piątek, 1 kwietnia 2011

OSTATNIO OBEJRZANE: marzec 2011

Photobucket

127 HOURS

*w telegraficznym skrócie*

o jednym takim lekkoduchu co wspinać się kochał bardzo...

+moje wrażenia+

no w końcu piękny James Franco miał okazję się wykazać w filmie, a nic bardziej wymagającego dla aktora jest niż to, że przez 90% filmu, obraz skupia się na jego skromnej osobie
no i trzeba docenić kunszt reżysera, mojego ulubionego Danny'ego Boyle'a, który w sposób interesujący potrafił przykuć widza na te 100 minut do fotela i w dość barwny, trochę zabawny i ironiczny sposób przedstawić taką przygodę jaka trafiła się Aronowi Rolstonowi
jedyne czego się nie udało zrobić, to, w moim odczuciu, uczynić głównego bohatera, bohaterem pozytywnym
bo jest, a raczej był on lekkoduchem, luzakiem, dziwakiem, osobą która nie przywiązuje uwagi do innych ludzi, ich potrzeb, uczuć - film jest przeplatany wspomnieniami Rolstona, co z kolei pokazuje, że jednak zrobił rachunek sumienia i zdał sobie sprawę z tego jak lekkomyślnie się zachowywał do feralnego dnia

dwa plusy dla tego filmu to ścieżka dźwiękowa, wpadające w ucho piosenki, które nie należą do mainstreamu, oraz rada, że lepiej powiadamiać znajomych/rodzinę gdzie się udajesz, zwłaszcza gdy udajesz się na jakąś samotną wycieczkę... no i że chińskie multitoole są badziewne i lepsze są te szwajcarskie ;)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

ANNAPOLIS

*w telegraficznym skrócie*

młody, przepełniony marzeniami o szkole oficerskiej stoczniowiec dostaje szansę od losu by zmienić swój los...

+moje wrażenia+

ładny i poprawny film, ale bez rewelacji. trochę dramatu, trochę romansowania (mimo, że z Jordany Brewster ładne dziewczę to jednak w niej seksu tyle co w scenariuszach Ilony Łepkowskiej), no i trochę sportu i humoru koszarowego. wszystko w wydaniu amerykańskim, więc i patosem zalatuje, ale gdy ma się takie klaty i buźki do oglądania, to kto by na to uwagę zwracał?

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

BURIED

*w telegraficznym skrócie*

porwany, pogrzebany, tlen się kończy, latarka się psuje a komórka dzwoni...

+moje wrażenia+

drugi w tym roku film, którego akcja ogranicza się do jednego miejsca, ale tym razem w wersji hardcore, bo przez 90 minut mamy tylko piękną buźkę Ryana Reynoldsa ograniczoną przestrzenią trumny... i zrób tu panie film, który będzie trzymać w napięciu!
udało się
Reynolds mimo, że w wybitnych produkcjach nie grywa (tytuły pominę milczeniem), to jednak zawsze wzbudzał moją szczerą sympatię i naprawdę miło mi się oglądało produkcje z jego udziałem i fajnie widzieć, że chłopak się rozwija
tutaj nadal mamy tego samego Reynoldsa z zacięciem komediowym, ale to w żadnym stopniu nie umniejsza dramaturgii całej sytuacji, w której znalazł się grany przez niego bohater, kierowca ciężarówki, będący na kontrakcie w Iraku
osobiście uważam, że Reynolds i Franco zagrali tak samo dobrze w swoich filmach

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

DEATH SENTENCE

*w telegraficznym skrócie*

perfekcyjnie ułożone życie Nicka zmienia się po bezsensownej śmierci jego syna dokonanej przez bandę lokalnych rzezimieszków...

+moje wrażenia+

napiszę krótko: chłopaki inspirowali się "Życzeniem Śmierci", ale to nie jest to. o ile w latach 70tych i 80tych XX wieku do przełknięcia było to, że główny bohater bez względu na status majątkowy, wykształcenie i wykonywany zawód jest Rambo-McGyverem, to dzisiaj, o ile nie ma jakichkolwiek przesłanek z przeszłości potwierdzających ich zajebistość, to to wygląda śmiesznie.
ok, Kevin Bacon jest zajebisty, ale jego postać, biurowy wymoczek, mający idealną żonę i dzieci, mieszkający w idealnym białym domku z białym pedalskim płotkiem, nijak nie wygląda na komandosa, który po przeczytaniu instrukcji obsługi dwururki jest w stanie rozwalić cały gang, który od paru lat morduje i handluje prochami... no sorry, Winnetou, ale nie. gdyby jeszcze gdzieś tam obiło się o oczy jakieś zdjęcie z wojska czy czegoś, fine, ale tego tu nie było i pod tym względem realizm tego filmu leży i kwiczy...

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

FRIDAY NIGHT LIGHTS

*w telegraficznym skrócie*

obraz podupadłej mieściny, której życie toczy się wokół piątkowych meczów...

+moje wrażenia+

ostrzegam - mi się ten film bardzo spodobał. to jak na te dzieciaki, które chcą tylko grac, jest wywierana presja bycia najlepszym, tak jakby od ich gry zależał los świata, a całym światem tych ludzi na amerykańskim zadupiu są mecze szkolnych drużyn... przykro się robi, zwłaszcza gdy doskonale wie się jak ci chłopcy się czuli, a każdy z nas ma w rodzinie kogoś, lub całą bandę takich osób, które wymuszają na młodej osobie określone zachowania i chcą kierować ich życiem w ramach sloganu "aby było im lepiej w przyszłości", nie pozwala się im cieszyć się młodością i być dzieciakami

druga sprawa, to realizacja zdjęć. w tym filmie, jak w mało którym, widać football amerykański
ujęcia są dynamiczne, a ostatnia sekwencja to czyste 15 minut samej gry, co w filmie sportowym jest, o dziwo, rzadkością

sam film śmiem porównać do innego mojego ulubionego sportowego filmu, "Any Given Sunday" - tam mamy obraz wielkoligowej rozgrywki bossów zarządzających drużynami, a tutaj z kolei mamy kulisy całego szaleństwa ludności małego miasteczka i oba filmy, według mnie, świetnie się uzupełniają

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

GEORGIA RULE

*w telegraficznym skrócie*

rozpuszczona nastolatka trafia na wakacje do swojej babci, która ma swoje zasady...

+moje wrażenia+

nie lubię jak mnie się robi w wała, a tak właśnie poczułam się po obejrzeniu tego filmu. jak wół pisze mi na stronach filmu, że to komedia, dramat i w dodatku romans. obraz ten uzupełnia trailer... problem w tym, że tu romansu mamy jak na lekarstwo (jeżeli szczytem romantyczności jest zrobienie na środku jeziora w łódce loda mormonowi, to ja mam trochę odmienne poczucie romantyczności niż jankesi), w cholerę dramatu, bo okazuje się, że film nie jest lajtową komedyjką lecz filmem traktującym o problemie pedofilii i radzeniu sobie z nią dotkniętej tym młodej osoby.. w żadnym wypadku nie jest to zabawne.
fakt, film ma komediowe wstawki, ale u widza wywołuje ten rodzaj śmiechu, który pozwala przyswoić trudne tematy

nie lubię jak mnie producenci robią w bambuko i nawet banana nie dają

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

HOSTEL: PART II

*w telegraficznym skrócie*

kolejny hostel, kolejni bogaci znużeni psychopaci i kolejne ofiary...

+moje wrażenia+

po pierwsze jestem zdania, że horror powinien posiadać znamiona horroru, czyli siły nadprzyrodzone, które straszą. ten film owych elementów nie posiada, więc od razu dyskwalifikuje go jako horror.
skoro nie horror to co?
ano thriller, który też ma straszyć, ale realnym zagrożeniem, bez duchów, zombiaków, wampirów i innych umrzyków
na ile realny może być fakt, że gdzieś tam na zadupiu rumuńskim rozkwita biznes dla psychopatycznych, obrzydliwie bogatych padalców, którzy lubią mordować turystów, zwłaszcza jankesów - nie wiem
ja bym zamordowała reżysera za ten sziteks, to pewne :]

mnie ten film cholernie wynudził, a już na pewno nie wzbudził innych emocji niż uczucie zażenowania z powodu oglądania tego "dzieła".. jeszcze w pierwszej części widok przypalanej palnikiem ślicznej Azjatki.. hmm, wstrząsnął mną? chyba tak... o tyle tutaj mordowane w kolejności dowolnej dziołchy jakoś specjalnie nie wzruszyły mnie i tylko czekałam aż w końcu zdechną...

jedyny plus za girl power, dzieciaki grające w nogę głową pewnej suczy oraz scenę z owczarkami niemieckimi^^


2/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

JAMES DEAN

*w telegraficznym skrócie*

biografia błyskotliwej i krótkiej kariery Jamesa Deana...

+moje wrażenia+

cóż, po takiej legendzie jaką jest postać przedwcześnie zmarłego Jamesa Deana spodziewałam się nieco innego obrazu. czegoś równie wartkiego, pełnego dramatyzmu, emocji, wybuchów frustracji.. no czegoś więcej
fabularnie film jest taki sobie, ale za to James Franco, który wcielił się w legendę kina spisał się koncertowo i Złoty Glob należał się jak najbardziej :)

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

KWONG SAAN MEI YEN

*w telegraficznym skrócie*

po naszemu: cesarzowa i wojownicy...

+moje wrażenia+

promocje to podstępna rzecz. zawsze kit wciskają. teraz też kit wcisnęli mi i mało uszami mi nie wychodził ten cały patos, bigos i drętwota tej chińskiej produkcji.
ja nie wiem, przy scenach pięknie uchwyconych były sceny strzelone jak z naszego rodzimego Klanu czy Złotopolskich... ale poziom fabularny, dialogów mniej więcej ten sam... chyba, bo polskich serialów to nawet kijem nie tykam.
poza strojami w filmie nie ma czego oglądać. a dopełnieniem tej masakry jest fatalna ścieżka dźwiękowa.. nosz kurde, chłopaki mają swoją muzykę, a zrobili stylizowaną na modłę zachodnią sieczkę...

obejrzałam, przeżyłam i nigdy więcej nie tknę tego filmu

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]


Photobucket

THE LOSERS

*w telegraficznym skrócie*

o spec-żołnierzach co dali się wrobić i teraz szukają zemsty...

+moje wrażenia+

jest komicznie, kolorowo, jest dużo wybuchów, trochę dowcipasów - czyli standardowe, niezobowiązujące, lekkie kino akcji.. jedyne co mnie boli to to, że obleśny Jeffrey Dean Morgan macał i miętosił w swoich łapskach śliczną Zoe Saldanę.. no to tak jakby obleśny pedo-bear czy jakiś inny stetryczały wujek dobierał się do twojej niewinnej kuzynki.. no fuuu

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

LOVE AND OTHER DRUGS

*w telegraficznym skrócie*

on, zdrowy, zdolny i ambitny - ona, piękna ale chora...

+moje wrażenia+

ostatnio zapanowała moda na komedie "romantyczne" w których to dwoje młodych i przystojnych ludzi, trwają w związkach opartych jedynie na wspólnym seksie, ale i tak w końcu budzi się w nich głębsze uczucie i razem zostają już na zawsze... czyli standardowy cukier puder i lukier... niby starają się dorzucić trochę pieprzu, niby Anne Hathaway pokazuje swą nadobną pierś, ale to nadal wszystko jest na niby...

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

MEET THE SPARTANS

*w telegraficznym skrócie*

kolejna amerykańska nieśmieszna komedia...

+moje wrażenia+

ja zawsze przy takich filmach mam jednak nadzieję, że okażą się one czymś więcej niż tylko 90 minutowym pokazem cycków, rzygowin i gołębi srających na klaty napompowanych kolesi.. niestety, o ja naiwna... panowie, parodię trzeba umieć zrobić, a to parodią nie jest.
chyba jedyne co było w tym filmie godnego uwagi to Kevin Sorbo - to jest nieprzyzwoite aby w tym wieku tak wyglądać!

1/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

MONSTERS INC.

*w telegraficznym skrócie*

w mieście potworów źle się dzieje, bowiem brakuje energii pozyskiwanej z krzyku dzieci, które są coraz bardziej odporne na strachy z szafy...

+moje wrażenia+

uwielbiam wytwórnię Pixar i jej wyroby więc moja ocena jest mega subiektywna (w sumie jak zawsze :D)
film jest doskonały na seans dla całej rodziny, nawet dla tych ciut większych dzieciaków, tych emo-buntowników ;) a małe dzieciaki, zamiast nudnej tyrady rodziców o tym, że pod ich łóżkiem nie ma żadnych potworów, dostają kolorowy, ale nie ogłupiający filmów, który oswoi ze strachami i pokaże, że nawet potwory mają swoje własne małe strachy.
gorąco polecam

8/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

QUANTUM OF SOLACE

*w telegraficznym skrócie*

Bond na tropie spisku mającego zagarnąć kontrolę nad bogactwami naturalnymi wielu krajów...

+moje wrażenia+

ok, chwali się, to, że producenci filmu chcą zwrócić uwagę świata na niedobory wody w niektórych rejonach świata (np Darfur), chwali się też pro-ekologiczny przekaz, no ale można to zrobić lepiej, porządniej.. Craig nie zawiódł, nadal ma dziki wzrok i dumnie pręży wypracowaną w siłowni klatę i bicepsy, niestety cała reszta prezentuje się już gorzej.. ja nie wiem co jest takiego w tej Kurylenko, że ją do filmów pchają - dla mnie na zawsze będzie ona marną podróbą Jovovich - ani to ładne nie jest, ani utalentowane.. tylko stoi i zamienia tlen w dwutlenek węgla.. główny zły w tym filmie również nie prezentuje się najlepiej. ok, rozumiem, że socjopata miliarder, który jest rządny władzy nie musi wyróżniać się z tłumu, ale śnięty wzrok i twarz na której nie ma śladu myśli inteligentnej jakoś do mnie nie przemawia i wątpię aby ten pan przestraszył kogokolwiek...

6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

REBEL WITHOUT A CAUSE

*w telegraficznym skrócie*

o młodym i zbuntowanym co nie umiał dopasować się do otaczającego go środowiska...

+moje wrażenia+

skąd my znamy takie historie, co nie? Hollywood już tyle razy je maglowało, ale to od tego filmu się to zaczęło, pokazanie konfliktu pokoleń pomiędzy rodzicami a ich pociechami wychowanymi w erze największej prosperity i pokoju.. dzieci żyjące pod kloszem i nadzorem rodziców, którzy z jednej strony obsesyjnie chronią je, a z drugiej mają pretensje, że owe dzieci nie są samodzielne.. brak porozumienia między nimi, a także wyalienowanie wśród własnych rówieśników
film sprzed pół wieku a nadal tak bardzo aktualny - moim zdaniem w ogóle się nie zestarzał. pozycja obowiązkowa.

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz