niedziela, 2 października 2011

OSTATNIO OBEJRZANE: wrzesień 2011

Photobucket

ARTHUR

*w telegraficznym skrócie*

...bardzo bogaty i zdziecinniały jegomość staje przed wyborem: prowadzić dotychczasowe życie ale pod butem wybranej przez rodzicielkę przyszłą małżonkę, albo żyć w biedzie ale bez żadnych obowiązków...

+moje wrażenia+

remake remake'a więc można sobie wyobrazić co ten film oferuje. jest lekki i nawet miejscami zabawny, a to już ogromny plus jednak poza tycią rolą Hellen Mirren jako opiekunki milionera nie ma w tym filmie niczego godnego polecenia. jak kiedyś jakimś cudem traficie na ten film w tv to obejrzenie go ani nie wzbogaci was, ani zbytnio nie spustoszy waszych umysłów...
jednak dodam, że pan Russell Brand wygląda obleśnie staro.. już Mick Jagger prezentuje się lepiej i jest w nim więcej życia niż w tym pseudo komiku

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

BAD TEACHER

*w telegraficznym skrócie*

o szkolnictwie amerykańskim, a przynajmniej wersji w jaką chcieliby wierzyć jankesi...

+moje wrażenia+

przede wszystkim spodziewałam się czegoś znacznie gorszego i może dla niektórych być to niewyobrażalne ale ten miałki scenariusz ratują aktorzy! tak! dobrze czytacie, Cameron Diaz, Jason Segel a zwłaszcza Lucy Punch i Justin Timberlake [!!] trzymają fason i nie pozwalają temu obrazowi wypaść z torów lekko rubasznej komedii
ale ostrzegam - to nadal głupkowata komedia nerdów których nigdy nie uczyła zbuntowana, a przede wszystkim seksowna nauczycielka i jeśli ktoś szuka głębszych refleksji czy chociażby ukazania w krzywym zwierciadle patologii jaka panuje w placówkach oświaty, to się solennie przejedzie na tym tytule

6/10

[film obejrzany pierwszy]


Photobucket

A BOY AND HIS DOG

*w telegraficznym skrócie*

.jak tytuł wskazuje: film o chłopcu i jego psie...

+moje wrażenia+

ale to nie zwykły pies (a chłopak to już typowy redneck) a i świat w którym żyją też normalny nie jest.. otóż świat wygląda jak zdezelowana lodówka, a jest to wynikiem paru wojen nuklearnych..
i tu siedzi sedno fabuły: nie ma lasek! tj płci przeciwnej do naszego bohatera, a jak są, to są zdezelowane i ogólnie jest ich mało.. co ciekawsze: psina ma połączenie telepatyczne ze swoim właścicielem i jest istną skarbnicą wiedzy o rasie ludzkiej, a ponadto: potrafi wyniuchać samice :D
ogólnie ten film jest tak zły, tak biednie zrealizowany, tak dziwaczny (sceny w podziemiach z innymi redneckami), ale za to finał ma genialny: będąc na miejscu chłopaka co byście wybrali: zjeść psa i pochędożyć z laską, która i tak spierdzieli lub zabije was czy też zjeść laskę, bo pies wyniucha i tak inne? :D
i nie, nie było pocałunku na tle zachodzącego/wschodzącego słońca ;)

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

BRIDESMAIDS

*w telegraficznym skrócie*

.marne popłuczyny po Kac Vegas..

+moje wrażenia+

i to nawet nie babska wersja Kac Vegas, a przecież ten film tak reklamowano.. ba! niektórzy nawet twierdzili, że jest lepszy niż Kac Vegas, co jest dla mnie mało zabawnym żartem...
głównym ała tego filmu jest to, że skupia się raptem na dwóch, a w sumie tylko na jednej postaci, odrzuconej przyjaciółki z czasów dzieciństwa.. to już pierwszy i chyba najpoważniejszy zgrzyt, bo w Kac Vegas wszystkie postacie były tak samo ważne i nikt się nie skupiał na miłosnych problemach jakiejś 40letniej frustratki
druga rzecz: obleśne i niesmaczne żarty są zabawne tylko i wyłącznie jeśli dotyczą facetów. tak, my laski gadamy o miesiączkach, o tym że dziecko zrobiło rzadką kupkę i że baba na poczcie krzywo się gapiła na nas - czyli o wszystkim obleśnym, ale jest to babskie gadanie, a tego tutaj nie było... potraktowano dziewczyny jak facetów

wniosek jest jeden: tylko Almodovar umie robić komedie o i z kobietami, a reszta w ogóle nie powinna brać się za tę działkę

3/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

CAPTAIN AMERICA: THE FIRST AVENGER

*w telegraficznym skrócie*

bohater z wodewilu...

+moje wrażenia+

będzie krótko:
płaski jak papier i sztuczny jak gumowa kaczka czarny charakter: - minus i to duży
Chris Evans jak pierwszy Avenger: niezły, ale co będzie jak się spotka z Human Torchem, którego grał w Fantastic Four, a który to też jest ze stajni Marvela, hmm? czyżby w holiłudzie zabrakło kwadrato-szczkękich przystojniaków o charyzmie sera pleśniowego?

ogólnie: pierwsza połowa filmu to solidne 8/10, nabijanie się z Kapitana jako wyreżyserowanej kukiełki - piękne, za to druga połówka filmu to akcja za akcją, wybuchy za wybuchami i nudne 3/10...

naciągane 6/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

FLYBOYS

*w telegraficznym skrócie*

.o super wypasionej eskadrze pierwszych pilotów co tłukli się ze szwabkami..

+moje wrażenia+

zero finezji i polotu i jedyne co całkiem ładnie się prezentowało w tym filmie to powietrzne pojedynki..
całość niestety dość drętwa i dłużąca się, a wątek romantyczny to już całkowity strzał w kolano, choć niby to jest na faktach, w co śmiem wątpić
nawet piękna mordka Jamesa Franco nie pomaga

6/10

[film obejrzany po raz drugi]


Photobucket

GREEN LANTERN

*w telegraficznym skrócie*

"In brightest day, in blackest night,
No evil shall escape my sight
Let those who worship evil's might,
Beware my power... Green Lantern's light!"


+moje wrażenia+

gdyby połączyć charyzmę i poniekąd wygląd głównego bohatera Green Lanterna z jego antagonistą z Thora (Loki) wyszedłby film, ekhm, genialny... to co boli w Geen Lanternie to włąsnie brak porządnego czarnego charakteru i jedyną taką namiastką jest jakaś kosmiczna mgła, Paralaksa, której nie przestraszyłaby się nawet 6latka oraz drący mordę wniebogłosy Peter Sarsgaard - serio myślałam, że koleś zaraz urodzi kamienie nerkowe.. tutaj nawet główna 'love' bohatera była wporzo, a nie to co ta rozrechotana i bezmózga Natalie Portman reprezentowała w Thorze..
efekty specjalne na tym samym poziomie, reżyseria - również
no i boli, że oba filmy były za krótkie, tam spokojnie można było dodać jeszcze ze 20-30 minut i nikomu seans by się nie dłużył, bo na dobrej zabawie nikt się nie nudzi :)

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

HAMLET

*w telegraficznym skrócie*

.Branagh znowu z Szekspirem..

+moje wrażenia+

uwielbiam Szekspira i uwielbiam Branagha, a jak już są obaj, to po prostu kisiel w gaciach
tym razem Branagh pokusił się o zekranizowanie drugiej pod względem popularności, sztuki Szekspira o takim jednym księciu, któremu się troszkę w główce pomieszało... no, ale oczywiście chłopak zrobił to po swojemu, czyli mamy CAŁY dramat Szekspira a nie tylko wycięte kawałki, więc proszę od razu przyszykować się na seans trwający 4 godziny [!!] z doborową obsadą oraz w oszałamiających dekoracjach

cud, miód i orzeszki dla mnie - dla was, hmm, nie wiem... ja ten film widziałam kilka razy i pewnie jeszcze nie raz obejrzę, bo dobry film zawsze warto sobie powtórzyć ;)

10/10

[film obejrzany po raz n-ty]


Photobucket

IN HER SHOES

*w telegraficznym skrócie*

o siostrach...

+moje wrażenia+

jedna to lekkoduch, wyrywająca facetów w klubach niepoprawna kleptomanka o ambicjach większych niż umiejętnościach jakie natura jej dała, a druga to ciężko pracująca prawniczka, którą powoli zżera robak staropanieństwa...
obie panie wywracają swoje życie do góry nogami, głównie przez przypadek, ale wszystko dobrze się kończy bo doradza im babcia o twarzy, głosie i charyzmie Shirley MacLaine

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]


Photobucket

NIXON

*w telegraficznym skrócie*

o jednym z najbardziej znienawidzonych prezydentów USA...

+moje wrażenia+

może to kwestia tego, że lubię Hopkinsa, albo tego, że film został świetnie zrobiony, ale zaczęłam współczuć i sympatyzować z Nixonem... co prawda, koleś był strasznie zakompleksiony na punkcie swojego pochodzenia i sam sobie je wypominał bardziej niż czynili to inni, ale mi, osobie która jest spaczona amerykańskim idealizmem, ciężko zrozumieć tą nienawiść z jaką się ludzie wypowiadają o tym akurat prezydencie.. sorry, ale prawdziwym popaprańcem to był Kennedy, który latał za dupami i był wiecznie na prochach. może to brak moich jakichkolwiek doświadczeń, ale wolę trzeźwego tyrana od upalonego lekkoducha..

film nie jest linearny, jest trochę wspominek prezydenta o rodzinie
głównie ogląda się go dla Hopkinsa

8/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

SCREAM 4

*w telegraficznym skrócie*

scream-reaktywacja...

+moje wrażenia+

niektórych kotletów nie powinno się odgrzewać... uwielbiam serię Krzyk, ale ten film ma się do trylogii jak Lalka Barbie do Krzyżaków - no za cholerę nie pasuje. film jest bardziej naciągany niż facjata Courteney Cox, która zainwestowała w balkon pod nosem (bo ustami tego nazwać nie można)... no nie da się tego oglądać.. tamta seria została ładna zakończona, a tutaj dorabiają jakąś kuzynkę Sidney Prescott, która w żądzy bycia sławną, postanawia urządzić krwawą rzeźnię... litości...

z sentymentu daję:

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

SHATTERED GLASS

*w telegraficznym skrócie*

nie wierzcie wiadomościom...

+moje wrażenia+

jestem pozytywnie zaskoczona tym filmem. nie jest to co prawda arcydzieło, ale młodzi aktorzy w rolach dziennikarzy, zwłaszcza kłamiący jak najęty i zaszczuty Hayden Christensen wypadli bardzo dobrze
sam film zresztą jest fabularną wersją wydarzeń które miały w drugiej połowie lat 90tych XX wieku, gdzie młody i zdolny dziennikarz sfabrykował ponad połowę z 40 artykułów, które napisał dla gazety The New World.. gazeta ta miała bardzo tradycyjne podejście i nigdy nie drukowała żadnych zdjęć, co też ułatwiło zadanie młodemu dziennikarzowi.. wydaje mi się, że on nie chciał źle, on po prostu kochał pisać...

film polecam głównie ze względu na zdolnych aktorów

7/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

TRANSFORMERS: DARK SIDE OF THE MOON

*w telegraficznym skrócie*

Transformers po raz trzeci...

+moje wrażenia+

i mam nadzieję, że ostatni... fajnie, że Bay wykosił durną popierdułkę z filmu, tego gościa co kłapał dziobem w 'dwójce' i że darował sobie kloaczne poczucie humoru, ale za to wszystko inne zmasakrował:
ok, antysemickie dowcipasy rzucane przez Megan Fox mogły urazić bardzo religijnego Spielberga, ale to nie powód aby wywalać z obsady jedyną osobę która a) wyglądała, b) miała jaja
kontynuując wątek lasek, przez cały film zastanawiałam się co się stało z ustami blondyny? poza tym ciężko mi uwierzyć w to, że pustak z koszmarnym akcentem mógłby sprawować jakieś poważniejsze stanowisko w jakiejkolwiek firmie poza byciem stojakiem na parasole.. sorry, ale tutaj znowu punkcior dla swojskiej Megan, łobuzicy, która umie się posługiwać kluczem francuskim... no i co to kurna chata miało być? blondyna manipulująca Megatronem?! WTF?!

ogólnie, cały film jest boleśnie długi.. tak o godzinę za długi, długi i nudny, co w filmie akcji jest grzechem śmiertelnym

4/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

WORLD TRADE CENTER

*w telegraficznym skrócie*

Stone fabularnie o jednym z najbardziej wstrząsających wydarzeń w nowożytnej historii...

+moje wrażenia+

i oczywiście zrobionej po swojemu, więc nudno i z obsadą taką, że każdy wymięknie.. ja wymiękłam, bo tyle patetyzmu i sztuczności to nie widziałam od czasu pobytu w sklepie z kosmetykami
film byłby o niebo lepszy gdyby zatrudniono nikomu nieznanych aktorów, a już w ogóle poronionym pomysłem było zatrudnianie Michaela Peny, który, jak to mawia mój brat, posiada ekspresję pieńka rzeźnickiego.. ten brak inteligencji wylewający się z jego nalanej/upalonej facjaty przyprawia o torsję.. nie mówię, że powinni tam wsadzić jakiegoś kwadrato-szczękiego modela, ale ten koleś nie umie grać, no po prostu nie umie i już!

cały film jest taki se.. coś jak nasz Katyń, tylko bogatszy i z powiewającą amerykańską flagą co pięć minut

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy]


Photobucket

YOUR HIGHNESS

*w telegraficznym skrócie*

nieśmieszna parodia fantasy...

+moje wrażenia+

ja mam poczucie humoru, ale jakoś scenki rodzajowe w stylu pazia rżniętego przez minotaura mało mnie bawią.. niektóre osoby, zwłaszcza płeć przeciwna, radziły mi abym obejrzała film po kilku browcach, ale sorry, ja łykam filmy na trzeźwo.. wiem, to dziwne, ale ja tak mam i nie potrzebne mi jakieś znieczulacze by móc cieszyć się filmem, o ile takowy jest dobry, a ten tutaj omawiany przypadek jest po prostu marnym i cienkim filmem

o ile cała koncepcja była fajna, z doborową obsadą, o tyle efekt końcowy jest żenujący, a uczucie zażenowania podczas seansu dyskwalifikuje każdy film w moim przypadku

szkoda aktorów, że zmarnowali się w tak kiepskiej parodii... Melu Brooksie, gdzie jesteś?!

5/10

[film obejrzany po raz pierwszy i ostatni]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz