piątek, 1 maja 2009

OBEJRZANE: kwiecień 2009



*w telegraficznym skrócie*

.jednostka vs. system..

+moje wrażenia po seansie+

.po obejrzeniu kilku filmów Vincencego Natali śmiem przypuszczać iż facet cierpi na jakąś poważną psychozę, albo uraz do wielkich korporacji i ogólnie pojętego 'Systemu'..
..w swym kolejnym filmie po raz kolejny konfrontuje przeciętnego człeka z owym tajemniczym Systemem, Firmą ect. jak zwał tak zwał..
więc mamy przeciętniaka o imieniu Morgan (pocieszny Jeremy Northam), który bardzo, ale to bardzo chce pracować dla pewnej firmy
..po przebadaniu od góry do dołu i od zewnątrz do wewnątrz nasz delikwent zostaje zatrudniony i dowiaduje się, że ma zostać szpiegiem przemysłowym
buuuu
dostaje więc nowe nazwisko, podsłuch i błogosławieństwo
niestety już pierwsze zlecenie komplikuje zagapienie się naszego chłopaka na tajemniczą, piękną nieznajomą (Lucy Liu w wyjątkowo nietwarzowej peruce), która mu mąci i coś tam plumka, że wszystko to co się dzieje to jakiś pic na wodę..

.to tyle jeśli chodzi o wstępną fabułę, która jak to u tego pana reżyserującego, jest jak zwykle ciut zawiła, ale przystępna i strawna..
.oczywiście nic co oglądamy nie jest do końca prawdziwe o czym przekonuje się nasz bohater..
ano właśnie,
aktorsko film ujdzie, nawet bardzo - każdy pasuje do swej roli, nikt nie szarżuje, a widok osładza nam David Hewlett, który jak przystało na dobrego kolegę Natalego znowu pojawił się w jego filmie :)
całość uzupełniają dobre zdjęcia, muzyka, oraz efekty wizualne - skromne bo skromne, ale komu one potrzebne gdy jest dobra fabuła?

7/10




LITTLE ASHES

*w telegraficznym skrócie*

..biograficznie o Dalim..

+moje wrażenia po seansie+

..wielkim artystom wybacza się wszelkie dziwactwa, z kolei kiepskim scenarzystom i reżyserom, powinno się ucinać ręce..
oczywiście chodzi mi tu o delikwentów, którzy popełnili owy film
film, który w gruncie rzeczy opiera się na majakach nastoletniej fanki zauroczonej gejowskim środowiskiem, bo właśnie o tym jest ten film
nie o obrazach
nie o charakterze i próbą rozłożenia na czynniki pierwsze kontrowersyjnej postaci jaką był Dali,
ale na rzekomym romansie Salvadora z Federico Lorca
aż żal na to patrzeć

film w gruncie rzeczy jest ładny, ale bazowanie na taniej sensacji plotkach rodem z pudelka, jest mało estetyczne
.całość ratują jedynie zdjęcia i aktorzy, w tym popularny ostatnio Robert Pattinson, który całkiem nieźle sobie poradził, choć jego permanentny wytrzeszcz mógł miejscami przeszkadzać :>

jak ktoś koniecznie musi, niech obejrzy, ale nie warto
na rower można pójść

5/10




MISSION: IMPOSSIBLE

*w telegraficznym skrócie*

..agent Hunt po raz trzeci ratuje świat..

+moje wrażenia po seansie+

..a miało byś tak pięknie: Tom Cruise, kino akcji, Ethan Hunt, a dla smakoszy Philip Seymour Hoffman..
na h! to
J.J. Abrams może i zrobił świetny serial, i być może zrobił dobrego Star Treka (przekonamy się o tym 8 maja), ale za cholere nie umiał sobie poradzić z prostym jak kontrukcja cepa, filmem akcji..
chłopak chciał dobrze ale mu nie wyszło
całość nie wciąga i szczerze mamy w dupie czy Huntowi uda się kogoś uratować
.byleby tylko film się skończył - ja nie miałam oporów przed ciągłym zatrzymywaniem filmu i chodzeniem to albo do łazienki, albo po kanapkę czy kawkę..
aktorsko - no czego się tu spodziewać? wszyscy poprawni ale bez ekscytacji, jakby w połowie podmienili aktorów na tych z The OC to bym się nie skapnęła..

nudy, po prostu nudy

4/10





MR. & MRS. SMITH

*w telegraficznym skrócie*

.kryzys małżeński
prawie jak wojna państwa Rose
prawie - robi różnicę.


+moje wrażenia po seansie+

..lubię Jolie i lubię Pitta, a jak dokręci się im śrubę, to nawet oboje potrafią grać..
niestety tutaj dano im chyba za dużo luzu i postawiono na tajemniczą chemię, która podobno między nimi była.. cóż, mogli sobie darować bajerowanie siebie nawzajem poza planem i pokazać co nieco na ekranie..
próżno tego szukać
.oczywiście w filmie jest kilka zabawnych scenek, ale wraz z kolejnymi minutami, owe zabawne przerywniki są coraz bardziej oczywiste i nie wymagające

takie se, nie najgorsze, ale mogło być lepiej
The Mexican był już lepszy

5/10





PUNISHER

*w telegraficznym skrócie*

.Franc Castle po raz drugi..

+moje wrażenia po seansie+

.komiksy to podstawa, a szczególnie takie jak te o Punisherze, które są proste, mocne i od których czytania małym chłopcom rosną włosy na klacie (polecam krem do depilacji Joanna)..
..i o ile pierwszy Punisher z Dolphem Lundgrenem trzymał klimat, mimo sporej cenzury (wycieli czachę z kurtki), o tyle ten za wiele wspólnego z nim nie ma..
Frank Castle Thomas Janea i Jonathan Hensleigha jest ugrzeczniony (tortury lodem? wtf? oO), ładny (klata :D) i nawet romantyczny
..ot, taki duży misiek, którego trochę poturbowało i trzeba przytulić do piersi
nie mniej film ogląda się przyjemnie, i jeśli przyjąć, że to jest film akcji w stylu 'zabili go i uciekł', to można nawet mieć niezłą rozrywkę..

aktorzy spisali się nieźle, szczególnie Travolta i Foster
resztę trzeba pominąć milczeniem.. nie, nie wytrzymam
Rebecca Romijn się nie spisała, nawet nie wyglądała, była totalną zapchajdziurą, nie było na co nawet popatrzeć.. kiepski ozdobnik

mimo tego wszystkiego daję dość wysoką notę, gdyż Frank na to zasłużył: obok Batmana, jest to jedyny normalny facet, który swoją siłę zawdzięcza tylko sobie, przeszkoleniu i szalonej determinacji.. nie strzela laserem z tyłka i nie łazi w różowym trykocie - to facet z krwi i kości, który da ci w pierdziel jeśli na to zasłużysz..

6/10





SLUMDOG MILLIONAIRE

*w telegraficznym skrócie*

.od zera do bohatera? prawie..

+moje wrażenia po seansie+

..co jak co, ale Danny Boyle nigdy nie należał do twórców, którego filmy można by polecić na poprawę humoru
non stop deprecha i sad endy
tym bardziej miłe było zaskoczenie gdy obejrzałam ten film

.w skrócie: młody chłopak wygrywa indyjską wersję popularnego programu Milionerzy
owo zwycięstwo budzi jednak pewne podejrzenia lokalnej policji i chłopak zostaje zgarnięty i siłą zmuszony do powiedzenia prawdy
..a gdy ktoś się go pyta to on zawsze odpowiada, szczerze na dodatek..
.w ten sposób poznajemy całą historię życia chłopaka, której puentą jest, że ważne są każde chwile i osoby, a niektóre rzeczy są po prostu zapisane w naszym losie..

9/10





STAR TREK NEMESIS

*w telegraficznym skrócie*

..Star Trek po raz 10..

+moje wrażenia po seansie+

..wychowałam się na The Next Generation, więc od razu napiszę, że cokolwiek będzie związane ze Star Trekiem, potraktuję to bardziej ulgowo..
.co jest takie w tych filmach i serialach? nie wiem, ale ja to kupuję..
na pewno nie są to Gwiezdne Wojny, które bazują tylko na mieczach świetlnych i religijnych bzdetach i mitach..
ST od początku kwestionował powszechnie panujące przekonanie, że człowiek jest istotą doskonałą i nieomylną, i niejednokrotnie ukazywał człowieka w jego najgorszych chwilach oraz zmuszał do nowego definiowania etyki i człowieczeństwa.
no i nie ogłupiał widza efektami wizualnymi :]

.w tej części Picard i jego załoga udają się z misją dyplomatyczną, aby w końcu zawrzeć pokój z Romulanami, którym przewodzi Shinzon - klon Picarda
mnie osobiście szczęka opadła podczas seansu :>

.polecać czy nie.. oto jest pytanie
zdaję sobie sprawę, że ci którzy nie mieli styczności z serialem, nie będą wiedzieli za bardzo o co chodzi i dlaczego postacie zachodzą w takie a nie inne interakcje.. cóż, macie do nadrobienia 40 lat istnienia serii, czy nawet 50, więc lepiej się streszczajcie nim do kin wejdzie nowy Star Star Trek..

bym zapomniała! aktorzy - tu też nie mam zamiaru się rozpisywać, dla mnie jak zwykle byli ok + Tom Hardy :)

7/10





WING COMMANDER

*w telegraficznym skrócie*

..ekranizacja kultowej gry..

+moje wrażenia po seansie+

..no nie wiem czy kultowej, bo nie miałam.. yyy, przyjemności? w nią grać, ale tak mi mówili ;)
.ale, pierwsze co chcę zauważyć, to wg mnie, gdy w grze chodziło o polecenie, znalezienie i dostarczenie, vel poleć tam i zabij tylu a tylu, czepianie się fabuły, że jest prosta jak drut, jest co najmniej śmieszne..
.bo w filmie dokładnie to odwzorowano: mamy sierotę ruską, która jest napiętnowana swym pochodzeniem, która to musi dostarczyć to i to, a potem zabić tylu złych Kiliarti ile to możliwe..
di end

więc od aktorów też nie ma co wymagać, ale Saffron Burrows wkurzała mnie tym swoim akcentem jak diabli

enyłej, teraz najgorsze
nie spodziewałam się cudów, więc przyjęłam ten film z całym inwentarzem, ale gdy się pomyśli: w 1999 roku na ekrany kin weszły Matrix i Mumia, które były przełomowe dla zawartych w nich efektach wizualnych, film trąci myszką.. szczególnie panowie w gumowych strojach udający obcych + kiepsko podłożone efekty dźwiękowe w przestrzeni kosmicznej :/

5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz