poniedziałek, 9 marca 2015

Metallica: Through the Never [2013]


poster with dane dehaan
(source: filmweb.pl)

"Spektakularne widowisko" - to sformułowanie perfekcyjnie oddaje ducha tej produkcji: gigantyczne przedsięwzięcie jakim jest zorganizowanie koncertu najpopularniejszej grupy heavymetalowej, przedstawieniem pełnym efektów pirotechnicznych, laserowych, dekonstrukcją elementów sceny, i wszystko to przeplatane równie widowiskowymi scenami fabuły o młodym członku ekipy, który musi przewieź torbę z tajemniczą zawartością, unikając chaosu zamieszek jakie panują na ulicach miasta.

Bane na koniu
(source: theverge.com)
Osobiście nie wiem skąd to zamieszanie wokół niezrozumienia fabuły (lub jej rzekomej bezsensowności): chłopak z punktu A musi się dostać do punktu B gdzie znajduje się loot i doręczyć je zleceniodawcy. Co trudnego jest tu do zrozumienia? Pomijam fakt, że cała ta eskapada to wymysł wyobraźni głównego bohatera o imieniu Trip, a który to wspomógł się przed podróżą tajemniczą tabletką. Czyli miał po prostu "zjazd". Sama muzyka oraz wielokrotnie widziane widowisko przez chłopaka mają wpływ na kolejne elementy podróży bohatera.

Sam trailer jest na tyle przejrzysty, że widz wie czego może się spodziewać: fabuła jest prowadzona dwutorowo i obie, koncert oraz podróż Tripa są stronami tej samej monety i wzajemnie się ilustrują (teksty i inscenizacje piosenek odpowiadają kolejnym epizodom doświadczanym przez dzieciaka). Może niektórym pomogłoby wcześniejsze zapoznanie się z twórczością reżysera, Nimród'a Antal'a, którego charakterystyczną manierą jest przedstawianie alegorycznych wizji podróży i zmiany jaką przechodzą bohaterowie jego filmów.

Przyznaję się bez bicia, po film sięgnęłam pod wpływem świetnej gry Dane'a DeHaan'a (chyba najbardziej brytyjski z amerykańskich aktorów ;)) w takich filmach jak Chronicle czy The Amazing Spider-Man 2. Dodatkowo, bardzo lubię Metallikę. Jest to jeden z moich ulubionych zespołów, a film Kontroll wspomnianego wcześniej reżysera, obejrzałam tyle razy, że płyta DVD nadaje się do utylizacji.

3w1 - ja się nie zawiodłam, dostałam nawet więcej niż chciałam (aczkolwiek oglądanie tego filmu bez porządnych głośników jest zbrodnią na miarę dodawania majonezu do frytek): ciężka rockowa muzyka, krew, pożoga, chaos zamieszek i totalna destrukcja - to co dziewczyny lubią najbardziej ;)

James Hetfield - prawdopodobnie jedyna osoba na świecie, która może nosić kozią bródkę. Reszta chłopaków: nie jesteście rockmanami i wyglądacie jak debile z damskim owłosieniem łonowym na twarzy.
(source: nytimes.com)
Ten film w mniejszej części daje do zrozumienia jak wielkim przedsięwzięciem jest organizacja takiego koncertu, ze sceną do której jest dostęp z każdej strony, gdzie spektakl (tak, spektakl, bo chłopaki z Metalliki to profesjonalni showmani i w niczym to nie urąga ich twórczości) wypełniony jest pirotechniką, laserami, walącymi się posągami, wyładowaniami elektrycznymi (tu mnie szczerze zaskoczyli), gdzie drobna usterka może przerodzić się w totalną katastrofę (co w finale następuje, ale nie powstrzymuje zespołu od kontynuowania koncertu); a w większej części film jest ilustracją tego jak muzyka ma wpływ na percepcję świata i po części, przynajmniej dla mnie, oddaje fenomen niektórych zespołów. Aczkolwiek każdy inny zespół raczej by poległ, bo nie mają odpowiedniej treści, tekstów piosenek, którymi mogliby wypełnić pustkę. Jestem zdania, że tylko muzyka rockowa ma na tyle szerokie spektrum by być w stanie oddać każdą emocję.

Gorąco polecam,
Ode mnie mocne 8/10

Na koniec dodam, że moje ulubione sceny z filmu to: trening Roberta gdzie wszystko zaczyna drgać, oraz finałowa konfrontacja Trip'a z Bane'm na koniu, gdzie Trip jest brutalnie przeciągnięty po betonowym parkingu - to jest tak piękna scena, że porusza jakąś moją wewnętrzną dziewczęcą strunę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz