jak Sean Faris zabuja się w czymś takim jak panna Vega... film powinien znaleźć się nie w dziale komedia tylko science fiction

2/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]


Photobucket

THE TOURIST

*w telegraficznym skrócie*

on spotyka ją w pociągu, potem ona zabiera go do hotelu...

+moje wrażenia+

nudy. nie dość że nudy to jeszcze do tego przewidywalne nudy, a to już jest zło najgorsze... chyba tylko sympatia do Jolie powstrzymuje przed daniem niższej oceny, bo film ani fabularnie nie jest ok, a aktorsko.. hmm.. oglądaliście Mr i Mrs Smith? no właśnie. zero iskrzenia między aktorami! nie mówię, żeby się rzucili na siebie, uprzednio rozrywając efektownie fatałaszki, ale brakowało mi chemii między nimi... mój toster ma w sobie więcej życia i energii, a spotkanie z nim może być bardzo wstrząsającym przeżyciem.. w przeciwieństwie do tego filmu.
więc jak nie musicie - to nie oglądajcie tego filmu. nic nie tracicie

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

TRUE GRIT

*w telegraficznym skrócie*

mała dziewczynka szuka zemsty za śmierć jej ojca, a pomóc jej w tym ma stary zapijaczony szeryf...

+moje wrażenia+

dawno się tak nie uśmiałam w kinie jak na tym filmie
fakt faktem, trzeba przyznać to części krytykom, że jest to najmniej cohenowski film z dorobku braci Cohen
czy to źle? dla kogoś kto nie jest obeznany z filmografią Cohenów jest to dobry moment na odkrywanie ich pokręconego poczucia humoru i może to zaowocować długoterminowym zauroczeniem
dla tru fanów nie jest to film braci Cohen i zarzucają mu lekkość humoru oraz takie.. no takie.. no takie fe komercyjność.. tfu! tfu! tfu!
prawda jest taka, że kiedyś trzeba zarabiać, a rachunki same się nie zapłacą ;)

ja siebie zaliczam do trzeciej grupy widzów, twórczość Coenów trochę liznęłam, nawet coś zrozumiałam, ale wielką fanką nie byłam
za to uwielbiam westerny
poszłam na film nie wiedząc do końca czego mogę się spodziewać - bardziej dramatu czy może historii z cyklu "zabili go i uciekł"? jest to coś pomiędzy: jest duża dawka humoru, są proste psychologicznie postaci, takie jakie powinny być w westernach, a które są ich wizytówkami, są piękne zdjęcia, no i równie prosta historia, która gładko się toczy od punktu A, przez B, C i D, i kończy się w E. żadnych fajerwerków czy niesamowitych twistów fabularnych.

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz