niedziela, 10 maja 2015

Nightcrawler [2014]

 photo poster_nightcrawler_zpsh616xtew.jpg

Wolny Strzelec to kolejna produkcja przed którą broniłam się rękoma i nogami. Otóż Jake Gyllenhaal nie należy do moich ulubionych aktorów, głównie ze względów estetycznych. Patrzenie na niego sprawia mi taką samą frajdę jak patrzenie na miksowanie szczeniaczków w sokowirówce (czyt. nie sprawia żadnej frajdy, bo psycholem nie jestem). Poza tym na odbiór aktora źle wpływa jego fanklub sikających po nogach panienek w przedziale wiekowym 25-50 lat, którym mózg odejmuje gdy widzą tego pana. Nie ogarniam jego fenomenu.
To napisawszy, mogę jednocześnie stwierdzić, że jest on diablo utalentowanym aktorem, który przy pomocy detali jak chód, ton głosu a zwłaszcza tempo wypowiadanych kwestii czy innych tików, potrafi pokazać skrajnie różne charaktery. Oglądanie takich niuansów sprawia mi autentyczną przyjemność.

 photo nightcrawler2014_02_zpsz9qmtrip.jpg

Blady, wychudzony, z przetłuszczonymi włosami, wypowiadający swoje kwestie jakby strzelał z karabinu oraz mimika w spectrum osoby z lekkim autyzmem sprawia, że pomimo fenomenalnej obsady (Russo, Paxton), to Jake błyszczy i to na nim skupia się wzrok widza. Jego postać obrotnego, acz pozbawionego skrupułów ulicznego reportera jest odzwierciedleniem panującej znieczulicy i bezprawia Los Angeles. Kto normalny podchodzi do konającego by sfilmować moment jego śmierci albo ustawia ciało tak by nadać scenie dramaturgii, by materiał lepiej się sprzedał? A kto tego wymaga jak nie widzowie, którzy niczym gawiedź w koloseum, przy pomocy słupków sondaży, decydują o być albo nie być stacji telewizyjnej. "Krew się sprzedaje." - mówi Nina, która walczy o swoje przeżycie, a Lou dzielnie, nakręcając spiralę przemocy w drugiej połowie filmu, dostarcza jej upragnionego materiału.

 photo nightcrawler2014_01_zpseucn3ku4.jpg

Filmy kręcone nocą mają swój urok. Świat pogrążony w mroku rozświetlany kolorowymi neonami, a spowite w cieniu postaci nabierają charakteru. Według mnie najmocniejszym punktem tego filmu są właśnie zdjęcia życia nocnego, które ciekawiej wygląda nocą, zwłaszcza gdy na ulicę wylęgają tacy osobnicy jak Lou.
Cały film nie jest oryginalny, postaci nie rozwijają się ani nie przechodzą katharsis w finale. Film ten nawet nie jest wybitnym przedstawieniem satyry na współczesne, coraz bardziej zblazowanego społeczeństwa i mediów, które zrobią wszystko by zaspokoić popyt na przemoc, jedyny temat, który jest w stanie na chwilę reanimować człowieka z jego marazmu.
To co wyróżnia film Gilroy'a to poziom realizacji. Film jest mroczny, ma mocną obsadę z charakterystycznymi, acz schematycznymi postaciami. Kadry wypełniają soczyste barwy, wręcz czuć suche zimne powietrze, a muzyka nienachalnie przepływa przez uszy nie zakłócając obrazu. I z tego właśnie ostatniego względu, za zrobienie porządnego filmu, który nie zestarzeje się jeszcze przez długi czas, należą się dodatkowe gwiazdki.

Ode mnie mocne 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz